poniedziałek, 25 lipca 2016

Suzanne Collins „Kosogłos” – recenzja

Suzanne Collins Kosogłos, tłumaczenie: Małgorzata
Hesko-Kołodzińska/Piotr Budkiewicz, tytuł oryginalny:
Mockingjay, stron 376, Wydawnictwo Media Rodzina, 2010
Serie książkowe dla młodzieży mają to do siebie, że gdzieś w fabule i bohaterach starają się przekazać trochę prawdy o świecie i relacjach międzyludzkich. Niektórym autorom udaje ta sztuka, a innym niekoniecznie. Kosogłos potwierdza, że cała trylogia Igrzyska Śmierci należy zdecydowanie do tej pierwszej kategorii.
Katniss Everdeen, wykończona fizycznie i psychicznie po ciężkich przeżyciach na arenie podczas igrzysk z okazji Ćwierćwiecza Poskromienia, mieszka teraz z matką i siostrą w legendarnym Trzynastym Dystrykcie, który przetrwał w podziemiach wbrew kłamliwej propagandzie Kapitolu. Co więcej, to miejsce jest głównym ośrodkiem buntu wszczętego przeciw dyktatorskiej władzy. Mimo początkowej niechęci dziewczyna zgadza się zostać Kosogłosem – symbolem rewolucji. W tej wojnie przyjdzie jej się jednak zmierzyć nie tylko z siłami prezydenta Snowa, ale również z własnymi dylematami moralnymi. Bo choć zdaje się, że wszyscy rebelianci walczą w tej samej sprawie, to nie wszyscy kierują się szlachetnymi pobudkami. Jedni pragną wolności, zaś drudzy władzy, którą może im zapewnić nie tyle Katniss, co zniszczenie Snowa. Dokonanie wyboru, kto jest prawdziwym wrogiem, a kto przyjacielem, będzie najtrudniejszym zadaniem, z jakim zmierzy się Kosogłos.
     Na tle pozostałych tomów z serii Kosogłos wypada rewelacyjnie. To najbardziej dojrzała część z trylogii, choć jednocześnie najbardziej krwawa. Czytelnik trafia w środek wojny między rebeliantami a Kapitolem, która jest brutalna i nie szczędzi ofiar po żadnej ze stron konfliktu. Nic nie jest czarno-białe i nie ma jednoznacznych postaci, a sprzymierzeńcy okazują się wrogami i na odwrót. Znani bohaterowie przeszli olbrzymią przemianę, którą wywarły na nich ich własne czyny, a także przeżycia wojenne, ból, cierpienie, strach o bliskich i okrucieństwo świata, w którym przyszło im żyć. Padają poważne pytania o to, czy wojna jest miejscem na współczucie, czy może usprawiedliwić nawet najokrutniejsze traktowanie ludzi i gdzie leży granica między poświęceniem dla innych a własnym dobrem. Znalezienie odpowiedzi jest trudne w świecie, w którym nawet bunt jest w dużej mierze poddany propagandzie rodem z tabloidów.
Suzanne Collins stworzyła niezwykłą serię. Trzymająca w napięciu fabuła, zaskakujące zwroty akcji, niebanalni bohaterowie i ostra satyra na świat celebrytów składają się na całość o antywojennym przekazie. Zakończenie i szokuje, i nie – osobiście nie czuję, aby mnie zawiodło. Wydaje mi się, że autorce udało się przekazać naukę o wojnie i pokoju w interesujący sposób, czego dowodem jest popularność Igrzysk Śmierci. Polecam bardzo mocno. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz