wtorek, 10 października 2017

5 filmów Woody’ego Allena, które warto obejrzeć

Woody Allen należy do niekwestionowanych mistrzów amerykańskiego kina. Dziś podzielę się krótką listą filmów znanego reżysera, które naprawdę warto zobaczyć.


Komik obsesyjnie myślący o śmierci, neurotyk i pesymista, lecz przede wszystkim popularny autor wielu nagradzanych filmów komediowych – taki właśnie jest Woody Allen, amerykański reżyser żydowskiego pochodzenia. W jego twórczości przeważają komedie romantyczne, w których nie brak neurotycznych bohaterów będących alter ego samego Allena, a także odniesień do jego przeszłości, humoru oraz filozoficznych rozważań. Woody Allen żongluje konwencjami, gatunkami i schematami, tworząc produkcje ciekawe i będące zlepkami innych filmów – są to filmy o filmach.

Filmy Allena albo się kocha, albo je nienawidzi. Ja jestem gdzieś po środku – niektóre wręcz uwielbiam, inne mnie irytują. Zależy od rodzaju produkcji czy mojego nastroju. Wśród bogatego dorobku reżysera znajdzie się jednak kilka filmów, które zwróciły moją uwagę. Dziś przedstawię skromną listę pięciu z nich – w kolejności od najstarszego. To propozycje dla tych, którzy podczas filmów lubią się pośmiać, wzruszyć lub zadumać.

„BANANOWY CZUBEK” 1971
kadr z filmu „Bananowy czubek [Bananas]”, reż. Woody Allen
Zwariowana, slapstickowa komedia pełna pomyłek i zwrotów akcji. Woody Allen wciela się w rolę Fieldinga Mellisha. Bohater pracuje w firmie konsumenckiej jako tester produktów; jest niezbyt atrakcyjny, wiecznie z siebie niezadowolony i neurotyczny. Jego dziewczyna Nancy, polityczna aktywistka, stale wypomina mu braki, m.in. zdolności przywódczych. Fielding, chcąc jej zaimponować, pewnego dnia bierze udział w manifestacji. Niespodziewanie zostaje okrzyknięty wrogiem publicznym, a podczas ucieczki z kraju trafia do jednej z bananowych republik i wkrótce staje się jej przywódcą. Film jest utrzymany w konwencji parodii sytuacji filmowych oraz mitów amerykańskiej popkultury, zaś bohater to nowojorski intelektualista zmagający się z kompleksami, fobiami i lękami. Choć wiele żartów i gagów z Bananowego czubka straciło już na aktualności, mimo wszystko dobrze się to ogląda.

„ANNIE HALL” 1977
kadr z filmu „Annie Hall”, reż. Woody Allen
Komediodramat z genialnymi kreacjami Deane Keaton i Allena. Produkcja uznawana za najlepszy film w dorobku reżysera i jeden z najlepszych w historii kinematografii w ogóle. Opowieść o parze dorosłych ludzi, którzy nie potrafią zbudować zdrowego związku. Alvy Singer to błyskotliwy nowojorski komik, zaś Annie Hall jest początkującą piosenkarką. Trafiają na siebie przypadkiem i postanawiają być razem, kochają się i jednocześnie boją zaangażowania. Rozstają się i schodzą ponownie, by znów się rozejść. Film jest skonstruowany ze skeczy, poprzez które poznajemy historię pary bohaterów. Nie brakuje ironicznych gagów, filozofii czy absurdów, a także animacji, komentarzy wypowiadanych wprost do kamery i wielu smaczków tego typu. Na brawa zasługują także wspomniani odtwórcy głównych ról – Allen i Keaton stworzyli niezapomniane kreacje, autentycznie i szczerze pokazując nieporadnych ludzi, którzy są dla siebie stworzeni, a jednocześnie diametralnie się od siebie różnią. Annie Hall to „the best of Woody Allen”.

„SEN KASANDRY” 2007
kadr z filmu „Sen Kasandry [Kassandra’s Dream]” reż. Woody Allen
Tym razem nie komedia, lecz dramat z wątkami kryminalnymi. Film opowiada historię dwóch braci, Iana i Terry’ego. Obaj borykają się z problemami – jeden to nałogowy hazardzista, drugi cierpi na przerost ambicji. Wkraczają właśnie w dorosłość i nie potrafią rozstać się z przywarami młodości. Zderzają się smutno z poglądami rodziców oraz wujaszka Howarda, którzy mają typowo materialne podejście do świata. Zakup Snu Kasandry, czyli tytułowego jachtu, jest dla Iana i Terry’ego zwieńczeniem ich młodzieńczych marzeń oraz przedsmakiem dostatniego życia i kariery. Chcąc to osiągnąć, nieroztropnie popełniają błędy i w rezultacie wpadają w pułapkę posiadania. Posuwają się nawet do morderstwa. Ponoszą jednak konsekwencje swoich czynów i spotyka ich zasłużona kara. Allen zastanawia się tutaj nad kondycją współczesnego człowieka, dążeniem do dóbr materialnych na rzecz rezygnacji z wewnętrznego spokoju i uczuć. Film jest solidnym przykładem ambitnego, acz nie rewelacyjnego kina.

„BLUE JASMINE” 2013
kadr z filmu „Blue Jasmine”, reż. Woody Allen
Czas uderzyć w bardziej dramatyczne tony. Blue Jasmine to opowieść o kobiecie, która z dnia na dzień traci bogatego męża, luksusowe życie i pieniądze. Gdy Hal zostaje zatrzymany pod zarzutem oszustwa, Jasmine staje na życiowym zakręcie. By przetrwać ten trudny czas, przenosi się do przyrodniej siostry zamieszkałej w San Francisco. Przyzwyczajona do wystawnego życia, gnieździ się w małym mieszkanku wraz z Ginger i jej dwoma synami, przy okazji tocząc boje z jej narzeczonym. Prosty chłopak z robotniczej dzielnicy i znerwicowana eksżona milionera szybko popadają w konflikt. Jednocześnie Jasmine szuka pomysłu na siebie, lecz praca na etacie ją upokarza, a kolejne pomysły wydają się żałosne. Film jest fantastycznym popisem aktorskim w wykonaniu Cate Blanchett, która w wciela się w rolę rozchwianej psychicznie Jasmine. Aktorka jest boleśnie autentyczna, bezbłędnie odgrywa każdą emocję i trafia w punkt. Cała opowieść jest utrzymana w tonie ironii, melancholii, czarnego humoru i głębokiej psychoanalizy. Pokazuje, że jedynym sposobem na beznadzieję jest jej akceptacja i brak wiary w złudzenia.

„ŚMIETANKA TOWARZYSKA” 2016

kadr z filmu „Śmietanka towarzyska [Café Society]”, reż. Woody Allen

Na koniec zostawiłam mój ulubiony film najzabawniejszego smutasa Hollywood, czyli Śmietankę towarzyską z ubiegłego roku. To filmowa opowieść o marzeniach, niespełnionych ambicjach, zawirowaniach uczuciowych i wielkim świecie gwiazd filmowych lat 20. Bohaterami są marzyciele, neurotycy i romantycy, którzy w starciu z poważnymi biznesmenami oraz brutalną rzeczywistością przegrywają z kretesem. Więcej o tym urokliwym i słodko-gorzkim filmie możecie przeczytać w tej recenzji.


Wpis powstał we współpracy z portalem KobiecePorady.pl. 

2 komentarze:

  1. Chyba nie oglądałam tych filmów, ale w wolnym czasie może obejrzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurczę ja bym tu jeszcze dopisała Vicky Christina Barcelona. koniecznie!

    OdpowiedzUsuń