piątek, 16 lutego 2018

Tarryn Fisher „Ciemna strona” – recenzja


Każdy z nas ma swoją ciemną stronę. Przeszłość, która w jakiś sposób wyryła ślad w naszych duszach i sprawiła, że nic nie będzie takie samo. Jak się z tym uporać? To pytanie zdaje się zadawać Tarryn Fisher w nowej powieści Ciemna strona
Tarryn Fisher Ciemna strona, tytuł oryginalny: Mud Vein,
tłumaczenie: Jakub Małecki, stron 320,
 Wydawnictwo Sine Qua Non, 2017
Bohaterką książki jest Senna Richards, popularna pisarka. Właśnie wydała kolejny bestseller… i znikła z mediów. Ma za sobą burzliwą przeszłość – nieudane związki, przeżyła także gwałt oraz uporała się z rakiem. W dniu swych trzydziestych trzecich urodzin kobieta niespodziewanie budzi się w obcym domu na kompletnym odludziu. Orientuje się, że została porwana. Wraz z nią w domu znajduje się jej osobisty lekarz, z którym dawno nie miała kontaktu. Oboje zostali uwięzieni, mają jednak zapas jedzenia i drewna na określony czas. Szybko wychodzi na jaw, że porywacz ma ukryty cel wobec swoich ofiar. Porwanie zamienia się w grę, której reguły musi odgadnąć sama Senna, jeśli chce odzyskać wolność. Tymczasem mroczne tajemnice z przeszłości komplikują sytuację.
Mam dość mieszane uczucia po lekturze tej książki. Przeglądając opinie internautów czy innych blogerów oczekiwałam po Ciemnej stronie infekcji w mózgu, wciągającej lektury, zaplątania i lawirowania, a na koniec zostawienia mnie w totalnym czytelniczym szoku (być może nawet książkowym kacu), ale… Nie. Coś tutaj się nie udało.
Jest mrok, dramatyczna historia, sytuacja bez wyjścia, pułapka. Obserwujemy bohaterów w niecodziennej sytuacji – porwani, zamknięci na odludziu w domu z jedzeniem i ogrzewaniem, otoczonym ogrodzeniem pod napięciem. Jako główną protagonistkę mamy kobietę niesamowicie trudną i skomplikowaną. Senna swoje przeszła, swoje przeżyła. Jest wredna, arogancka i za wszelką cenę próbuje odciąć się od ludzi. Mimo to jej mrok przyciąga do niej Isaaca, lekarza, który bezinteresownie jej pomaga. Poskładał ją ze strzępów, na które porwały ją traumatyczne przeżycia. Niemniej oboje mają popaprane życia, są złamani, rozbici na kawałki. Ich świat jest niepokojący, brudny i pełen cierpień. Nie ma co, Tarryn Fisher nie oszczędza swoich bohaterów, fundując im liczne traumy i koszmary, podając ich czytelnikowi obdartych ze wszystkiego, poranionych, bezbronnych i przerażonych.
Nie załapałam sympatią do Senny, mimo iż w pewnym momencie nawet zaczęłam jej współczuć. Irytująca, ignorująca zostawione wokół znaki, egoistyczna i męcząca. Wkurzałam się na nią, doprowadzała mnie wręcz do szewskiej pasji. Sama historia jest napisana sprawnie, nieźle i spójnie, aczkolwiek miałam wrażenie, że jest w niej trochę przewidywalności, banału i gdzieś po drodze wszystko się rozmywa. Oczekiwałam naprawdę mrocznej rzeczy, a otrzymałam dość zgrabny thriller pomieszany z romansem. Nie tak. Choć nie przeczę, chwilami książce udało się mnie zaskoczyć, i to jak najbardziej zaliczam na plus. Są też bardzo naturalistyczne opisy – w końcu obserwujemy życie ludzi zamkniętych w spersonalizowanym więzieniu, którzy powoli zaczynają wariować. Z tej strony książka jest ciekawym studium ludzkiej psychiki.
Podsumowując, Ciemna strona jest niezłą pozycją na długi, zimowy wieczór. Czytanie naprawdę wciąga i trudno się oderwać od powieści. Jednak odrobinę się zawiodłam, co nie znaczy, że jest to kiepska książka. Po prostu – dobra, ale mnie nie porwała.

3 komentarze:

  1. Właśnie czytałam wiele opinii, że ta książka jest dobra, ale nie bardzo dobra. Chciałabym ją przeczytać, ponieważ nie miałam okazji zapoznać się z twórczością Tarryn Fisher :)
    Pozdrawiam! Dolina Książek

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytaj "Kredziarza", mnie porwał, z ostatnio czytanych to najlepszy thriller :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale za to okładka hipnotyzuje i rzeczywiście zapowiada infekcję w mózgu ;) Szkoda, że nie wyszło!

    OdpowiedzUsuń