piątek, 26 lutego 2016

Maja Lidia Kossakowska „Takeshi. Cień Śmierci” – recenzja

Maja Lidia Kossakowska Takeshi. Cień Śmierci,
stron 460, Wydawnictwo Fabryka Słów, 2014
Maja Lidia Kossakowska jest nazywana „królową polskiej fantastyki”. To autorka takich bestsellerów jak m.in. Siewca Wiatru czy cykli Upiór południa oraz Zastępy Anielskie. Tym bardziej mi głupio, że do tej pory nie miałam styczności z jej pisarstwem. Do czasu, gdy w moje ręce wpadł pierwszy tom opowieści o samuraju Takeshim.
Rzecz dzieje się w futurystycznej krainie Wakuni, przypominającej feudalną Japonię. Główny bohater, wędrowny malarz Takeshi, wędruje po kraju w poszukiwaniu pracy. Skrywa jednak mroczną przeszłość, która nie daje o sobie zapomnieć. Niegdyś był zaprawionym w boju szermierzem, adeptem Zakonu Czarnej Wody. Próbuje zapomnieć o dawnych czasach, jednak gdy pewna nastolatka wpada w opresję, na nowo budzi się w nim dusza wojownika. Mroczna przeszłość Cienia Śmierci przypomina o sobie, a gdy dodać do tego polityczne spory klanów, w które niechcący wplącze się protagonista, oraz psychopatkę Mariko, malownicze pojedynki samurajów i krew lejącą się z kart książki strumieniami, otrzymamy… no właśnie, co?

Ano kawał dobrej literatury. I to bardzo dobrej.
Takeshi. Cień Śmierci to zupełnie nowy rozdział w twórczości Mai Lidii Kossakowskiej. Po czerpaniu ze świata aniołów i demonów oraz sfery sacrum i profanum tym razem autorka wprowadza czytelników w zupełnie inne klimaty. Tworzy świat inspirowany czasami feudalnej Japonii, w którym tradycja i wiara w starożytne bóstwa nie wyklucza nowych technologii. Mamy tu futurystyczne biostwory, hologramy i inne mechaniczne rozwiązania technologiczne, a obok nich: demony, feudalnych panów daimio, walecznych samurajów, kitsune i diabły oni, szogunów, organizacje (a właściwie zakony) szkolące wojowników, medyków i szpiegów – istny cyberpunk w azjatyckim wydaniu. Wiedza pisarki o kulturze Dalekiego Wschodu, a zwłaszcza na temat Kraju Kwitnącej Wiśni, jest naprawdę imponująca. Świat przestawiony w utworze jest bardzo dopracowany, stworzony z niezwykłą dbałością o szczegóły. W powieści widać również inspiracje wschodnim kinem akcji. Sceny walk są opisane bardzo malowniczo, pełno tu krwi i odcinanych kończyn. Nie brakuje także absurdalnego humoru i nieszablonowych postaci. Nic nie jest czarne albo białe, dominuje szarość i niejednoznaczność. Sieć intryg ze strony na stronę plącze się coraz bardziej, atmosfera zagęszcza się z minuty na minutę, by na końcu książki niespodziewanie się urwać – ot, taki cios dla czytelnika. Także język powieści zasługuje na uwagę. Widać w nim solidny warsztat pisarski Kossakowskiej; patetyczne i brutalne opisy walk na miecze mieszają się z prostackim językiem, poetyzmem i wulgaryzmami.
Podsumowując, Takeshi. Cień Śmierci to książka, która powinna być filmem (sama autorka pisze, iż jest to film, który zawsze chciała napisać). Ostra jak cięcie miecza, krwawa jak kadr z Kill Billa, na wskroś przesiąknięta Japonią i pełna akcji. Polecam fanom fantastyki, kultury Dalekiego Wschodu oraz cyberpunku – to wszystko można znaleźć w powieści pierwszej damy polskiej fantastyki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz