piątek, 20 stycznia 2017

Haruki Murakami „Po zmierzchu” – recenzja




Mówi się, że nocą wielkie miasta budzą się do życia. To wówczas ożywają ulice, kolorowe neony, głośna muzyka z barów i klubów. Noc jest zupełnie innym czasem – wówczas budzą się ludzkie demony, w ciemnościach załatwia się szemrane interesy, wychodzą na jaw głęboko skrywane sekrety, ludzie otwierają się i obnażają ze swoich słabości, a z dusz wyłania się mrok. Po zmierzchu wiele może się wydarzyć, a jedna noc potrafi bardzo wiele zmienić. O tym właśnie pisze w jednej ze swoich powieści najbardziej znany japoński pisarz, Haruki Murakami.


Haruki Murakami Po zmierzchu, tłumaczenie: Anna
Zielińska-Elliot,  tytuł oryginalny: アフターダーク, stron 200,
Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA, 2015
Autor zabiera nas w podróż po nocnym Tokio. W ożywionym po zmroku mieście poznamy niezwykłych ludzi, nie pasujących do codzienności outsiderów – wśród nich znajdziemy studentkę pochodzącą z dobrej rodziny, byłą zawodniczkę kobiecych zapasów, gangstera, chińską prostytutkę, studenta grającego na puzonie, dziewczynę uciekającą przed zemstą mafii oraz tajemniczego, pracującego nocami informatyka. Każdy z nich czegoś szuka: akceptacji, miłości, zrozumienia, własnego miejsca, pieniędzy lub szczęścia. Wraz z nimi zwiedzimy nietypowe miejsca: love hotel, całodobowe restauracje, opuszczone biurowce, piwnicę, dom na przedmieściach. Będą nam towarzyszyć koty, wrony i muzyka. W tym wszystkim, niczym oko kamery, będziemy podglądać dziewczynę, która od dwóch miesięcy pogrążona jest w głębokim śnie. Ta nietypowa sytuacja i wydarzenia, które za sobą pociągnie, zmusi bohaterów do zastanowienia się nad własnym życiem i podjęcia decyzji, których konsekwencje zweryfikuje nadejście świtu.
Uwielbiam prozę Murakamiego. Mam wrażenie, że nikt tak pięknie nie pisze na temat uczuć i relacji międzyludzkich jak on. Pisarz używa (wydawałoby się) prostych słów i banalnych sformułowań, ale bawi się i operuje nimi w niezwykły sposób, tak układa zdania, tak buduje metafory i obrazy, że tworzy nowe znaczenia, nowe formy, coś niesamowitego, uderzając w samą istotę rzeczy. Pisze o pozornie prostych sprawach, takich jak uczucie tęsknoty i osamotnienia, poszukiwanie miłości i swojego miejsca w świecie. Zestawia opisy codziennych czynności z obrazami wydarzeń niezwykłych, wręcz magicznych, które mogą być interpretowane na tysiące sposobów. W jego powieściach i opowiadaniach świat realny miesza się z rzeczywistością baśniową i oniryczną. Nie inaczej jest w tym przypadku.
Po zmierzchu to baśń jednej nocy, opowieść z pogranicza jawy i snu. To bajka o Śpiącej Królewnie (lub dwóch) oraz ludziach zagubionych we własnym życiu i samotnych w wielkim mieście. Dziwne wydarzenia opisywanej nocy zaczynają się o zwykłej pogawędki dwojga studentów, Mari i Takahashiego, którzy przypadkiem spotykają się w całodobowej restauracji. Narrator rzuca czytelnika w sam środek filmowo-zdjęciowej (poszczególne sceny oglądamy niczym kadry – przybliżanie, oddalanie, regulacja ostrości obrazu) akcji, wprowadza go w swoją grę, jest niejako personifikacją „punktu widzenia”, nie ma możliwości ingerencji w rzeczywistość. Pulsujące nocnym życiem miasto jest tylko tłem dla podróży, którą na kartach powieści (czy w oczach narratora-kamery) odbędzie Mari w towarzystwie Takahashiego i poznanych tej nocy ludzi, by zrozumieć, jak bardzo jest potrzebna pogrążonej w dziwnym śnie siostrze, by wspólnie przetrwały ciemność. Bohaterowie tekstu są skonstruowani szczątkowo, dowiadujemy się o nich niewiele, lecz wystarczająco. Nie powrócimy do nich więcej, tak samo jak tamta noc już nie będzie żadną inną i się nie powtórzy. W całej powieści nie brak również charakterystycznych dla Murakamiego tropów, zagadek, wskazówek, nawiązań do tworów popkultury (m.in. filmów Jean-Luca Godarda) i muzyki.
Nie ukrywam, że ten krótki tekst japońskiego pisarza mnie oczarował. Ospała i duszna atmosfera nocy, poszukiwanie własnego „ja”, głęboka i tajemnicza ciemność, dualizm ludzkiej natury, labirynt nocnego miasta, który znajdzie swój finał na dworcu w momencie prześwitu, życie snem zestawione z bezsennością – tak najkrócej można opisać Po zmierzchu. Fanom twórczości Murakamiego tej powieści polecać nie trzeba, natomiast tych, którzy nie mieli jeszcze styczności z jego pisarstwem, zachęcam do lektury. Ale tylko po zmierzchu.


Wpis powstał przy współpracy z portalem KobiecePorady.pl.

1 komentarz:

  1. Nie miałam okazji poznać twórczości tego autora, jednak słyszałam o jego książkach tyle dobrego, że od dawna są one na mojej liście. W tym roku koniecznie muszę go poznać! :)

    OdpowiedzUsuń