wtorek, 10 stycznia 2017

„Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć” reż. David Yates – recenzja



Wydawać by się mogło, że w sprawie uniwersum Harry’ego Pottera opowiedziano już wszystko. Zakończony cykl książkowo-filmowy, średnio udana (w mojej opinii) kontynuacja teatralna, a do tego kilka książek związanych ze światem młodego czarodzieja, m.in. podręcznik o magicznych zwierzętach. Kiedy padł pomysł nakręcenia opowieści inspirowanej tą właśnie publikacją, opinie były skrajne. Czy w nowym filmie Yatesa czuć jeszcze magię wypełniającą dzieciństwo wielu z nas?

kadr z filmu „Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć”, reż. David Yates
Akcja filmu toczy się w Stanach Zjednoczonych lat 20. Do mrocznego Nowego Jorku przybywa magizoolog Newt Scamander ze swoją tajemniczą walizką. Ukrywa w niej tytułowe zwierzęta, uznawane przez czarodziejów za niebezpieczne, zaś Newt dostrzega w nich wyjątkowość i stara się je chronić. Przypadkowo jednak z walizki wydostaje się kilka magicznych stworzeń, które sieją nieco spustoszenia w mieście. Tym samym Newt zwraca na siebie uwagę Magicznego Kongresu USA (MACUSY), który zmaga się dodatkowo z tajemniczą siłą grasującą po Nowym Jorku i mordującą ludzi. Ciemność i chaos spowijają miasto, magiczni urzędnicy spiskują, a w całą historię przypadkowo zostaje wplątany niemag (inaczej mugol) Jacob.
Przyznam szczerze, że bałam się tego filmu. Obawiałam się, że po niewypale, jakim okazało się Przeklęte Dziecko, produkcja o magicznych stworzeniach będzie na podobnym, rozczarowującym poziomie. Tymczasem Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć to film godnie reprezentujący czarodziejskie uniwersum stworzone przez Rowling. Brytyjska pisarka odpowiada za scenariusz oraz jest jedną z producentów, ma więc pełną kontrolę nad materiałem. I bardzo dobrze, bo nikt inny nie sprawił by się lepiej w tej roli, a Rowling tym samym udowadnia, że najlepsze historie pisze sama i wówczas najlepiej nad nimi panuje. Tym razem opowieść rozgrywa się w czasach amerykańskiej prohibicji – nie spotkamy żadnego ze znanych nam bohaterów, nie odwiedzimy Hogwartu ani brytyjskich miasteczek. Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć są zupełnie odrębną historią, co stanowi duże pole do popisu dla twórców (zapowiedziano kilka kontynuacji, więc moje serduszko Potteromaniaczki bardzo się cieszy). Mimo przeniesienia akcji magicznego uniwersum w zupełne inne miejsce i czas, nie odejmuje to produkcji ani uroku, ani magii. Świat przedstawiony w filmie stanowi świetne uzupełnienie tego, co znane z poprzednich części, pozwala spojrzeć z innej perspektywy oraz udowadnia, że stworzony przez Rowling świat jest bogaty i rozwinięty. Fani Potterowskiej sagi z pewnością się nie zawiodą. Dużo dają również efekty specjalne – zarówno zwierzaki, jak i scenografia czy widowiskowe czary robią świetne wrażenie. Sceny, w których Newt oprowadza po wnętrzu swojej tajemniczej walizki i pokazuje swoje magiczne stworzenia, można oglądać bez końca.
Wątek tytułowych fantastycznych zwierząt nie jest jedynym z ukazanych w filmie, a jedynie stanowi tło dla większej intrygi, która ma wpływ na całą społeczność czarodziejów. Nie zabraknie tu scen pełnych ciepłego humoru (zwłaszcza tych, w których Newt goni swojego niuchacza czy próbuje uwieść samicę magicznego nosorożca), ale też niepokojących i budzących grozę. Z jednej strony dostajemy kino familijne, lecz z drugiej – mroczny film o nietolerancji, strachu i potędze. Trudna sytuacja czarodziejów w USA lat 20., wciąż obecny strach niemagów przed czarami i prześladowania, intryga urzędnika MACUSY, lęk przed fanatycznym Gellertem Grindewaldem siejącym spustoszenie w Europie, konflikt między synami wydawcy nowojorskiego dziennika – sporo się tu dzieje.
Jeszcze słówko o bohaterach. Newt Scamander grany przez Eddiego Redmayne’a jest strzałem w dziesiątkę – nieco zagubiony i wycofany, unikający kontaktu wzrokowego, lecz bardzo sympatyczny i całkiem zafiksowany na punkcie swoich zwierząt z miejsca mnie kupił. W drugiej kolejności serce skradł mi Jacob Kowalski, niemag przypadkowo wciągnięty do magicznego świata i zachwycający się nim jak widzowie. Ezra Miller w ekscentrycznej roli Credence’a niepokoi i zwraca uwagę, a takie postaci jak siostry Tina i Queenie Goldstein czy urzędnik Graves z pewnością jeszcze powrócą w kontynuacjach.
Podsumowując, Fantastyczne zwierzęta i jak je znaleźć to film bardzo udany. Choć chwilami może wydawać się przeładowany ilością wątków i nawiązań do innych części potterowskiej serii, to broni się jako niezależne dzieło. Pełna magii i humoru opowieść jest dowodem na to, że magia Pottera mimo jego nieobecności wciąż trwa. Rowling udowadnia, że stworzony przez nią świat ma nieograniczony potencjał i potrafi niejednym zaskoczyć. Film oceniam wysoko i z niecierpliwością czekam na kolejne części tego nowego początku.

2 komentarze:

  1. Oglądając film w kinie 18 listopada, przez niemal cały czas miałam łzy w oczach i banana na twarzy. Nie spodziewałam się tak dobrego powrotu do świata, który uwielbiam. Mam niemal identyczne odczucia, co Ty (widzę, że też zauważyłaś moją "złotą trójkę", czyli Scamandera, Kowalskiego i Credence'a). Nie mogę się doczekać kolejnej części. :D Aż strach pomyśleć, że przy takim tempie powstawania filmów przy premierze piątej części będę zdecydowanie za stara na tę historię (o ile z Pottera w ogóle można wyrosnąć).
    http://our-humble-opinions.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam tak samo, siedziałam przez cały seans z wyszczerzem i taką dziecięcą ekscytacją. :D miło tak powrócić do świata dzieciństwa. A z Pottera nigdy się nie wyrasta. :)

      Usuń