sobota, 12 listopada 2016

J.K. Rowling, John Tiffany & Jack Thorne „Harry Potter i Przeklęte Dziecko” – recenzja



Harry Potter powrócił, a wraz z nim wróciła magia. Czy na pewno?
Jestem stuprocentową Potteromaniaczką. Wychowałam się na książkach z serii o słynnym czarodzieju, czytałam je po kilkanaście (lub kilkadziesiąt…) razy, obejrzałam wszystkie ekranizacje – można więc powiedzieć, że znam je na pamięć. Wspomniałam nawet przy okazji Alkoholowego tagu książkowego (<klik>), że bardzo chętnie podzielę się wiedzą na temat wszystkiego, co związane ze światem Harry’ego. Było więc oczywiste, że gdy na polskim rynku ukaże się kolejna część cyklu, to od razu pojawi się także i u mnie.

J.K. Rowling, John Tiffany & Jack Thorne 
Harry Potter i Przeklęte Dziecko, tłumaczenie: Małgorzata 
Hesko-Kołodzińska/Piotr Budkiewicz, tytuł oryginalny: 
Harry Potter and the Cursed Child, stron 368, 
Wydawnictwo Media Rodzina, 2016
Harry Potter i Przeklęte Dziecko jest ósmą historią w serii. Fabuła obejmuje wydarzenia rozgrywające się dziewiętnaście lat po bitwie z Czarnym Panem. Harry Potter jest przepracowanym i dobiegającym czterdziestki urzędnikiem Ministerstwa Magii, wychowującym wraz z Ginny trójkę dzieci – Jamesa, Lily i Albusa. Najmłodszy potomek słynnego pogromcy Voldemorta i wybawiciela świata czarodziejów zmaga się z rodzinnym dziedzictwem, którego nigdy nie chciał przyjąć. Jego relacje z ojcem są, lekko mówiąc, niezbyt dobre, a sytuacji nie poprawia przyjaźń Albusa z młodym Scorpiusem Malfoyem, o którym krążą mało przychylne plotki. Tymczasem ciemność nadchodzi, a czarodziejski świat znów jest zagrożony.
Nie wiem. Nie bardzo wiem, jak to skomentować i opisać wrażenia po lekturze.
Dziwnie się to czytało. Nie chodzi nawet o formę – Przeklęte Dziecko wydano jako scenariusz sztuki wystawianej w Londynie – bo nie mam problemu z czytaniem tekstu scenariusza, choć przywykłam do Harry’ego w postaci powieści. Problem leży chyba po stronie fabuły, która, mimo iż jest nawet ciekawa, to moim zdaniem została źle opisana. Miałam wrażenie, że wiele rzeczy wprowadzono na siłę i naraz, pomieszano sporo pomysłów, sama historia także nie powala na łopatki swoją oryginalnością, poza paroma fragmentami jest nawet przewidywalna (serio, czytałam o wiele lepsze fanfiction…), a zachowanie niektórych bohaterów jest po prostu głupie. Nie wiem, na ile jest to kwestia tłumaczenia – a bardzo mnie zabolało, że nie dokonał go Andrzej Polkowski, który przetłumaczył poprzednie siedem tomów – ale chwilami dialogi między postaciami są suche, pozbawione polotu, takie sztuczne i z wyblakłymi emocjami. „Dowcipkowanie” Rona, wzniosłe wypowiedzi Dephi czy rozmowy Albusa ze Scorpiusem… Nie, nie podoba mi się. W toku fabuły mamy gościnne występy „starych” bohaterów, niektóre średnio udane, inne wręcz przeciwnie, ale i to nie ratuje Przeklętego Dziecka.
Czegoś tutaj zabrakło. Może i Harry Potter powrócił, ale czy potrzebnie? Historia została zamknięta, opowiedziana do końca, więc czy konieczne było dopisanie dalszych losów jego dzieci? Nie sądzę. Za mało jest tu Rowling i klimatu, który stworzyła w całym cyklu, nie ma scenerii Hogwartu, tylko deski teatru. Choć nie ukrywam, że zwyczajnie jestem ciekawa efektu przeniesienia potterowskiego świata na teatralną scenę i chciałabym obejrzeć nagranie z przedstawienia, to mimo wszystko jestem trochę rozczarowana. W mojej opinii Przeklęte Dziecko nie spełnia swojej roli godnej kontynuacji serii. Cudownie jest powrócić do świata dzieciństwa, ulubionych bohaterów i odkryć ich na nowo, jednak w tym wypadku uważam to za nieudany pomysł.

2 komentarze:

  1. a ja nie rozumiem zupełnie fenomenu Harrego więc wcale mnie do tej książki (ani poprzednich) nie ciągnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Po lekturze "Przeklętego dziecka" nie byłam jakoś specjalnie zła i zawiedziona. Od początku wiedziałam, że cudem byłoby utrzymanie poziomu, choćby ze względu na zmianę formy. Jestem za to niemal pewna, że na scenie wygląda to genialnie. Choć w gronie fanów grupy teatralnej Starkid Productions bardzo popularne jest stwierdzenie, że ich parodia "A Very Potter Sequel" z bodajże 2010 roku nie dość, że fabularnie bardzo podobna jest do "Przeklętego dziecka", to jeszcze jest o wiele lepsza i bliższa oryginałowi. Osobiście polecam obejrzeć sobie na YT. :D

    OdpowiedzUsuń