sobota, 26 listopada 2016

Peter Stjernström „Chłopiec motyl” – recenzja




Od jakiegoś czasu skandynawskie kryminały i thrillery są coraz bardziej popularne w naszym kraju. Wystarczy wspomnieć kilka nazwisk – Larsson, Läckberg, Nesbø czy Mankell podbijają serca polskich czytelników. Czy Peter Stjernström ma szansę dołączyć do tego grona? Po lekturze Chłopca motyla sądzę, że jak najbardziej jest to możliwe.


Peter Stjernström Chłopiec motyl, tłumaczenie: Inga 
Sawicka, tytuł oryginalny: Fjärilspojken
stron 352, Wydawnictwo Poradnia K, 2015
Jonas od dzieciństwa był naznaczony przez los. Jako niemowlę, nagi i z krwawiącym tatuażem, został znaleziony w siedlisku motylich larw. Przeżył. Już w wieku nastoletnim odkrył, że posiada niezwykłą intuicję. Ponieważ nie zawsze umiał ją dobrze wykorzystać i sprawiała mu sporo kłopotów, nauczył się ukrywać swój nietypowy dar. Po wielu latach w jego życie ponownie wkracza przeszłość – otrzymuje nagle spadek po biologicznych rodzicach. Nie mając wyboru, musi odkryć, kim byli i dlaczego go porzucili. Poznaje również piękną i intrygującą Nelly, posiadającą podobny motyli tatuaż oraz obdarzoną podobnym darem przewidywania przyszłości. Wraz z nią oraz swoim przyjacielem Björnem wszczynają śledztwo, które doprowadzi ich do mrocznych i przerażających odkryć.

Moje ostatnie spotkanie ze skandynawskim kryminałem nie było specjalnie udane – lektura Córek marionetek trochę mnie rozczarowała (<klik>). Sięgając po Chłopca motyla nie do końca byłam pewna, czego się spodziewać, ale liczyłam, że tym razem książka mnie nie zawiedzie. No i nie zawiodła.
Chłopiec motyl to świetnie napisana mroczna i okrutna baśń. Autor stworzył oryginalną historię o eksperymentach naukowych, szaleństwie i tym, jak może wyglądać życie w sekcie. Już od pierwszych scen czytelnikowi będzie towarzyszyć niepokój – oto para młodych ludzi porzuca w lesie swojego synka, zostawiając go z krwawiącym znamieniem w siedlisku larw motyli. Dziwne, intrygujące, wzburzające i budzące pewną grozę. I to uczucie będzie obecne przy całości lektury. Dzięki zastosowaniu przez pisarza licznych retrospekcji z pomocą narratora mamy szansę poznać bliżej historię rodziców głównego bohatera – studentów zafascynowanych charyzmatycznym profesorem zajmującym się motylami. Uroczy Ray mami ich podejrzanymi substancjami i nakłania do tajemniczych eksperymentów, opartych na legendzie o magicznych właściwościach motyli. Razem z grupą podobnych sobie ludzi tworzą minikomunę i ślepo wierzą w sens swojej pracy oraz słowa Ray’a. Łączy ich miłość do motyli, pęd do wiedzy oraz wielkie ambicje zmiany świata i ewolucji ludzkości. Zresztą konstrukcja bohaterów to kolejny duży plus książki – każda postać ma swoją historię, unikalny charakter, wyrazistą osobowość i cechy podobne do motylich, zaś związki między bohaterami są bardzo zagmatwane i wymagające sporego skupienia i uwagi, by je rozplątać. Jest tu mnóstwo ciekawostek o świecie owadów, wcale nie nachalnie wplecionych przez autora, lecz stanowiących istotny związek z fabułą. Powieści nie brakuje także napięcia, klimatu i elementów zaskoczenia – Stjernström nieraz manipuluje czytelnikiem, z jednej strony schematycznie konstruując sceny i prowadząc akcję, by nagle odwrócić wszystko totalnie do góry nogami. Stylem pisania bardzo realnie oddaje szwedzkie (i nie tylko) krajobrazy oraz życie w sekcie – prowadzenie badań naukowych na przemian z imprezami, wypełnionymi dusznymi oparami substancji odurzających, które są aż wyczuwalne w trakcie lektury.
Podsumowując, Chłopiec motyl to bardzo dobry kryminał o ludziach poszukujących nowych podniet i adrenaliny, zaślepieniu, pułapkach sekty i szaleństwie, marzeniach i koszmarach. Nigdy nie spotkałam się z takim wykorzystaniem motywu motyla w literaturze i, choć książka Stjernströma może nie należy do arcydzieł, to bezsprzecznie trafiła w moje gusta. Tajemnicza i mroczna opowieść o ludziach i motylach, utrzymana w onirycznym klimacie – szczerze polecam nie tylko fanom skandynawskich kryminałów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz