Dzisiaj obchodzę swoją prywatną półrocznicę
– mija sześć miesięcy, odkąd pracuję w kinie. Z tej okazji chciałam podzielić się
kilkoma faktami i garścią refleksji na temat tego, jak taka praca wygląda.
Na początek
warto powiedzieć, że kino kinu nierówne. W sensie – są sieciówki oraz kina
studyjne, a różnica między nimi nie polega tylko na nazwie. Multipleksy
sieciowe charakteryzują się placówkami w większych miastach (czasem nawet
kilkoma w jednej miejscowości), zaś kina studyjne są bardziej kameralne i
oferują nieco ambitniejszy repertuar. Niektóre z domów kultury posiadają też jedną lub dwie sale kinowe. Praca w każdym z tych miejsc trochę się różni – nieznacznie, ale jednak.
Kino, w którym pracuję, to jedno z kin studyjnych. Ideą tego miejsca jest prezentowanie dzieł tzw. kina niezależnego i ambitnego. Czasem pojawią się
hollywoodzkie produkcje czy filmy komercyjne, to fakt, jednak zdecydowaną
większość repertuaru zajmują programy edukacyjne dla młodzieży i studentów,
liczne przeglądy i festiwale, jak również m.in. wystawy na ekranie, koncerty, transmisje i retransmisje z
przedstawień teatralnych oraz baletowych. Sporo się dzieje, to jest pewne.
Praca w tym miejscu jest szansą na ciekawe spędzenie czasu, zdobycie wiedzy o
świecie kinowym, udział w niezwykłych wydarzeniach kulturalnych, rozwój na
gruncie nawiązywania kontaktów i pracy zespołowej oraz spotkanie znanych
osobistości. Bardzo polecam.
A jak się
pracuje w kinie? O tym niżej.
OBSŁUGA/KASA –
START!
Najniższy
szczebelek w kinowej hierarchii, od którego zaczynają wszyscy chcący bliżej
obcować ze światem filmowym, to rzecz jasna stanowisko obsługi kina. Oczywiście
jest możliwość awansu na wyższą posadę, np. do działu marketingu, ale to zależy
od osoby, ambicji i chęci. Zawsze startuje się od najmniejszej cegiełki. Na
obsłudze masz bezpośredni kontakt z widzem i jesteś pierwszą osobą, poprzez
którą styka się on z kinem. Ważna jest zatem kultura osobista, wiedza, charyzma
i spryt.
Do pracy w kinie
wymagany jest status studenta, czasem też książeczka sanepidowska lub
zaświadczenie od lekarza medycyny pracy. Obowiązki pracownika obsługi kina to: sprzedaż
i sprawdzanie biletów, dokonywanie rezerwacji telefonicznych, wpuszczanie
widzów na salę oraz dbanie o ich komfort w trakcie projekcji (kontrola temperatury
w sali, poprawności obrazu i dźwięku), sprzątanie sal kinowych po seansie,
utrzymanie przestrzeni kinowej na dobrym poziomie estetycznym, kontrola
czystości toalet (głównie dokładanie papieru i mydła), rozpowszechnianie ulotek
i plakatów oraz udzielanie klientom wszelkich informacji na temat repertuaru i
premier. Dużo biegania, mało siedzenia (chyba, że na kasie lub przerwie), praca
dynamiczna, ale w zasadzie prosta i niezbyt skomplikowana. Nie brzmi strasznie,
co nie? Ma jednak swoje plusy i minusy.
POPCORN, POPCORN,
WIĘCEJ JEDZENIA!
Nieodłącznie z
kinem kojarzy się popcorn i cola, a chrupanie i siorbanie podczas seansów to
już tradycja. W większości kin wygląda to tak, że sprzątanie sali obejmuje
głównie zamiatanie ton popcornu, który jest dosłownie wszędzie. Zresztą,
widzowie lubią podjadać nie tylko kukurydziany przysmak – pod siedzeniami roi
się od papierków, opakowań po chipsach, okruszków, kubkach po kawie, butelkach
po napojach (czasem procentowych) i resztek najróżniejszego jedzenia. Największy
syf zostawiają dzieci, więc po nich sprząta się najdłużej. Najczęściej na
posprzątanie sali ma się tylko kilka minut, więc trzeba się sprężać i szybko biegać z
miotełką plus opcjonalnie workami na śmieci (kiedy rusza parę seansów w krótkim
odstępie czasu, może to być lekko problematyczne). Częste wymienianie worków w
koszach przed salami także jest wskazane, żeby uniknąć momentu, w którym śmieci
zaczną się z niego po prostu wysypywać. Tego nie polecam.
U nas akurat nie
ma popcornu ani podobnych przekąsek, panuje również zasada nie wpuszczania na
salę z jedzeniem. Niemniej można wejść z kawą/herbatą w kubeczku i
pokrywką czy sokiem w butelce, natomiast w plecakach i torbach, do których
obsługa nie ma prawa zaglądać, można wnieść tak naprawdę wszystko. Zaręczam, że
ludzie potrafią być bardzo pomysłowi – najbardziej kreatywni chcieli wejść z
pizzą i kebabem, a raz znalazłam w jednej z sal po seansie słoik ze smalcem. Da
się? No ba!
NIEMIŁA I
NIEDOINFORMOWANA PANI KASJERKA
Kasjerzy kinowi
mają trochę bardziej przechlapane niż zwykła obsługa. Tutaj w grę wchodzą
pieniądze. Różne ceny biletów, voucherów, wejściówek na pokazy specjalne,
zwroty i zaproszenia to coś, w czym czasem łatwo się pogubić. Dla kogoś
nieobytego w pracy na kasie może to być stresujące doświadczenie. Warto
pilnować się wprowadzaniu rodzaju płatności do systemu oraz przy wydawaniu
reszty, by później nie zdziwić się przy rozliczeniu na widok manka. Trzeba być
również bardzo uprzejmym i ultracierpliwie odpowiadać na wszystkie, nieustannie
powtarzające się pytania: dlaczego nie gracie tego czy tamtego filmu? Kiedy
będziecie grali to i tamto? Jak to, pani nie zna tego filmu? Co to za kino, w
którym nie grają wszystkich filmów? Czemu takie drogie bilety? Czy nie znaleźli państwo
na sali szalika/czapki/rękawiczki/telefonu/ładowarki/kapci/plecaka/laptopa/zeszytu/parasola?
Jak to, brak miejsc w ostatnich rzędach? A można usiąść na schodach? Czy można
dostać plakat tego filmu? Naprawdę, pracując na kasie musisz mieć anielską
cierpliwość, opanowane emocje i stalowe nerwy. Minus jest jeszcze taki, że w
sytuacji wymagającej obecności kierownika klient ma zawsze rację, co przypomina ci o tym, gdzie
jest twoje miejsce.
CHAMSKA OBSŁUGA… I
RÓWNIE CHAMSCY KLIENCI
Praca w usługach, do których należy również kino,
wiąże się z ciągłym byciem uprzejmym. Nawet, jeśli ktoś jest naprawdę chamski i
nieznośny, to ty i tak musisz zachować kamienną twarz, miły uśmiech i spokój. A
bywa różnie, bo nawet w kinie każdy może się awanturować – emerytka zirytowana
brakiem stałej szatni, pani przedszkolanka zażenowana faktem, iż nie może
spóźniona wejść z dziećmi na warsztaty czy typowe Sebki, które wyzywają pracownicę
od szmat i grożą, że po seansie ją znajdą i zajebią dlatego, że nie chciała ich
wpuścić pijanych na salę.
To zawsze
obsłudze obrywa się najbardziej, gdy musi informować klientów o niedogodnych
dla nich faktach i ustaleniach kierownictwa, na które ten najmniejszy szczebelek w
hierarchii firmy po prostu nie ma wpływu. Czasem naprawdę trudno być uprzejmym
i miłym, zwłaszcza kiedy jesteś wyzywany od chamów i szmat, ale cóż, da się to znieść,
bo takie sytuacje podbramkowe tylko cię hartują. Tak przynajmniej było i jest w
moim przypadku.
W ciągu sześciu
miesięcy pracy w kinie przydarzyło mi się mnóstwo takich sytuacji, więc
musiałabym napisać osobny post, aby pomieścić je wszystkie. Z ostatnich perełek
przytoczę ostrą wymianę zdań mojego kolegi z pewną niemiłą panią, która była
oburzona, że nie chciał jej wpuścić na salę z gorącą herbatą bez pokrywki na
kubku (tłumaczył to m.in. tym, że oblałaby kogoś wrzątkiem i byłby problem).
Zwyzywała go od chamów i gówniarzy, a na koniec demonstracyjnie kazała się
wprowadzić na salę i wskazać dokładnie miejsce wypisane na jej bilecie. Zaś u
mnie było tak: dogadywałam się przez walkie-talkie z koleżanką co do kolejnych
seansów i jednocześnie biegłam otworzyć salę dla spóźnialskich, co kobitka
skwitowała słowami „nam tu film leci, a pani sobie przez telefon rozmawia, jak
tak można”. Ech.
SPRZĄTANIE SOCJALA
I BIURA
Obsługa kina dba
nie tylko o porządek w salach oraz przestrzeniach dostępnych dla widzów. Ważne
jest także sprzątanie części wspólnych, z których korzystają wszyscy pracownicy,
czyli pomieszczeń socjalnych z szatnią i toaletami pracowniczymi na czele.
Dlatego nie ma się co pluć, kiedy musisz tam pozmywać naczynia, umyć kible i lustra
oraz pozamiatać i wynieść śmieci. Kuchni w domu też nie sprzątasz, mieszkania
nie odkurzasz? Kiedy socjal pachnie czystością, aż przyjemnie spędzać tam
przerwy. Podobnie ze sprzątaniem pomieszczeń biurowych. Okej, pracują tam
ludzie na wyższych stanowiskach typu kierownik kina czy sprzedaży, którzy prawie stamtąd nie wychodzą, ale
pozmywanie paru kubków i wymiana worków w koszach obok ich biurek to nie
tragedia. Bez tych ludzi nie miałbyś pracy, a oni wbrew pozorom mają sporo na
głowie. Przy okazji podczas sprzątania można pogadać i pośmieszkować z
kierownikiem. Dobre relacje między pracownikami to podstawa.
PRACUJESZ
W KINIE? TO PEWNIE CAŁY CZAS OGLĄDASZ FILMY ZA DARMO!
Owszem, nie
przeczę. Jednym z profitów pracy w kinie jest możliwość bezpłatnego wejścia na
wybrany seans. To akurat olbrzymi plus, bo nie
dość, że sama jestem na bieżąco z filmowymi nowościami, to jeszcze mogę
doradzać niezdecydowanym widzom, co
warto obejrzeć.
Nie wiem
dlaczego, ale wielu osobom wydaje się, że praca w kinie równa się ciągłemu oglądaniu
filmów. Może was zaskoczę, ale w pracy to się głównie pracuje. Pracownik
jadłodajni nie je jedzenia z kuchni, pracownik księgarni nie czyta książek,
pracownica solarium nie opala się – nie w trakcie pracy. Tak samo pracownik
kina nie siedzi non stop w sali kinowej i nie ogląda filmów całymi dniami. W godzinach
pracy są obowiązki, a poza nią – róbta co chceta.
Darmowe plakaty,
dużo ulotek i materiałów reklamowych, zniżki na posiłki i napoje z baru oraz
udział w imprezach pracowniczych to kolejne benefity z pracy w takim miejscu.
Kolekcja gadżetów firmowych też.
PRACA ZESPOŁOWA I
ATMOSFERA
Cytując jednego z naszych kierowników, kino tworzą
ludzie. Począwszy od obsługi i kasjerów, poprzez kinooperatorów, ludzi od
marketingu i wydarzeń specjalnych, na kierownictwu i dyrekcji skończywszy.
Każda z tych osób dba o to miejsce, stara się czynić je atrakcyjnym dla klientów
oraz stworzyć przyjazną i rodzinną atmosferę. Bardzo dużo zależy od tego, na
jakich ludzi trafisz. Kiedy zespół jest zgrany i działa jak jeden organizm,
wtedy i praca idzie sprawniej, i pracuje się lepiej. Owszem, nie wszyscy
musicie się lubić, ale najważniejsze, żeby podchodzić do siebie z dystansem i
profesjonalnie, kiedy wymaga tego sytuacja. Dobrze współpracująca ekipa może
liczyć na siebie w każdej sytuacji, zawsze służy sobie pomocą i wspiera w
trudnych chwilach. Kina skupiają głównie studentów, więc nawiązanie fajnych
znajomości w pracy również nie będzie żadnym problemem.
MONEY MONEY MONEY,
CZYLI ILE ZAROBIĘ W KINIE?
Praca w obsłudze
kina jest zasadniczo pracą dorywczą. Nie zarobisz więc kokosów i nawet się na
nie nastawiaj. Przy tygodniowym grafiku i sporym zespole, który trzeba „upchnąć”
na tydzień pracy licz się z tym, że dostaniesz czasem dwie, trzy zmiany w
tygodniu. Ale nie ma tego złego – różne rzeczy się zdarzają i często ktoś
potrzebuje oddać zmiankę, więc wystarczy się dogadać i przejąć te godzinki. A ponieważ
studenci mają czasem to do siebie, że nie zawsze udaje im się połączyć pracę
dorywczą z nauką i rezygnują z tej pierwszej, to bywa i tak, że zwyczajnie
zespół pracowników się zmniejsza. Wówczas szansa na wyrobienie większej ilości
godzin rośnie.
MIMO WSZYSTKO… PRACA
W KINIE JEST SUPER!
Naprawdę! Odkąd
pracuję w kinie nauczyłam się mnóstwa rzeczy. Przede wszystkim codziennie
pokonuję swoją wrodzoną nieśmiałość, nie boję się rozmawiać i żartować z
klientami, dobrze odnajduję się w wielozadaniowym i dynamicznym trybie pracy,
biegając między piętrami kina wyrabiam niezłą kondycję, poznałam też niesamowitych
ludzi i utwierdziłam się w tym, że kocham przebywać w miejscach, w których
mnóstwo się dzieje. Od zawsze lubiłam przyglądać się wydarzeniom kulturalnym od
kulis (dużo też dały mi praktyki studenckie w teatrze i domu kultury oraz
wolontariat na festiwalu filmowym), a praca w moim kinie uświadomiła mi, z czym
chcę wiązać swoją przyszłość. A przynajmniej jej część.
Dużo pisałam tu
o nieprzyjemnych sytuacjach, trochę narzekałam na nieuprzejmych klientów,
sprzątanie, kasę itd. Ale wiecie co? Tak naprawdę nie ma na co narzekać, bo to wszystko
jest kwestią nastawienia. Każdy może mieć gorszy dzień – i pijany Sebek, i pani
przedszkolanka, i kobitka kłócąca się o pokrywkę do kubka. Każdy też popełnia błędy,
dlatego warto się na nich uczyć i wyciągać wnioski. Opisane wyżej sytuacje może
i są niezbyt przyjemne, ale w gruncie rzeczy szybko się o nich zapomina, a i
uczymy się, czego nie robić, żeby nie dopuścić do podobnych. Zresztą, nie ma pracy idealnej, każda ma swoje wady i zalety.
Jasne, na początku
cholernie się bałam, że sobie nie poradzę. Szybko jednak poczułam się w kinie
jak ryba w wodzie, dosłownie. Przyjęłam wyzwanie i opłaciło się. Nauczyłam się też
ważnej rzeczy – jeśli czegoś nie wiesz lub nie jesteś pewien, nie bój się zadawać
pytań, nawet jeśli wydaje ci się, że zabrzmią głupio. Nie ogarniasz do końca
systemu na kasie? Zapytaj bardziej zaprawionego w boju kolegi. Obawiasz się, że
nie dasz rady z posprzątaniem kilku sal naraz? Poproś koleżankę z obsługi o
pomoc. Przeraża cię kolejka gromadząca się przed kasami? Zapomnij o niej i skup się
na kliencie, którego w tym momencie obsługujesz, bo to on jest teraz
najważniejszy.
PODSUMOWUJĄC…
Nie wszyscy nadają
się do pracy w kinie. To zajęcie dynamiczne, pełne niespodzianek, wymagające
sprytu i wygadania, umiejętności radzenia sobie w różnych sytuacjach, dobrej
organizacji pracy oraz łatwości w nawiązywaniu kontaktów. Czasem trzeba przenieść
stoliki czy krzesła, czasem w pięć minut rozmontować szatnię, czasem połowę zmiany spędzasz na wypisywaniu numerków na bloczkach, czasem musisz przypilnować
dziecka, a czasem wygonić z toalety dającego sobie w żyłę ćpuna. Może się zdarzyć,
że w wyniku chwilowej awarii prądu wyłączą się projekcje we wszystkich salach i
trzeba wołać operatorów. Czasem na pięć minut przed startem filmu klimatyzacja na sali odmówi posłuszeństwa i trzeba
otworzyć drzwi, aby ją „wywietrzyć”. Może być tak, że raz a konkretnie pomylisz się
wprowadzaniu transakcji do systemu i razem z kierownikiem głowicie się przez
parę godzin, jak to odkręcić. A czasem ktoś wpada na pomysł zorganizowania jednodniowego
festiwalu, co równa się całodniowym projekcjom oraz spotkaniom z reżyserami i
aktorami i to przedsięwzięcie udaje się lepiej, niż zakładano.
Nie każdy odnajdzie
się w pracy tego typu. No i nie każdy musi. Jeśli jednak chcesz przeżyć fajną przygodę,
poznać kreatywnych ludzi i lubisz wyzwania, a oprócz tego kochasz kino i
szeroko pojętą kulturę – aplikuj do kina i baw się dobrze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz