Literatura fantasy na naszym rodzimym rynku ma się bardzo dobrze. Nieźle
radzą sobie choćby Andrzeje Sapkowski i Pilipiuk, Krzysztof Piskorski, Maja Lidia Kossakowska (Andrzeja Ziemiańskiego nie zdzierżę, sorry), Konrad T.
Lewandowski czy Jakub Ćwiek. No i rzecz jasna Anetka Jadowska, o której sporo
dobrego słyszałam. Dziewczyna z Dzielnicy
Cudów jest moim pierwszym podejściem do jej twórczości, lecz już wiem, że
jest co nadrabiać. Ale po kolei.
Aneta Jadowska Dziewczyna
z Dzielnicy Cudów,
stron 320, Wydawnictwo Sine
Qua Non, 2016
|
Pamiętam, jak zaczynałam na dobre „wsiąkać” w literaturę fantasy i
odkrywać nowych autorów. Tak zapoznałam się z twórczością Kuby Ćwieka, znanego
z łączenia motywów i gatunków oraz licznych nawiązań do popkultury i różnych mitologii.
Pamiętam, jak z miejsca mnie to urzekło. Dziewczyna
z Dzielnicy Cudów urzekła mnie tym samym – choć zupełnie inna pisarka, inny
styl i inna historia.
To, co na początku mogę powiedzieć o pierwszym tomie z serii o Nikicie,
to fakt, że książka jest bardzo bogata. Podziwiam autorkę, że w ledwie
trzystustronicowej powieści zdołała umieścić tyle wątków, bohaterów, motywów i
sekretów. Początkujący pisarz prawdopodobnie by się pogubił i pomieszał w tym
wszystkim, ale widać, że dla Anety to nie pierwszyzna. Dobry warsztat i
doświadczenie w tworzeniu nietuzinkowych protagonistek, ciekawych postaciach
drugoplanowych oraz swobodnego korzystania z mitów i legend (wyłapałam m.in. słowiańskie
demony i podanie o Szczurołapie z Hameln) jest widoczne na pierwszy rzut oka.
Dużym plusem książki są oczywiście bohaterowie oraz świat przedstawiony.
Nikita to postać bardzo tajemnicza i skomplikowana, o trudnej przeszłości i
dzieciństwie. Nie ujawnia od razu wszystkich faktów o sobie, podaje te
informacje stopniowo i dzięki temu czytelnik powoli odkrywa jej naturę.
Nieugięta, twarda i wytresowana zabójczyni na zlecenie z kryjącym się wewnątrz
niej potworem okazuje się bohaterką wrażliwą i chwilami słabą, co czyni ją w
gruncie rzeczy wiarygodną postacią. Bohaterowie drugiego planu są równie
oryginalni, pełnokrwiści i dobrze skonstruowani – hakerka Karma, Fotograf, Bestiar,
Aleks, tancerki z Pozytywki czy Robin z pewnością zapadną w pamięć. Podobnie
jest ze stworzoną przez autorkę książkową rzeczywistością – alternatywne
miasta, szalejąca i nieprzewidywalna magia obok technologii, liczne odniesienia
do legend i baśni oraz znanych tworów popkultury składają się na nietuzinkowy
świat, po którym w roli narratorki oprowadza nas Nikita. Nie brak tu opisów
okropieństw, bestii i potworów, licznych scen walki, niekiedy brutalnych. Akcja
pędzi z prędkością i w klimacie dobrego kina sensacyjnego, Jadowska narzuca
szybkie tempo i nie śmie zwalniać choć na chwilę. Momentami bywa nostalgicznie
i dramatycznie, by zaraz wrzucić czytelnika w środek krwawej walki, od której
czuć na kartach powieści smród posoki oraz nieprzyjemną i wrogą atmosferę
magii.
Podsumowując, Dziewczyna z
Dzielnicy Cudów jest bardzo porządnym kawałkiem urban fantasy. Mroczny
klimat, zaskakujące zwroty akcji, nietuzinkowi bohaterowie, ciekawy świat
przedstawiony, brutalność i niepokojący nastrój, solidne fundamenty w legendach
i popkulturze – długo by wymieniać. Z pewnością nie jest to moje ostatnie
spotkanie z Jadowską, bo wiem, że warto. Zachęcam gorąco do lektury.
Czytałam i... meh. To znaczy, rozumiem o co chodzi, rozumiem, o co tyle szału, ale sama zachwycona się nie czuje :) Zawsze polecam książkę osobom lubiącym młodzieżówki, dla mnie to jednak było za mało.
OdpowiedzUsuńNo mi akurat bardzo podpasowało, bo zawiera praktycznie wszystko, co mi się w fantastyce podoba. Może kolejne części bardziej przypadną Ci do gustu, kto wie. :)
UsuńMi książka spodobała się, ale te opisy i mała ilość dialogów dobiła mnie.
OdpowiedzUsuń