niedziela, 10 sierpnia 2014

Stieg Larsson „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” – recenzja



Stieg Larsson Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet
tłumaczenie: Beata Walczak-Larsson, tytuł 
oryginału: Män som hatar kvinnor, stron 640, 
Wydawnictwo Czarna Owca, 2008
Czas na pierwszą notkę i pierwszą recenzję.
Mój wybór padł na trylogię kryminalną „Millennium” autorstwa Stiega Larssona. Mam do tych książek szczególny sentyment, ponieważ dostałam je w prezencie na święta, gdy miałam jakieś 16 lat albo i mniej (nieświadomy niczego ojciec kupił mi je, choć sprzedawca mu powiedział, że są one dozwolone ponoć od 18 roku życia – w ciągu tygodnia pochłonęłam wszystkie trzy tomy).
Nie ma chyba osoby, która nie słyszała o tej głośnej publikacji. Powieści szwedzkiego dziennikarza z miejsca podbiły serca milionów czytelników na całym świecie i stały się światowymi bestsellerami. Sam Larsson niestety nie doczekał tego spektakularnego sukcesu – zmarł na atak serca w 2004 r. tuż przed ukazaniem się pierwszej części trylogii „Millennium”. Aż trudno uwierzyć, że minęło już dziesięć lat od tego czasu.
Na pierwszy ogień pójdzie pierwsza część trylogii pt. „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet”. Powieść została wydana Szwecji w roku 2005, zaś polskie wydanie ukazało się na rynku trzy lata później w wydawnictwie Czarna Owca. Jest to opasłe tomisko liczące sobie ok. 630 stron, co niektórych może odstraszać. Mnie jednak grubość książki kompletnie nie przeszkadzała, gdyż fabuła wciągnęła mnie całkowicie. Historia przedstawia się następująco: Mikaela Blomkvista, dziennikarza i wydawcę magazynu ‘Millennium’ poznajemy w dość nieciekawym momencie życia – zostaje on skazany za zniesławienie znanego przedsiębiorcy. Wkrótce kontaktuje się z nim Henrik Vanger, jeden z ważniejszych krajowych przemysłowców, i zleca przeprowadzenie śledztwa w sprawie zaginięcia jego krewniaczki. Problem w tym, że dziewczyna zniknęła prawie 40 lat temu. Niedługo otrzymuje pomoc w osobie Lisbeth Salander, tajemniczą i intrygującą młodą researcherkę z mroczną przeszłością. Razem tworzą niezwykły duet i szybko wpadają na trop rodzinnej tajemnicy Vangerów.
W moim przekonaniu książka jest świetna. Larsson znakomicie zbudował napięcie i atmosferę, skonstruował złożone i charakterystyczne postaci, a oprócz wątku głównego wprowadził też mniej lub bardziej istotne wątki poboczne. Bardzo dokładne opisy miejsc i wyglądu bohaterów oraz przydługawe dialogi mogą być dla niektórych nudne i niepotrzebne – faktycznie, mógłby je wyrzucić i tym samym skrócić powieść o dobrą połowę – lecz taki jest styl Larssona. Precyzja, dosadność, czasem brutalność… Bo przecież taki jest świat, zwłaszcza ten ukazany w „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet”. Bohaterowie opisywani przez Larssona nie są robotami, to ludzie z krwi i kości, mający swoje wady i zalety, słabości i mocne strony. Nie znajdziemy tu dwóch takich samych postaci, każda z nich ma swoją własną historię, osobowość i rolę do odegrania. Jest ich jednak dużo, bo przecież cały klan Vangerów plus reszta, więc można się w tym lekko pogubić. O ile sam główny bohater nie wzbudził mojej szczególnej sympatii, to postać Lisbeth urzekła mnie od razu. Niepokojąca outsiderka z niezwykłymi zdolnościami, mroczna, niebezpieczna i nieprzewidywalna. Kogoś takiego bałabym się spotkać w ciemnej uliczce po zmroku.
Podsumowując – dla kogo jest przeznaczona ta książka? Przede wszystkim dla fanów kryminałów skandynawskich oraz kryminałów w ogóle, a także dla wszystkich zainteresowanych twórczością nieżyjącego już pisarza i dziennikarza. Z czystym sumieniem mogę polecić ją każdemu.

2 komentarze:

  1. "Nie ma chyba osoby, która nie słyszała o tej głośnej publikacji." Siema, jestem Layman, tutaj żyję, macham Ci!
    Chętnie sięgnę po ten tytuł, szczerze zaciekawił mnie zarys sytuacji, który tutaj ukazałaś :) Wprawdzie może być ciężko przeczołgać się przez długie opisy (taki mój urok, że raczej za tym nie przepadam :D), ale damy radę. :)
    Czekam na następną recenzję! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja mama uwielbia tę serię, ja jednak nigdy jej nie przeczytałam. Chociaż wydaje się kusząca, zwłaszcza, że ostatnio mam ochotę na jakiś kryminał dla odmiany od ciągłej fantastyki, którą pochłaniam.

    OdpowiedzUsuń