Takie pytanie dnia pojawiło się ostatnio, a
konkretniej 15 listopada, na portalu Ask.fm. Z początku chciałam potraktować je
z dystansem, ale stwierdziłam, że mimo wszystko jest to temat, w który warto
się zagłębić (nie, żebym miała co robić, wcale).
Kilka razy
podkreślałam tu na blogu, że jestem miłośniczką filmów i książek związanych z
istotami fantastycznymi w rodzaju wampirów czy wilkołaków. Te stwory od dawna
są zakorzenione w popkulturze i chyba już zawsze będą stanowić inspirację dla
m.in. twórców filmowych. A co z innymi wytworami ludzkiej wyobraźni? Potworami,
które (przynajmniej z założenia) są odrażające, budzą grozę i straszą w sennych
koszmarach? Czas przyjrzeć
się zombie z bliska.
ZOMBIE I VOODOO
Nie każdy wie, że pojawienie się żywych trupów w kulturze masowej ma swoje korzenie zupełnie
gdzie indziej. Podczas gdy obecnie zombie kojarzone są głownie z odpadającymi
kawałkami gnijących ciał, powolnymi ruchami i niepohamowanym apetytem na
ludzkie mięso, to według haitańskich wierzeń tym określeniem nazywano zmarłego
człowieka tymczasowo ożywionego przez czarownika. Ów czarownik miał nad kimś
takim całkowitą władzę, czyniąc z niego swojego niewolnika. Ta sztuczka jednak
długo nie działa, ponieważ, jak głosi voodoo, wcześniej czy później dusza musi
powrócić na swoje miejsce.
Okazało się, że
haitańskie wierzenia, pełne egzotycznych i tajemniczych rytuałów, stanowią
świetną atrakcję dla białego człowieka. Pod koniec XIX i na początku XX wieku
traktowano tą społeczność i kulturę jako cyrk czy park rozrywki. W latach 30.,
gdy podziały rasowe i etniczne wciąż były kwestią dyskusyjną, zombie
zadebiutowały w kulturze popularnej za sprawą filmu „White Zombie”, w którym
zagrał Bela Lugosi, jeden z najsłynniejszych aktorów kina grozy tamtych czasów.
BOOM NA ŻYWE TRUPY
Dzisiaj mało kto
kojarzy zombie z rytuałami voodoo. Ich pierwotny wizerunek uległ dużej zmianie
i obecnie mianem zombie określa się powstałe z grobu trupy polujące na ludzi i
żywiące się ich mięsem. To właśnie film „Noc żywych trupów” z 1968 roku
utrwalił w kulturze masowej taki a nie inny przerażający obraz zombie. Jest to
klasyk gatunku, który sprawił, że żywe trupy na dobre zadomowiły się w
popkulturze. Występują praktycznie wszędzie: w kinie (filmy dla młodzieży,
których świat przejęły zombie itd.), grach komputerowych (najpopularniejszą
jest chyba Resident Evil), serialach (słynne „The Walking Dead”), komiksach
(np. „Żywe trupy”), książkach (np. „Zombie Survival” Maxa Brookesa), a nawet
muzyce (słynny teledysk Michaela Jacksona do utworu „Thriller”, ukazujący
tańczące zombie; stanowił on również inspirację do klipu „Moontrance” Lindsey
Stirling).
CO Z TYMI MÓZGAMI?
Z niejasnych przyczyn zombie lubują się w ludzkim mięsie, a od premiery filmu „Powrót żywych
trupów” w 1985 roku – także w mózgu. Bo o ile w przypadku wampirów wydaje mi
się to bardziej logiczne (wampiry piją krew, która zapewnia im
nieśmiertelność), to kwestia diety zombie jest dla mnie nie do końca jasna.
Wiadomo, że zombie to „ożywiony” trup, jakie więc korzyści płyną mu z pożarcia
mózgownicy? Może tu chodzić o regenerację tkanek – mózg i wnętrzności zombie
obumarły, więc kierując się instynktem polują na coś ‘świeżego’. Krótko mówiąc,
lubią świeże mięsko. Mniam.
Podobnie jak z
innymi istotami fantastycznymi, z zombie jest tak, że niby nikt w nie nie
wierzy, ale mimo wszystko ludzie (przynajmniej niektórzy) czują przed nimi
respekt. Nie bez powodu powstają podręczniki w stylu „jak przetrwać apokalipsę
zombie”, co osobiście uważam to za idiotyzm. Zwłaszcza, iż żyjemy w czasach, w
których niemal wszystko da się wyjaśnić naukowo – stąd m.in. wiadomo, że wiara
w różne monstra i istoty nadprzyrodzone ma swoje podłoże w stereotypach
dotyczących odrzucenia z powodu rzadkich schorzeń czy chorób.
Tak czy siak,
jeżeli zombie faktycznie istnieją i wszystkie dotyczące ich mity są prawdą, to
gdyby przyszło im żywić się we współczesnych czasach – biorąc pod uwagę stan
mózgów obecnej młodzieży – serdecznie im współczuję. Smacznego!
Dobre 😜
OdpowiedzUsuń