czwartek, 6 listopada 2014

„Dracula. Historia nieznana” reż. Gary Shore – recenzja





Jak już wspominałam przy okazji recenzji filmu Van Helsing, jestem fanką filmów i książek na temat wszelkiej maści istot fantastycznych, a swój prym wiodą tutaj zwłaszcza wampiry. Dlatego gdy tylko zobaczyłam zwiastun najnowszej filmowej historii o najsłynniejszym wampirze świata (nie, nie chodzi mi o Edwarda Cullena), po prostu wiedziałam, że muszę to obejrzeć. Mowa tu oczywiście o filmie Dracula. Historia nieznana.
kadr z filmu „Dracula. Historia nieznana [Dracula Untold]”, reż. Gary Shore
Fabuła filmu w reżyserii Gary’ego Shore’a przedstawia się następująco: mamy rok 1441. Vlad Tepes zwany Palownikiem, władca Transylwanii, prowadzi wojnę z Turkami. Za młodu wydany przez własnego ojca i szkolony, by służyć w armii sułtana, chce wymazać z pamięci okrutne czyny, których się wówczas dopuścił. W tym celu pragnie uchronić przed tym samym losem swego syna oraz tysiąc innych chłopców z królestwa. Armia władcy jest jednak skromna w porównaniu do armii tureckiej, więc Vlad udaje się w góry, gdzie w jaskini straszy lokalny potwór, który okazuje się być starym wampirem. Wampir przekazuje księciu swoją moc i nieśmiertelność, której ceną jest niepohamowana żądza krwi. W ten oto sposób rodzi się Hrabia Dracula – najsławniejszy krwiopijca na świecie.
Jest to dość nietypowe spojrzenie na historię Hrabiego Draculi, którą zna chyba każdy. Tutaj reżyser starał się sięgnąć głębiej i pokazać, jak to się stało, że Vlad Tepes stał się wampirem. Pomysł może i niezły, bo mogło wyjść z tego całkiem udane kino grozy, ale… Właśnie, mogło. Gdyby nie dość spora lista wpadek.
Chyba najpoważniejszym błędem jest wymysł, jakoby Vlad Palownik miałby być władcą Transylwanii. Owszem, rządził, ale Wołoszczyzną – a to raczej spora różnica. Był postacią autentyczną, więc tego typu błąd jest wręcz niedopuszczalny, a twórcy filmu powinni byli nadrobić wszelkie braki historyczne jeszcze w trakcie przygotowań do produkcji, bo w ten sposób tylko pokazują swoją ignorancję i wystawiają się na ośmieszenie. Kolejnym absurdem jest pomysł ‘powrotu’ wampira do ludzkiej postaci, jeśli ten przez trzy dni od przemiany nie skosztuje ludzkiej krwi. Jakby tego było mało, według reżysera wampiry są wrażliwe na światło słoneczne i srebro (o ile z tym pierwszym jestem w stanie się zgodzić, to z drugą rzeczą – absolutnie nie), jednak Gary Shore nie zawsze o tym pamięta. No śmiech na sali. To jednak nie koniec nonsensów w Dracula Untold. Hrabia obdarzony nadludzkimi mocami niczym X-men sam jeden pokonuje tysięczną armię? Można, w filmowym świecie wszystko jest możliwe. Sułtan Mehmed, który macha na to ręką nasyła na księcia jeszcze więcej żołnierzy? Pewnie, w końcu ma ich pod dostatkiem. Do tego nieustanny motyw przemiany Vlada w chmarę nietoperzy – świetny sposób na przemieszczanie się. A co z zakończeniem? Reżyser, zdaje się, zapomniał o spotkaniu Draculi z Van Helsingiem i ‘przeskoczył’ kilka wieków do przodu, pokazując spacerującego po współcześnie Vlada, który spotyka kobietę łudząco podobną do jego żony Mireny (nawiązaniem do powieści Stokera wydaje się być jedynie fakt, iż kobieta przypominająca ukochaną Vlada ma na imię Mina). Sielanka rodem ze Zmierzchu.
Jeżeli chodzi o kreacje bohaterów… Cóż. Gary Shore ukazał Draculę nie tylko jako siejącego postrach okrutnego władcę i krwiopijcę, ale także pokazuje jego ciepłe strony. Poza swoim groźnym obliczem Vlad jest również dobrym i szanowanym władcą oraz czułym mężem i kochającym ojcem. To uczłowieczenie najsłynniejszego wampira popkultury może się podobać, ale nie musi, bo nie każdemu przypadnie do gustu takie ‘ugrzecznienie’ wizerunku hrabiego. Wcielający się w protagonistę Luke Evans radzi sobie całkiem nieźle. Pozostali bohaterowie wypadają raczej blado na jego tle – Sara Gardon jako Mirena ładnie prezentuje się na ekranie, ale nic poza tym; Mehmed w postaci Dominica Coopera to jedna wielka pomyłka, a Charles Dance w roli wampirzego mistrza jest raczej kiepskim czarnym charakterem. Warto tutaj dodać, że w filmie pojawił się także polski akcent w osobie Jakuba Gierszała. Aktor wcielił się w rolę tureckiego żołnierza, pojawia się w kilku osobnych ujęciach, mówi całe jedno zdanie, a nawet przyczynia się do śmierci żony Vlada – jest dość spore osiągnięcie, zważywszy na to, że do tej pory polscy aktorzy pracujący za oceanem mieli pecha i zazwyczaj ich sceny były usuwane z końcowego montażu.
Podsumowując, Dracula. Historia nieznana to połączenie kina batalistycznego, dramatu oraz elementów fantasy. Przyzwoite efekty specjalne, świetnie zrealizowane sceny bitewne, piękne i surowe krajobrazy oraz mroczny atmosfera i niepokojący klimat to niestety zbyt mało, by stworzyć dzieło filmowe o pozornie odświeżonej historii postaci zapisanej w popkulturze od ponad stu lat. Film jest przewidywalny i momentami nudny, fabuła naciągana, aktorstwo (oprócz Evansa) kiepskie. Choć oglądałam Dracula Untold bardzo uważnie i starałam się nic nie przeoczyć, jednak nie kryję swojego rozczarowania. Mroczna historia z bitwą w tle miała swój potencjał, który nie został do końca wykorzystany. Hrabiemu Draculi pozostaje tylko czekać w trumnie, aż za parę lat kino znów się o niego upomni i postanowi przypomnieć światu o jego niesłabnącej legendzie.


A Wy co o tym sądzicie? Warto sięgać po klasyczne postacie popkultury i ukazywać (lub przynajmniej próbować ukazać) ich genezę? Czy do historii Draculi da się jeszcze cokolwiek dopowiedzieć? Piszcie w komentarzach lub na asku.

2 komentarze:

  1. YESSS! I saw the trailer of this! And i cant wait to see this!

    Visit my blog: www.sarahrizaga.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny blog ! <3 Obserwuję. :)
    http://my-asialife.blogspot.com zapraszam blog o Azji może ci się spodobać . <3

    OdpowiedzUsuń