środa, 8 kwietnia 2015

Andrzej Ziemiański „Achaja” – recenzja



Andrzej Ziemiański Achaja, stron 624,
Wydawnictwo Fabryka Słów, 2002
źródło zdjęcia: <klik>
Fantastyka to zdecydowanie mój ulubiony gatunek literacki i filmowy. Ba, nawet w anime staram się szukać dobrego, „rasowego” fantasy. Nie wszystko jednak fantasy, co ma w sobie miecz i magię – o czym boleśnie się przekonałam, biorąc się za lekturę „Achai” Andrzeja Ziemiańskiego.
W powieści przedstawiane są równolegle trzy wątki. Wątek pierwszy: tytułowa Achaja to piętnastoletnia córka Wielkiego Księcia królestwa Troy, Archentara. Wskutek pałacowych intryg dziewczyna zostaje odsunięta z kolejki do tronu i wysłana do wojska w celu odbycia służby (później jest tylko gorzej). W drugim wątku poznajemy świątynnego skrybę Zaana, który znudzony swoim dotychczasowym życiem dołącza do „błędnego” rycerza Siriusa i wraz z nim wyrusza dokonywać kradzieży i rozbojów, by w końcu przy użyciu podstępu piąć się coraz wyżej ku władzy. Trzecim i ostatnim wątkiem jest historia maga Mereditha. Czarodziej ten wędruje od wioski do wioski, pomagając żyjącym tam ludziom. Wszystko zmienia się, gdy pewnego dnia odwiedza go jeden z Bogów i zleca mu skomplikowane i wymagające zadanie. Wystawia to na próbę nie tylko moce czarodzieja, ale również jego wiarę i wyznawane przez niego wartości.
Bolało. Uwierzcie mi.
Powieść „Achaja” to ciężki orzech do zgryzienia. Niby dobrze i ciekawie wykreowany świat, niby wyraziści bohaterowie, niby oryginalna fabuła, niby fantastyka… No właśnie, coś dużo tych „niby”. Nie wiem nawet, od czego zacząć, żeby ta recenzja trzymała się przysłowiowej kupy.
Zacznę może od świata przedstawionego. Mamy tu królestwo Troy, które toczy wieczną wojnę z sąsiednimi państwami. Władcą Troy jest bezimienny (nie dane jest nam poznać jego imię) król, zaś królestwo podzielone jest na siedem odrębnych frakcji rządzonych przez Wielkich Książąt. Struktura i sposób rządzenia państwem wydaje się być – delikatnie mówiąc – zagmatwany dla czytelnika, ponieważ autor w jednym rozdziale potrafi nieźle namieszać, wprowadzając całkiem odmienne informacje zdanie po zdaniu. Czy to ma sens? No nie bardzo, bo to wszystko po prostu gdzieś się gubi i w gruncie rzeczy powieści brak logiki. Drugą rażącą rzeczą w „Achai” są wszechobecne wulgaryzmy. Nie to, żeby coś do nich miała, bo sama nieraz siarczyście zaklnę, ale non-stop powtarzające się w książce kurwy, chuje, pieprzenie są naprawdę nużące. Nie mówiąc już o odmianie wyrazu ‘dupa’ na wszelkie możliwe sposoby. Co do warstwy językowej powieści… Momentami gramatyka tekstu woła o pomstę do nieba.
Oprócz nadmiernego epatowania wulgaryzmami jeszcze jednej rzeczy nie znoszę w męskiej literaturze – traktowania kobiet przedmiotowo. Ja rozumiem, że faceci tak mają i że tylko jedno im w głowach, ale to nie jest żadnym wytłumaczeniem tego, aby niemal w każdym rozdziale ‘niby przypadkiem’ (bo tak wyszło w toku fabuły, rzecz jasna) napisać o cyckach, tyłkach i ruchaniu. Pisanie o kobietach jak o klaczach, ciągłe podkreślanie ich krągłości oraz nawiązania do seksu robią się nudne i niesmaczne już w 15-tym rozdziale, przy scenie tortur Achai (gratuluję kreatywności). A książka ma ponad sześćset stron.
Znajdzie się tu jeszcze kilka innych perełek – mieszanie biologii z magią (fragment o przemianie w mrówkę), dużo ględzenia bohaterów i ich idiotyczne zachowania, a nawet zdarzyło się dość oczywiste nawiązanie do „Wiedźmina” Sapkowskiego w postaci Siriusa, a konkretniej w pierwszej scenie, w której się on pojawia. Nie mam pytań.
Reasumując, „Achaja” byłaby całkiem niezłym kawałkiem fantasy (bo potencjał jest spory), gdyby nie cała masa błędów i niedociągnięć. Powieść jest napisana z pomysłem, lecz kompletnie niedopracowana. Miłośnicy fantastyki, tacy  jak ja, mogą się sporo rozczarować. Wbrew temu, co głosi napis na tylnej okładce wydania, które wpadło mi w ręce, nie jest to książka, którą zawsze chciałam przeczytać. „Achaja” jest częścią trylogii – ja jednak nie skuszę się na kolejne tomy.

1 komentarz:

  1. Bardzo bym chciał wreszcie przeczytać "Achaję" - szkoda, że Tobie się nie spodobała :)

    OdpowiedzUsuń