Anna Godbersen Wiek luksusu, tłumaczenie:
Alicja Marcinkowska, tytuł oryginału: The Luxe,
stron 262, Wydawnictwo Amber, 2007
|
Historia opisywana w powieści rozgrywa się na Manhattanie w roku 1899. To
właśnie tu śledzimy historię głównych bohaterek, którymi są siostry Elizabeth i
Diana Holland, królujące w świecie nowojorskiej elity. Ich codziennością są
wystawne bale do białego rana, szykowne suknie i przystojni kawalerowie, lecz
również skandaliczne romanse, mroczne sekrety i towarzyskie plotki. Ich życie
wydaje się niekończącym się snem do czasu, gdy okazuje się, że majątek rodziny
Hollandów przepadł. W tej sytuacji ich matka wpada na desperacki pomysł, jak
wyciągnąć siebie i córki z katastrofy finansowej – postanawia wydać starszą
Elizabeth za Henry’ego Schoonmakera, syna bogatego biznesmena, hulaki i łamacza
damskich serc. Ani Elizabeth, ani Henry nie cieszą się z takiego obrotu sprawy,
a ich ‘związek’ wywoła niemałe zamieszanie w gronie elity Manhattanu.
Na tylnej okładce polskiego wydania Wieku luksusu widnieje napis: „O
czym pisałaby Plotkara sto lat temu?”. Otóż właśnie o tym. Bez dwóch zdań.
Brzmi to banalnie, ale tak jest.
Powieść czyta się rewelacyjnie. Jest to pozycja z gatunku romansu dla
nastolatek, ale wcale nie czuję się zbyt stara, żeby ją czytać i oceniać. W tej
powieści zachwyciło mnie niemal wszystko – począwszy od z pozoru banalnej
fabuły, aż do świetnie wykreowanych bohaterów. To wielowątkowa historia o
miłości i konwenansach, przeplatana wycinkami z poradnika dla służących,
plotkarskich gazet czy pamiętnika Lizzie. Wątek niechcianego związku Lizy i
Henry’ego nie jest jedynym przedstawionym w książce Anny Godbersen. Mamy tu
jeszcze przyjaciółkę panny Holland, zazdrosną o Schoonmakera Penelope,
stangreta zakochanego w starszej Hollandównie, jej siostrę Dianę i jej
tajemniczą relację z narzeczonym Lizzie oraz jej pokojówkę, darzącą uczuciem –
a jakże – stangreta. Mimo iż wygląda to trochę zagmatwanie, autorka znakomicie
połączyła wszystkie wątki w spójną całość, ukazując obłudę i realia panujące
między dziewiętnastowieczną elitą a służbą w świecie, gdzie stwarzanie pozorów
jest ważniejsze od uczuć i wzajemnej szczerości. Sami bohaterowie są bardziej
żywi, szczerzy i prawdziwi, nie tak płytcy i infantylni jak w Plotkarze, do
której porównuje się Wiek luksusu.
Dlaczego lubię romantyczne książki, których fabuła jest umieszczona w
dziewiętnastym wieku? W większości od współczesnych romansideł różnią się one
jedynie czasowym umiejscowieniem akcji. To w jakiś sposób jednak sprawia, że
czytelnicy chętnie po nie sięgają. XIX wiek to czasy Napoleona, krwawych wojen,
rewolucji i przemian kulturowych, społecznych i przemysłowych, co daje iście
wybuchową mieszankę i jest idealnym tłem na romantyczne opowieści o miłości
(najczęściej) zakazanej z powodu konwenansów. Ukazane w tych realiach historie
miłosne nabierają szczególnego klimatu i swoistego uroku, od którego nie sposób
się oderwać.
Dla mnie XIX wiek to magiczne czasy, o których lubię czytać nie tylko w
ówczesnych, ale również we współczesnych książkach. A Wiek luksusu jest moją
ulubioną i zawsze będę do niej wracać z przyjemnością. Tym bardziej żałuję, że
w Polsce nie ukazały się kolejne części z tego cyklu – a szkoda. Niemniej
jeżeli ktoś ma chęć na znakomicie napisaną powieść dla nastolatek, zachęcam do
sięgnięcia po Wiek luksusu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz