wtorek, 16 czerwca 2015

Anna Godbersen „Wiek luksusu” – recenzja



Anna Godbersen Wiek luksusu, tłumaczenie: 
Alicja Marcinkowska, tytuł oryginału: The Luxe
stron 262, Wydawnictwo Amber, 2007
Są takie książki, które z pozoru banalne pod względem fabuły czy treści coś z nami robią. Wpadają do głowy, sprawiają, że nie możesz rozstać się z bohaterami, chcesz ich dalej poznawać, przeżywasz z nimi każdy moment. To książki z pozoru przeciętne, a jednak zapadające w pamięć. Taką książką – przynajmniej dla mnie – jest Wiek luksusu.
Historia opisywana w powieści rozgrywa się na Manhattanie w roku 1899. To właśnie tu śledzimy historię głównych bohaterek, którymi są siostry Elizabeth i Diana Holland, królujące w świecie nowojorskiej elity. Ich codziennością są wystawne bale do białego rana, szykowne suknie i przystojni kawalerowie, lecz również skandaliczne romanse, mroczne sekrety i towarzyskie plotki. Ich życie wydaje się niekończącym się snem do czasu, gdy okazuje się, że majątek rodziny Hollandów przepadł. W tej sytuacji ich matka wpada na desperacki pomysł, jak wyciągnąć siebie i córki z katastrofy finansowej – postanawia wydać starszą Elizabeth za Henry’ego Schoonmakera, syna bogatego biznesmena, hulaki i łamacza damskich serc. Ani Elizabeth, ani Henry nie cieszą się z takiego obrotu sprawy, a ich ‘związek’ wywoła niemałe zamieszanie w gronie elity Manhattanu.
Na tylnej okładce polskiego wydania Wieku luksusu widnieje napis: „O czym pisałaby Plotkara sto lat temu?”. Otóż właśnie o tym. Bez dwóch zdań. Brzmi to banalnie, ale tak jest.
Powieść czyta się rewelacyjnie. Jest to pozycja z gatunku romansu dla nastolatek, ale wcale nie czuję się zbyt stara, żeby ją czytać i oceniać. W tej powieści zachwyciło mnie niemal wszystko – począwszy od z pozoru banalnej fabuły, aż do świetnie wykreowanych bohaterów. To wielowątkowa historia o miłości i konwenansach, przeplatana wycinkami z poradnika dla służących, plotkarskich gazet czy pamiętnika Lizzie. Wątek niechcianego związku Lizy i Henry’ego nie jest jedynym przedstawionym w książce Anny Godbersen. Mamy tu jeszcze przyjaciółkę panny Holland, zazdrosną o Schoonmakera Penelope, stangreta zakochanego w starszej Hollandównie, jej siostrę Dianę i jej tajemniczą relację z narzeczonym Lizzie oraz jej pokojówkę, darzącą uczuciem – a jakże – stangreta. Mimo iż wygląda to trochę zagmatwanie, autorka znakomicie połączyła wszystkie wątki w spójną całość, ukazując obłudę i realia panujące między dziewiętnastowieczną elitą a służbą w świecie, gdzie stwarzanie pozorów jest ważniejsze od uczuć i wzajemnej szczerości. Sami bohaterowie są bardziej żywi, szczerzy i prawdziwi, nie tak płytcy i infantylni jak w Plotkarze, do której porównuje się Wiek luksusu.
Dlaczego lubię romantyczne książki, których fabuła jest umieszczona w dziewiętnastym wieku? W większości od współczesnych romansideł różnią się one jedynie czasowym umiejscowieniem akcji. To w jakiś sposób jednak sprawia, że czytelnicy chętnie po nie sięgają. XIX wiek to czasy Napoleona, krwawych wojen, rewolucji i przemian kulturowych, społecznych i przemysłowych, co daje iście wybuchową mieszankę i jest idealnym tłem na romantyczne opowieści o miłości (najczęściej) zakazanej z powodu konwenansów. Ukazane w tych realiach historie miłosne nabierają szczególnego klimatu i swoistego uroku, od którego nie sposób się oderwać.
Dla mnie XIX wiek to magiczne czasy, o których lubię czytać nie tylko w ówczesnych, ale również we współczesnych książkach. A Wiek luksusu jest moją ulubioną i zawsze będę do niej wracać z przyjemnością. Tym bardziej żałuję, że w Polsce nie ukazały się kolejne części z tego cyklu – a szkoda. Niemniej jeżeli ktoś ma chęć na znakomicie napisaną powieść dla nastolatek, zachęcam do sięgnięcia po Wiek luksusu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz