środa, 30 września 2015

Konrad T. Lewandowski „Magnetyzer” – recenzja



Konrad T. Lewandowski Magnetyzer, stron 296,
Wydawnictwo Bollinari Publishing House, 2015
Chociaż jestem zdeklarowaną miłośniczką literatury typu fantasy i horror, to miło jest od czasu do czasu poczytać coś zupełnie innego. I nie mówię tutaj o lekturach, których od października na pewno mi przybędzie, tylko o bardzo przyzwoitym kryminale w stylu retro, którym okazał się „Magnetyzer” autorstwa Konrada Lewandowskiego.
Przedwojenna Warszawa. W stolicy zaczyna działać tajemniczy zbrodniarz-spowiednik, który przy pomocy hipnozy skłania swoje ofiary do zadawania sobie ogromnych cierpień i popełniania samobójstw. Sprawą zajmuje się młody komisarz Jerzy Drwęcki. Wkrótce śledztwo zostaje zawieszone, gdy w grę wchodzi konflikt państwa z Watykanem. Tymczasem pewien weteran powstania styczniowego opowiada komisarzowi historię o rosyjskim magnetyzerze, który za czasów Księstwa Polskiego próbował wpływać na ludzkie umysły. On również wprowadza Drwęckiego w zamknięty świat stałych bywalców artystycznych kawiarni – Franca Fiszera, pułkownika Wieniawy-Długoszowskiego, Boya Żeleńskiego czy Tuwima. Mimo nowo zawartych, znaczących znajomości młody stróż prawa będzie musiał sam zmierzyć się z warszawskim półświatkiem, który to wydał na niego wyrok śmierci.

Egzemplarz „Magnetyzera” przybył do mnie od magazynu Fanbook. To bardzo fajne (i tanie – 1,99 zł!) czasopismo o literaturze, gdzie właściwie każdy może wysłać recenzję dowolnej książki, a wybrane recenzje zostaną opublikowane i nagrodzone książkami (z autografami autorów). Tak też zrobiłam, o czym pisałam tutaj, tak że polecam ten interes.
Pierwszą rzeczą, na jaką zwróciłam uwagę w „Magnetyzerze”, jest jego wygląd. Okładka, cudne grafiki przy każdym rozdziale, numery stron „w plamach” – ponieważ jestem wzrokowcem, to wszystko po prostu mnie urzekło. Naprawdę, wydawnictwo zrobiło kawał dobrej roboty.
„Magnetyzer” to bardzo porządny kryminał retro. Powieść została napisana z niezwykłą dbałością o szczegóły – Lewandowski pieczołowicie odmalował wygląd przedwojennej Warszawy, ten niesamowity klimat, świat warszawskich artystów i przestępców, a nawet ich żargon środowiskowy. Zresztą nie tylko o stolicę tu chodzi, ponieważ we właściwą fabułę, toczącą się wokół tajemniczego spowiednika, wpleciona jest opowieść weterana powstania styczniowego, Hiacyntusa, o rosyjskim magnetyzerze działającym w czasach napoleońskich. Są to wspomnienia starszego człowieka, które odgrywają znaczącą rolę w całej historii, pozwalają zrozumieć intrygę i stanowią rozwiązanie tajemnicy. Zresztą Hiacyntus to najbardziej barwny z bohaterów, a jego rubaszne żarty oraz żywiołowość nieraz ratują fabułę. W powieści duże znaczenie odgrywają także autentyczne postaci – Tuwim, Boy Żeleński, Franc Fiszer, Wieniawa-Długoszowski czy osobistości przestępczego światka.
Jeśli chodzi o głównego bohatera, to… jest zbyt idealny. Przystojny, młody, wszystko mu się udaje, z każdej opresji wyjdzie cało, dokopie każdemu opryszkowi, rozwiąże każdą zagadkę (niemalże niczym jasnowidz). A, i jeszcze dobrze mu się wiedzie w miłości. Taka Mary Sue w męskiej wersji, co niestety uznaję za mały minusik. Jeszcze jeden minus dałabym za zbyt szybkie i naiwne zakończenie, które trochę mnie rozczarowało.
Słowem podsumowania, „Magnetyzer” to (mimo kilku drobnych wpadek) naprawdę dobra książka. Ciekawa i intrygująca fabuła, skrupulatnie odmalowane realia międzywojennej stolicy i czasów napoleońskich, ciekawie nakreśleni i niebanalni bohaterowie, plus spora dawka humoru – to wszystko składa się na porządny kawał literatury. Ja z miejsca zakochałam się w stylu Lewandowskiego i z pewnością sięgnę po dalsze przygody komisarza Drwęckiego. Tak więc gorąco polecam i zachęcam do lektury.

3 komentarze:

  1. Do mnie również "Magnetyzer" dotarł jako prezent od "Fanbook'a", ale mimo że książka przyszła już jakiś czas temu, do tej pory zalega na półce i jakoś nie mogę się za nią zabrać, ale skoro mówisz, że to dobry kryminał, to w końcu muszę po niego sięgnąć ;)

    www.ksiazkoholiczka94.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że to może mi się spodobać. Już sama okładka i tytuł przyciąga, a po Twojej recenzji odnoszę wrażenie, że ta książka jest niezwykle hm... klimatyczna. Sięgnę w wolnej chwili. :)
    Pozdrawiam
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń