![]() |
Bartłomiej Basiura Waga, stron 432, Wydawnictwo Videograf SA, 2016 |
Lubię kryminały, nie ukrywam –
zwłaszcza trzymające w napięciu i o skomplikowanej fabule. Ostatnimi czasy ten
gatunek ma się dobrze w polskiej literaturze: wystarczy wspomnieć choćby o
bestsellerach Katarzyny Bondy, Krajewskiego czy ekranizowanych powieściach Miłoszewskiego.
I chociaż raczej nie czytam rodzimych kryminałów, to wiedziona ciekawością i
zachęcona pozytywnymi opiniami sięgnęłam po najnowszą powieść młodego pisarza
ze Śląska – Wagę Bartłomieja Basiury.
Zaczyna się z pozoru
zwyczajnie: w jednym z krakowskich mieszkań zostają znalezione ciała trzech
mężczyzn. Wszystko wskazuje na porachunki miejscowych pseudokibiców. Tymczasem policja
odnajduje w lecie ciała, na których dokonano sekcji zwłok, pozbawiając je kilku
organów. Jedyną osobą widzącą powiązania między tymi wydarzeniami jest technik
kryminalistyki Miłosz Goczałka. Wkrótce zostaje jednak odsunięty od śledztwa,
więc postanawia znaleźć sprawcę na własną rękę. Poszlaki wiodą do aresztu
śledczego na Montelupich oraz do tajemniczej firmy „Insight” zajmującej się oficjalnie
nadzorowaniem miejskiego monitoringu – w miejscach zbrodni wyłączono kamery. Powiązanie
ze sprawą ma również stary, zdziwaczały lekarz, który wciąga Bogu ducha winnego
młodego chłopaka w dziwną grę.