poniedziałek, 18 kwietnia 2016

Bartłomiej Basiura „Waga” – recenzja

Bartłomiej Basiura Waga, stron 432,
Wydawnictwo Videograf SA, 2016
Lubię kryminały, nie ukrywam – zwłaszcza trzymające w napięciu i o skomplikowanej fabule. Ostatnimi czasy ten gatunek ma się dobrze w polskiej literaturze: wystarczy wspomnieć choćby o bestsellerach Katarzyny Bondy, Krajewskiego czy ekranizowanych powieściach Miłoszewskiego. I chociaż raczej nie czytam rodzimych kryminałów, to wiedziona ciekawością i zachęcona pozytywnymi opiniami sięgnęłam po najnowszą powieść młodego pisarza ze Śląska – Wagę Bartłomieja Basiury.
Zaczyna się z pozoru zwyczajnie: w jednym z krakowskich mieszkań zostają znalezione ciała trzech mężczyzn. Wszystko wskazuje na porachunki miejscowych pseudokibiców. Tymczasem policja odnajduje w lecie ciała, na których dokonano sekcji zwłok, pozbawiając je kilku organów. Jedyną osobą widzącą powiązania między tymi wydarzeniami jest technik kryminalistyki Miłosz Goczałka. Wkrótce zostaje jednak odsunięty od śledztwa, więc postanawia znaleźć sprawcę na własną rękę. Poszlaki wiodą do aresztu śledczego na Montelupich oraz do tajemniczej firmy „Insight” zajmującej się oficjalnie nadzorowaniem miejskiego monitoringu – w miejscach zbrodni wyłączono kamery. Powiązanie ze sprawą ma również stary, zdziwaczały lekarz, który wciąga Bogu ducha winnego młodego chłopaka w dziwną grę.

Po przeczytaniu Wagi mam tylko jedną reakcję: mindfuck. Dosłownie.
Dawno nie spotkałam się z powieścią kryminalną, która tak by mnie zachwyciła. Waga jest połączeniem kryminału, mocnego thrillera i sensacji. Autor od razu wrzuca czytelnika w wir wątków, nie daje chwili wytchnienia, zaskakuje zwrotami akcji i mnożącymi się pytaniami, by zaskoczyć finałem. Bohaterów jest bardzo dużo i w związku z tym można się nieco pogubić, aczkolwiek wszystkie wątki tworzą sensowną całość. Napięcie jest wyczuwalne praktycznie od pierwszych stron, a czytający nie przewidzi, dokąd zaprowadzi go fabuła. Świat przedstawiony jest realnie nakreślony (brutalny obraz Krakowa), a bohaterowie wiarygodni i dobrze skonstruowani. Basiura nie oszczędza także czytelnikom mocnych opisów, chociażby sekcji zwłok, które niezbyt nadają się dla osób o słabych żołądkach. Jako absolwent prawa ma także wiedzę na temat działań policyjnych, z którą dzieli się z czytelnikiem. Kolejny plus daję za oryginalny pomysł ze wspomnianą firmą „Insight”, który jest najciekawszym wprowadzonym wątkiem. Supertajna instytucja działająca na zlecenie rządu, której oficjalnym zadaniem jest nadzorowanie monitoringu, a która w rzeczywistości gromadzi niezliczone ilości danych i obserwuje społeczeństwo na każdym kroku, to w dzisiejszym świecie – globalnej wiosce – trochę przerażająca wizja. Co nie znaczy, że nie jest realna.
Podsumowując, Waga to porządna kryminalna powieść o wielowątkowej i trzymającej w napięciu akcji. Choć znalazłam parę błędów językowych i kilka nieścisłości logicznych, to jako całość Waga wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Brutalny świat, w którym wybór jest tylko złudzeniem, a sprawiedliwość to pojęcie względne i pozostaje mitem, skomplikowana fabuła, wyraziści bohaterowie, tajemnice i zaskakujący finał – to wszystko sprawia, że powieść jest zdecydowanie godna polecenia. Z pewnością sięgnę nie tylko po kolejne (już niedługo będzie miała premierę kontynuacja Wagi), ale również po poprzednie książki Basiury, bo coś czuję, że się nie zawiodę. 

1 komentarz:

  1. Cieszę się, że aż tak Ci się ten kryminał podoba. Bartłomiej Basiura to bardzo utalentowany pisarz, jeszcze będzie o nim głośno.

    OdpowiedzUsuń