W
tym roku już po raz 26 we Wrocławiu odbyło się święto literatury. Podczas
Wrocławskich Targów Dobrych Książek nie zabrakło sporej liczby wydawców,
warsztatów, spotkań, prelekcji i konkursów. Obok trwały też pierwsze Targi
Wszystkiego Dobrego – tam prezentowali się wystawcy rękodzieła, mody,
biżuterii, ceramiki czy oryginalnych prezentów.
Ubiegłoroczną edycję targów wspominam
z dużym sentymentem. Przede wszystkim było tam trochę moich pierwszych razów –
pierwsza taka impreza literacka, pierwsze spotkanie z ulubionym pisarzem i
pisanie pierwszej blogowej relacji. Powstał wtedy dość obszerny tekst na temat
targów, a ja cieszyłam się świetnymi wspomnieniami (co chyba widać w
towarzyszących mi wówczas emocjach).
W tym roku przeżywałam targi nieco
mniej. Głównie dlatego, że to już drugi raz, kiedy mam przyjemność uczestniczyć
w takowych, więc nie zachłysnęłam już wszystkim tak jak wcześniej. Trochę też
ograniczyłam swój targowy szał – to znaczy z programu targów wybrałam to, co
faktycznie mnie interesuje i co muszę „odhaczyć” (nie było jak w zeszłorocznym
„ojacie, targi, siedzę cały dzień w książkach, po co jeść i spać”). Nie
wszystko udało mi się zrealizować, musiałam niestety biegać do pracy i lekarza,
ale nie narzekam – byłam, zobaczyłam, posłuchałam i kupiłam.
26. już edycja Wrocławskich Targów
Dobrych Książek odbyła się w dniach 30 listopada-3 grudnia. Ze względu na
wspomniane wcześniej sprawy nie uczestniczyłam we wszystkich dniach targów, ale
i tak coś się udało zobaczyć, zwiedzić, kupić, posłuchać i kogoś spotkać.
Ponieważ ze względu na moją skromną obecność
podczas targów (jedna prelekcja i dwa spotkania) nie widzę sensu rozpisywania
poszczególnych dni, zebrałam wszystko razem w krótki tekst poniżej.
NO TO TAK:
W dniu otwarcia udało mi się
uczestniczyć w prelekcji Krzysztofa Piskorskiego zatytułowanej „Fantastyczne
zabawy z historią”. Wykład był bardzo podobny do tego, który pisarz wygłosił w
zeszłym roku, ale i tak dowiedziałam się o nowych tytułach, zapisałam
ciekawostki i spędziłam miło czas. Sobotni poranek spędziłam na dwóch
spotkaniach – pierwszym z Jakubem Ćwiekiem, moim ulubionym pisarzem. Kuba
opowiadał o swojej podróży do Stanów, kiedy to wraz z paczką przyjaciół i ojcem
przejechali camperem Wschodnie Wybrzeże szlakiem słynnych popkulturowych miejsc
(wyprawa jest opisana w książce Przez Stany POPświadomości). Podzielił się ze słuchaczami anegdotami z podróży,
których nie zamieszczono we wspomnianym reportaży, zdradził kilka historyjek
oraz zachęcił do zapoznania się z najnowszym zbiorem opowiadań Drobinki nieśmiertelności – tekstów powstałych
z inspiracji przeżyciami z podróży. Po zdobyciu autografu i zamienieniu z
pisarzem kilku słów pobiegłam na kolejne spotkanie, tym razem z Jakubem Małeckim, autorem, którego także lubię i cenię. Małecki z kolei mówił głównie o
najnowszej książce Rdza, lecz nie
zabrakło zapowiedzi (pisarz jest w trakcie pisania kolejnej powieści, planuje
też wznowienie kilku poprzednich) oraz dyskusji na temat innych utworów jego
autorstwa. Cieszę się, że jest doceniany, co widać było w licznej publiczności
oraz zainteresowaniu, jakie wzbudził.
PODSUMOWANIE
Skoro targi skromne, to i podsumowanie
też. Nie narzekam, bo bawiłam się dobrze, uczestniczyłam prawie we wszystkich
atrakcjach, które sobie zaplanowałam, i oczywiście przepuściłam kasę na książki
(nie moja wina, że promocje…). Kupiłam także kilka prezentów dla najbliższych,
więc tym bardziej jestem zadowolona. Dzięki Targom Wszystkiego Dobrego odkryłam
też wielu artystów, którzy tworzą piękne i unikalne rzeczy. Krótko mówiąc,
targi zaliczam do bardzo udanych. Pozostaje odliczać czas do kolejnych… i
czytać to, co się kupiło.
Do następnego!
Chciałabym kiedyś wybrać się na Targi. Na pewno i dla mnie byłyby udane. ;)
OdpowiedzUsuń