niedziela, 27 maja 2018

Pyrkon 2018 – relacja




Pyrkon to jeden z największych festiwali fantastyki w Europie i zarazem największy tego typu event w Polsce, którego fanom popkultury nie trzeba przedstawiać. Od osiemnastu lat Poznań co roku zostaje opanowany przez cosplayerów, geeków, graczy i miłośników komiksów czy anime. Jak było na tegorocznej edycji? Zapraszam na relację!

Na Pyrkonie atrakcji nie brakuje. Zarówno komiksiarze, gracze i fani Marvela, jak i zakręceni na punkcie popkultury azjatyckiej znajdą coś dla siebie. A do wyboru są prelekcje, pokazy, warsztaty, konkursy i wiele, wiele innych. W tym roku organizatorzy zaszaleli i zaproponowali także… nocne kino plenerowe i koncert. Sporo, prawda?

Ubiegłoroczny Pyrkon był moim pierwszym w życiu konwentem. Pamiętam to szaleństwo, dziecięcą radość i wszystkie emocje, które mi wtedy towarzyszyły. Wspomnienia tym bardziej są miłe, że właśnie na Pyrkonie poznałam swojego chłopaka. Śmiesznie, nie? A przyszłoroczna edycja wypada w naszą drugą rocznicę.

Relacji z poprzedniej edycji towarzyszył megaentuzjazm i ekscytacja, co chyba widać w tekście – w tym roku nabrałam już dystansu. Podobnie zresztą miałam z wrocławskimi targami książek, które za pierwszym razem przeżywałam bardzo mocno, zaś za drugim nieco mniej. Jasne, dalej są to wydarzenia bardzo mi bliskie, ale podchodzę już z pewną rezerwą do takich rzeczy, ponieważ już je znam i mniej więcej wiem, czego mogę się spodziewać.

Zapraszam więc na relację z tegorocznej edycji Festiwalu Fantastyki Pyrkon!

NO TO TAK:

Byłam średnio na dwóch prelekcjach dziennie. Na większości z chłopem, ale chłop ma swoje geekowskie wariactwa, więc łaziliśmy też osobno. Po co miałam go ciągnąć na koncert japońskich piosenek, a on mnie na prelekcję o grach? No właśnie.

Pierwszą piątkową prelekcją, na jaką się wybraliśmy, było spotkanie ze Stanisławem Mąderkiem. Reżyser i scenarzysta filmowy podzielił się swoim doświadczeniem o pracy na planie filmowym oraz wykorzystaniu tej wiedzy podczas pracy nad grami. Zaprezentował też kilka materiałów „zza kulis” produkcji, przy których pracował. Było ciekawie, dowcipnie i interesująco. Drugim spotkaniem, w jakim tego dnia wzięliśmy udział, była prelekcja „You know nothing! Intrygujące dewiacje (+18)”. Niezły tytuł, nie? Nic dziwnego, że zgromadził ponad 1,5 tysiąca słuchaczy. Prelegenci bardzo ciekawie opowiadali o dewiacjach seksualnych, poruszając zagadnienia zarówno od medycznej strony, jak i popkulturowej. Szkoda, że temat jest praktycznie bez dna – nie da się zmieścić wszystkiego w godzinnym wystąpieniu.

Sobotę zaczęłam od stania w kolejce po autografy do Kuby Ćwieka. Zdobyłam, co moje, pogadałam chwilę z pisarzem i potem udałam się na jego prelekcję o fandomie. Pisarz opowiadał o spełnianiu fanowskich marzeń, wykorzystywaniu dziwacznych okazji na osiągnięcie celu (np. spotkania ulubionego aktora) oraz o hobby. Pośmiane, pożartowane i posłuchane – ekstra! Drugą prelekcją dnia było w moim przypadku wystąpienie Jakuba Nowaka „Nowe technologie w filmowej popkulturze”. Tutaj byłam zaskoczona, ponieważ prelegent nie tylko użył ciekawych przykładów, ale też omawiał zagadnienie cyfrowych technologii z ciekawej perspektywy. Najciekawszym punktem soboty był koncert żeńskiego Chóru Kameralnego Hibike. Dziewczyny wykonały japońskie tradycyjne i współczesne piosenki oraz utwory pochodzące z produkcji Studia Ghibli, takich m.in. Księżniczka Mononoke czy Grobowiec świetlików. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tak fajnego występu! Ładnie i czysto zaśpiewane, a do tego te świetne cosplaye – super robota. Zwieńczeniem tego dnia była prelekcja poświęcona porównaniu serialu Gra o Tron z książkowym pierwowzorem. Niestety dla mnie okazała się strzałem w stopę, bo… nie jestem na bieżąco z serialem. Trochę słabo, wiem.

Ostatni dzień Pyrkonu rozpoczęliśmy od prelekcji „Czym straszyli naszych dziadków?”. Ponieważ prelegent skupiał się głównie na kinie lat 30., w sumie wyszło na to, że miałam powtórkę z zajęć filmoznawczych (nie narzekam, bo lubię te filmy). Potem udałam się na spotkanie na temat bóstw koreańskich. Aleksandra Polak nawet ciekawie opowiadała o koreańskich mitach i potworach, takich jak kumiho czy chollima. Jedyne czego się mogę przyczepić to krótki czas trwania prelekcji – o mitologii mogłabym słuchać w nieskończoność.

PODSUMOWANIE

To był bardzo udany Pyrkon. Nie licząc kilku przygód, jakie przeżyliśmy w piątek, to bawiliśmy się świetnie. Nawet przeżyliśmy starcie z halą wystawców! Kupiliśmy – o dziwo – mało pierdół, więc trochę hajsu zostanie na życie, uf. Oprócz tego pośmialiśmy się, spotkaliśmy ze znajomymi (pozdrowienia dla Jolasi, Gosi z redakcji i Piotrka!), zachłysnęliśmy fantastyką dookoła nas i odpoczęliśmy od rzeczywistości. Cudownie było tak oderwać się na chwilę – mimo iż w pociągu do Poznania robiłam prezentację na zajęcia.

Na moim instagramie możecie też zobaczyć kilka zdjęć z festiwalu. Zapraszam!

Do następnego Pyrkonu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz