Pyrkon
to jeden z największych festiwali fantastyki w Europie i zarazem największy
tego typu event w Polsce, którego fanom popkultury nie trzeba przedstawiać. Od
osiemnastu lat Poznań co roku zostaje opanowany przez cosplayerów, geeków,
graczy i miłośników komiksów czy anime. Jak było na tegorocznej edycji?
Zapraszam na relację!
Na Pyrkonie atrakcji nie brakuje. Zarówno komiksiarze, gracze i fani Marvela, jak i zakręceni na punkcie popkultury azjatyckiej znajdą coś dla siebie. A do wyboru są prelekcje, pokazy, warsztaty, konkursy i wiele, wiele innych. W tym roku organizatorzy zaszaleli i zaproponowali także… nocne kino plenerowe i koncert. Sporo, prawda?
Ubiegłoroczny Pyrkon był moim pierwszym w życiu
konwentem. Pamiętam to szaleństwo, dziecięcą radość i wszystkie emocje, które
mi wtedy towarzyszyły. Wspomnienia tym bardziej są miłe, że właśnie na Pyrkonie
poznałam swojego chłopaka. Śmiesznie, nie? A przyszłoroczna edycja wypada w
naszą drugą rocznicę.
Relacji z poprzedniej edycji towarzyszył megaentuzjazm i
ekscytacja, co chyba widać w tekście – w tym roku nabrałam już dystansu.
Podobnie zresztą miałam z wrocławskimi targami książek, które za pierwszym razem przeżywałam bardzo mocno, zaś za drugim nieco mniej. Jasne, dalej są to
wydarzenia bardzo mi bliskie, ale podchodzę już z pewną rezerwą do takich
rzeczy, ponieważ już je znam i mniej więcej wiem, czego mogę się spodziewać.
Zapraszam więc na relację z tegorocznej edycji Festiwalu
Fantastyki Pyrkon!
NO TO TAK:
Byłam średnio na dwóch prelekcjach dziennie. Na większości
z chłopem, ale chłop ma swoje geekowskie wariactwa, więc łaziliśmy też osobno. Po
co miałam go ciągnąć na koncert japońskich piosenek, a on mnie na prelekcję o
grach? No właśnie.
Pierwszą piątkową prelekcją, na jaką się wybraliśmy, było
spotkanie ze Stanisławem Mąderkiem. Reżyser i scenarzysta filmowy podzielił się
swoim doświadczeniem o pracy na planie filmowym oraz wykorzystaniu tej wiedzy
podczas pracy nad grami. Zaprezentował też kilka materiałów „zza kulis”
produkcji, przy których pracował. Było ciekawie, dowcipnie i interesująco. Drugim
spotkaniem, w jakim tego dnia wzięliśmy udział, była prelekcja „You know
nothing! Intrygujące dewiacje (+18)”. Niezły tytuł, nie? Nic dziwnego, że
zgromadził ponad 1,5 tysiąca słuchaczy. Prelegenci bardzo ciekawie opowiadali o
dewiacjach seksualnych, poruszając zagadnienia zarówno od medycznej strony, jak
i popkulturowej. Szkoda, że temat jest praktycznie bez dna – nie da się
zmieścić wszystkiego w godzinnym wystąpieniu.
Sobotę zaczęłam od stania w kolejce po autografy do Kuby
Ćwieka. Zdobyłam, co moje, pogadałam chwilę z pisarzem i potem udałam się na
jego prelekcję o fandomie. Pisarz opowiadał o spełnianiu fanowskich marzeń,
wykorzystywaniu dziwacznych okazji na osiągnięcie celu (np. spotkania
ulubionego aktora) oraz o hobby. Pośmiane, pożartowane i posłuchane – ekstra! Drugą
prelekcją dnia było w moim przypadku wystąpienie Jakuba Nowaka „Nowe
technologie w filmowej popkulturze”. Tutaj byłam zaskoczona, ponieważ prelegent
nie tylko użył ciekawych przykładów, ale też omawiał zagadnienie cyfrowych
technologii z ciekawej perspektywy. Najciekawszym punktem soboty był koncert
żeńskiego Chóru Kameralnego Hibike. Dziewczyny wykonały japońskie tradycyjne i
współczesne piosenki oraz utwory pochodzące z produkcji Studia Ghibli, takich m.in.
Księżniczka Mononoke czy Grobowiec świetlików. Muszę przyznać, że
nie spodziewałam się tak fajnego występu! Ładnie i czysto zaśpiewane, a do tego
te świetne cosplaye – super robota. Zwieńczeniem tego dnia była prelekcja poświęcona
porównaniu serialu Gra o Tron z
książkowym pierwowzorem. Niestety dla mnie okazała się strzałem w stopę, bo…
nie jestem na bieżąco z serialem. Trochę słabo, wiem.
Ostatni dzień Pyrkonu rozpoczęliśmy od prelekcji „Czym
straszyli naszych dziadków?”. Ponieważ prelegent skupiał się głównie na kinie
lat 30., w sumie wyszło na to, że miałam powtórkę z zajęć filmoznawczych (nie
narzekam, bo lubię te filmy). Potem udałam się na spotkanie na temat bóstw
koreańskich. Aleksandra Polak nawet ciekawie opowiadała o koreańskich mitach i
potworach, takich jak kumiho czy chollima. Jedyne czego się mogę przyczepić to
krótki czas trwania prelekcji – o mitologii mogłabym słuchać w nieskończoność.
PODSUMOWANIE
To był bardzo udany Pyrkon. Nie licząc kilku przygód,
jakie przeżyliśmy w piątek, to bawiliśmy się świetnie. Nawet przeżyliśmy
starcie z halą wystawców! Kupiliśmy – o dziwo – mało pierdół, więc trochę hajsu
zostanie na życie, uf. Oprócz tego pośmialiśmy się, spotkaliśmy ze znajomymi
(pozdrowienia dla Jolasi, Gosi z redakcji i Piotrka!), zachłysnęliśmy fantastyką dookoła nas i odpoczęliśmy
od rzeczywistości. Cudownie było tak oderwać się na chwilę – mimo iż w pociągu
do Poznania robiłam prezentację na zajęcia.
Na moim instagramie możecie też zobaczyć kilka zdjęć z festiwalu. Zapraszam!
Do następnego Pyrkonu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz