wtorek, 31 października 2017

Coming out Kevina Spacey ucieczką od oskarżeń o molestowanie, czyli seksskandale w Hollywood

fot. Wikimedia Commons
Dożyliśmy czasów, kiedy oskarżenie o molestowanie seksualne dziecka zbywa się wyznaniem o orientacji i przeprosinami. Tak się tego nie robi, to nic nie załatwi, niczego nie zmieni, nie wymaże traumy. Panie Spacey, zrobił pan to źle. Obrzydliwie niestosownie.

W mediach nie cichnie afera Harveya Weinsteina. Po tym, jak kilkanaście aktorek orkarżyło go o molestowanie seksualne, a wśród nich są pierwszoligowe gwiazdy, sprawa zatacza coraz szersze kręgi. Co najgorsze, środowisko z fabryki snów przyznaje, że plotki o producencie krążyły od dawna, ale nikt nie śmiał zaregować. A wystarczyło pomóc i powiedzieć o tym głośno.

#METOO – CZAS WYZNAŃ I UŚWIADAMIANIA
Równie głośnym echem odbiła się akcja #metoo – kobiety masowo zaczęły publikować w sieci swoje przeżycia i historie. Tutaj oprawcą mógł być każdy: kolega ze szkoły, podchmielony wujek, natarczywy kumpel z biura czy nawet przypadkowy przechodzień na ulicy. Pokazało to, że skala problemu jest naprawdę olbrzymia. Praktycznie rzecz biorąc każda kobieta przynajmniej raz w życiu doświadczyła molestowania seksualnego. Czy to werbalnie, czy tylko gestami, takimi jak choćby dwuznaczne spojrzenie, gwizdanie, niestosowne komentarze. Tłumaczymy to m.in. pijackim zachowaniem, żartami czy sposobem bycia. Stop. Koniec obrzydliwości. Przemoc seksualna wcale nie jest zabawna.

PEDOFILE W HOLLYWOOD
Jednak ofiarami molestowania są nie tylko dorosłe kobiety. Równie istotnym problemem  jest kwestia pedofilii. Lubieżne dobieranie się do dziecka jest najgorszym skurwysyństwem, jakie można mu zrobić. I nic nie tłumaczy takiego zachowania, po prostu kurwa nic.

W historii showbiznesu było już wiele afer z pedofilią w tle. Wystarczy wspomnieć o Polańskim gwałcącym trzynastoletnią dziewczynkę czy Charliego Sheena molestującego chłopców. Albo ikonę kina, Charliego Chaplina, który upodobał sobie nastoletnie dziewczyny, czy Woody’ego Allena, oskarżonego o molestowanie i gwałt adoptowanej córki.

„KEVIN SPACEY JEST GEJEM” ZAMIAST „KEVIN SPACEY MOLESTOWAŁ NIELETNIEGO”
Oliwy do ognia dolał wczoraj Kevin Spacey. Popularny aktor, którego od lat podejrzewano o homoseksualizm, postanowił się ujawnić. Z jednej strony wszystko fajnie, szanuję za odwagę i te de, ale z drugiej zaś jest spory problem – Spacey opublikował to wyznanie… przy okazji przeprosin za molestowanie 14-letniego wówczas innego aktora, Anthony’ego Rappa, który oskarża go o próbę wymuszenia stosunku.

No cóż, fatalny dobór wyznań. Brzmi to jak zasłanianie się homoseksualizmem przed oskarżeniem o przestępstwo seksualne na dziecku. Niezła zasłona dymna. Tym bardziej niezrozumiałe są dla mnie komentarze niektórych gratulujące Spacey’emu odwagi, bo przecież – na litość boską – molestował dzieciaka. I żadnym wytłumaczeniem jest fakt, iż ponoć był wówczas pijany, a sprawa miała miejsce jakieś 30 lat temu. Stan nietrzeźwości nie upoważnia do obleśnego zachowania wobec kogokolwiek, zaś traumy po takich przeżyciach ciągną się latami. Nie bez znaczenia jest też tutaj kwestia różnicy wpływów, no bo co może zrobić początkujący aktor, kiedy starszy i bardziej szanowany kolega po fachu, od którego wiele może zależeć i który może pokazać młodszemu cały aktorski świat, zaczyna wkładać mu ręce w majtki?

Media zareagowały. Tylko trochę nie tak, jak powinny. W efekcie nagłówki gazet i portali informują o coming oucie popularnego aktora, nie zaś o fakcie, że dopuścił się przestępstwa. Kolejny dowód na to, że sprawa zostanie przemilczana i szybko zamieciona pod dywan jak wszystkie podobne przed nią.

Inna rzecz, że Spacey nieświadomie utrwalił stereotyp geja-pedofila. Jasne, wśród homoseksualistów nie brak pedofilów, ale tak samo jak mordercy. Z pewnością środowisko LGBT będzie wdzięczne aktorowi za odkurzenie niefajnego myślenia o ich społeczności.

BEZKARNI… I NAGRADZANI
Mówi się, że w Hollywood działa pedofilska siatka. Amerykański sen nie jest wcale tak magiczny, jakim widzimy go w filmach i na zdjęciach z czerwonego dywanu. Pisząc ten tekst, przekopałam odmęty internetu, szukając artykułów na ten temat. I powiem szczerze, na wymioty mi się zebrało, jak o tym wszystkim czytałam. To, że ci ludzie są na pierwszych stronach gazet i z uśmiechem odbierają nagrody za twórczość, zamiast gnić za kratkami, jest karygodne. Tym bardziej jest przykre, że tak wygląda nasza rzeczywistość. Niemniej pozbawienie Spacey’a nagrody Emmy oraz wykluczenie Weinsteina z Amerykańskiej Gildii Producentów wróżą małe światełko w sprawie nietolerowania przestępstw seksualnych w Hollywood.


Niedawno pisałam tekst o filmach Woody’ego Allena. Kręci dobre produkcje, dowcipne, życiowe. Jednak patrząc na skandale seksualne z jego udziałem, nie jestem pewna, czy powinno się oddzielać artystę jako twórcę od artysty-przestępcy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz