Natsuo Kirino Groteska, tłumaczenie: Witold Kurylak, tytuł oryginału: Gurotesuku, stron 632, Wydawnictwo Sonia Draga, 2008 źródło zdjęcia: <klik> |
Życie społeczne sprowadza się m.in. do zyskania
akceptacji i aprobaty naszej rodziny, kolegów i koleżanek ze szkoły oraz
współpracowników. Bywa jednak tak, że nawet starając się ze wszystkich sił nie
udaje nam się dopasować do społeczeństwa, co budzi w nas frustrację i
zwątpienie we własne możliwości oraz wartość. Właśnie o tym – choć nie tylko –
jest powieść kryminalna Natsuo Kirino pt. „Groteska”.
Akcja powieści toczy się w latach 90. w Tokio. W niedługim odstępie czasu
zostają zamordowane dwie prostytutki, Yuriko i Kazue. W młodości chodziły do
jednej szkoły, potem ich życie potoczyło się zupełnie różnie. Yuriko, która od
czasów szkolnych mogła nieziemską urodą przyćmić braki w edukacji, już w szkole
zaczęła pracować jako prostytutka i była nią przez całe życie. Kazue, wzorowa i
ciężko pracująca uczennica, została pracownicą czołowej japońskiej firmy,
jednak nigdy nie udało jej się zyskać sympatii współpracowników. Wyszła więc na
ulicę, by zostać zauważoną. Śledząc losy tych dwóch kobiet wspólnie z siostrą
Yuriko oraz oskarżonym o ich zamordowanie Chińczykiem, poznajemy ich drogę od
zepsucia i demoralizacji aż do tragedii, jaka je spotkała.
Książka jest rewelacyjna i z miejsca podbiła moje serce. To nietypowy
kryminał (choć właściwie powinnam napisać, że „Grotesce” bliżej jest do
thrillera i dramatu psychologicznego), po którym nie wiadomo, czego się
spodziewać. Napisany jest bardzo oryginalnie – narracja jest pierwszoosobowa,
lecz narratorów kilku: siostra Yuriko, sama Yuriko, podejrzany o morderstwa
Chińczyk Zhang oraz Kazue. W rezultacie poznajemy całą historię z perspektywy
paru różnych osób, obserwujemy ich życie, zaglądamy niemal w zakamarki duszy
każdego z osobna. Najbardziej tajemniczą postacią jest tutaj siostra Yuriko.
Bezimienna i beznamiętna kobieta, która wydaje się być jedynie kontrastem i
tłem dla osoby Yuriko. Relacje między siostrami są bardzo napięte – nie dość,
że są całkowicie od siebie różne, to dodatkowo nienawidzą się od najmłodszych
lat. Obdarzona nietuzinkową urodą Yuriko od zawsze wiedziała, że to właśnie
wygląd jest jej największym atutem i nie widziała dla siebie innych perspektyw
na przyszłość niż zostanie prostytutką. To smutne i tragiczne, zważywszy na to,
że był to jej świadomy wybór. Zresztą, Kazue również wybrała tę drogę, jednak
przyczyny takiego postępowania były u niej zupełnie inne. Mimo ciężkiej pracy i
czasu poświęconego nauce, mimo zatrudnienia w świetnej firmie i rozwijającej
się kariery czuła się samotna i nieakceptowana przez społeczeństwo. Chciała być
kochana i podziwiana przez innych, czego niestety nie udało jej się osiągnąć. W
japońską społeczność trudno się wpasować i nie każdy wytrzymuje presję
tamtejszego otoczenia. Zatem Kazue rozpaczliwie próbowała zwrócić na siebie
uwagę, wychodząc na ulicę i stając się najtańszą dziwką, którą może mieć nawet
bezdomny. To nie jest zabawne ani komicznie, lecz przerażające.
Czytając „Groteskę” odnosi się wrażenie, że właściwa fabuła – choć
istotna – ma w powieści drugorzędne znaczenie, a autorka najbardziej skupia się
na psychologii stworzonych przez siebie postaci. Narracja prowadzona przez
wielu bohaterów to świetny i oryginalny pomysł, bo z każda z postaci opowiada w
swoim własnym stylu. W relacji siostry Yuriko zaskoczyły mnie wielokrotne nawiązania
do kosmosu, seksualności czy roślin nagonasiennych. W pamiętnikach Yuriko i
Kazue widać chęć zwrócenia na siebie uwagi, natomiast nie wiedziałam, co myśleć
o zeznaniach Zhanga: nie wiadomo, jak bardzo były wiarygodne, jaki był
prawdziwy stosunek Zhanga do swojej siostry oraz czy to on faktycznie dokonał
obu morderstw.
Reasumując, „Groteska” zamiast komizmu oferuje nam dramatyczny obraz
relacji rodzinnych oraz społecznych ukazany w krzywym zwierciadle. Tutaj piękno
jest potworne, ludzie gubią się w dążeniu nie tyle do realizacji marzeń i
celów, a w poszukiwaniu miłości oraz aprobaty społeczeństwa. To trochę jak z
oczami Yuriko: piękne i o szarych tęczówkach, a jednak puste i nie odbijające
światła. Ja po odłożeniu powieści pani Kirino poczułam się wstrząśnięta,
zmieszana i zszokowana. To fascynująca i niepowtarzalna lektura, która na długo
zapada w pamięć. Serdecznie polecam – i gwarantuję nieprzespaną noc.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz