poniedziałek, 30 stycznia 2017

Ransom Riggs „Osobliwy dom pani Peregrine” – recenzja



W dzieciństwie każdy z nas lubił słuchać bajek na dobranoc. Przenosić się do świata magicznych opowieści, w których dobro zwycięża zło, a dzięki bohaterom dziecko poznaje prawdy i mądrości życiowe. Z czasem jednak przychodzi moment, gdy pragniemy wysłuchać czegoś zupełnie innego – historii strasznych i budzących grozę. Co jednak, gdy okaże się, że straszne bajki mają w sobie coś prawdziwego?

Ransom Riggs Osobliwy dom pani Peregrine, tytuł
oryginalny: Miss Peregrine’s Home for Peculiar Children,
tłumaczenie: Małgorzata Hesko-Kołodzińska, 
stron 400, Wydawnictwo Media Rodzina, 2012

Szesnastoletni Jacob pogodził się z tym, że jego życie nie będzie należało do ekscytujących. Tymczasem od zawsze chciał zostać odkrywcą, wyrwać się z otaczającej go rutyny i podróżować po nieznanych światach. Pragnienie przygody zaszczepił w nim dziadek Portman i jego intrygujące opowieści – o wojnie, żydowskim pochodzeniu, ucieczce, tajemniczym sierocińcu położonym na odciętej od świata walijskiej wysepce, który zamieszkiwały osobliwe dzieci o niezwykłych umiejętnościach, oraz… prześladujących go potworach, a na potwierdzenie swoich słów pokazuje wnukowi liczne fotografie. Z biegiem dorastania Jacob zaczyna wątpić w prawdziwość tych historii. Wszystko zmienia się, gdy Abraham Portman umiera w tajemniczych okolicznościach. Jacob postanawia zmierzyć się z opowieściami dziadka i wyrusza do Walii, by odkryć sekrety drzemiące w dziwnych zdjęciach.
Osobliwy dom pani Peregrine jest literackim debiutem Ransoma Riggsa. Do napisania książki zainspirowała go historia dziadków jego żony oraz niezwykłe fotografie pochodzące z różnych kolekcji (w tym jego własnej). Tak powstała oryginalna opowieść o chłopcu, który idąc tropem wskazówek zawartych na dziwnych zdjęciach ze zbioru dziadka odkrywa niezwykły sierociniec zamieszkały przez osobliwe dzieci zatrzymane w czasie. I to dosłownie.
Nie ukrywam, że książka z miejsca mnie urzekła – choćby za sprawą całej oprawy graficznej polskiego wydania, które prezentuje się naprawdę świetnie. Kolory sepii, kopie listów z odręcznym pismem i autentyczne zdjęcia doskonale uzupełniają sprawnie napisaną historię. Ransom snuje opowieść przyjemnym i prostym językiem, czyniąc ją uniwersalną dla każdego pokolenia, a nie tylko dla młodego czytelnika. Losy dzieci obdarzonych nietypowymi umiejętnościami, ich magiczna opiekunka, sierociniec uwięziony w pętli czasowej, potwory rodem z koszmarnych snów, poszukiwanie własnej tożsamości, podążanie za wspomnieniami z dzieciństwa i tajemniczymi opowieściami, nietolerancja wobec inności budzącej jednocześnie chorobliwą ciekawość i przerażenie, niepokojąca magia, przygoda, poświęcenie, bohaterstwo i rodzące się powoli uczucie – to wszystko gdzieś już było. Wątki może i oklepane, ale przedstawione w formie książki łączącej elementy baśni, horroru, fantastyki, powieści przygodowej, dramatu wojennego czy klasycznej powieści młodzieżowej czyta się naprawdę dobrze. Całości dopełniają ciekawie nakreśleni bohaterowie (szczególnie „osobliwcy”) oraz mroczny i niepokojący klimat wspomnianych zdjęć. Są prawdziwe, budzą szereg emocji od fascynacji i zachwytów po odrazę, nadają więc powieści nutkę realizmu i czytelnik mimowolnie się zastanawia, ile prawdy jest w uwięzionych na nich opowieściach – ludziach, przedmiotach, zwierzętach, scenkach rodzajowych, pomieszczeniach.
Podsumowując, bardzo polecam Osobliwy dom pani Peregrine. Mimo połączenia tak wielu gatunków i wątków książkę czyta się szybko, mglista atmosfera i napięcie gęstnieją z każdą chwilą, a lektura niesamowicie wciąga. Zachęcam do zapoznania się z intrygującym światem „osobliwców”, a sama z pewnością sięgnę po kolejne części cyklu.

1 komentarz:

  1. Wiele gatunków w jednym to coś, co lubię. Nie wiem, jak poradzę sobie z wieloma wątkami, ale książkę na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń