środa, 31 maja 2017

Marek Bukowski, Maciej Dancewicz „Najdłuższa noc” – recenzja



Mocno promowany serial produkcji TVN Belle Epoque odbił się telewizyjnej stacji czkawką już w dniu premiery. Zbierał cięgi za montaż, grę aktorską, kicz, scenografię i kostiumy, porównywano go do innych i lepszych seriali (zresztą sami twórcy nie ukrywali, jakimi produkcjami się inspirowali), jak również określano jako „teatr telewizji z elementami akcji”. Przed krytyką nie ustrzegła się również schematyczna fabuła i brak klimatu pięknej epoki. Równo z serialem – siłą marketingu – ukazała się również książka inspirowana scenariuszem, a autorami obydwu wersji są aktor Marek Bukowski oraz scenarzysta Maciej Dancewicz. Jak Belle Epoque prezentuje się na papierze?

Marek Bukowski, Maciej Dancewicz Najdłuższa noc
stron 384, Warszawskie Wydawnictwo Literackie
 MUZA SA, 2017
Podobnie jak w serialu, tak i w książce przenosimy się do Krakowa z początków XX stulecia. Miastem wstrząsa seria brutalnych morderstw kobiet – znajduje się odcięte głowy, zwęglone ciała, zwłoki z wyłupionymi oczami. Zszokowana policja drepcze w miejscu, a pocieszny, choć nie grzeszący rozumem austriacki komisarz Jelinek wyśmiewa metody działania pierwszego krakowskiego laboratorium kryminalistycznego, które podejmuje się badania sprawy. Pracujący w nim Henryk Skarżyński oraz jego siostra Weronika (urocza i bystra sufrażystka wykształcona przez samą madame Skłodowską-Curie) mają otwarte umysły oraz zdają się na nowoczesne i naukowe techniki, aby dopaść szaleńca. Wiele zmienia też pojawienie się ich dawnego przyjaciela, Jana Edigey'a-Koryckiego, który kilka lat temu wyjechał z Krakowa w atmosferze skandalu obyczajowego i wybrał życie na morzu. Podczas pobytu na Madagaskarze otrzymuje wiadomość o śmierci matki i postanawia wrócić do domu. Wkrótce wciąga się w rozwiązanie zagadki tajemniczego zbrodniarza, zgłębiając świat religijnej symboliki i krakowskiego półświatka.
Sama nie wiem, co mam sądzić o tej książce. Z jednej strony jest to próba pieczołowitego odwzorowania realiów początków XX wieku, stworzenia czegoś na miarę legendy Kuby Rozpruwacza (tylko że w rodzimym wydaniu) i bardzo silny wątek religijny, z drugiej zaś – jest też masa błędów i niedociągnięć. Pięknie oprawiona piękna epoka, lecz to tylko wygląd, pod którym nie kryje się zbyt wiele.
Fabularnie Najdłuższa noc jest wariacją na temat akcji pierwszego odcinka Belle Epoque. Autorzy oprowadzają nas po Krakowie z 1904 roku, pomiędzy uliczkami Kazimierza, komisariatem policji i laboratorium Skarżyńskich, bywamy w domostwie Edigey’a-Koryckiego seniora, mieszkaniu Weroniki, teatrze czy burdelu. Wszystko opisane z dbałością o szczegóły – tak, te opisy są bardzo nużące i zajmują olbrzymią część książki – i niestety równie teatralnie pokazane jak w serialu. Z jednej strony autorzy silą się na stylizowany język, by z drugiej pójść kompletnie w innym kierunku i tworzyć potwory o dawaniu krótkiego brawka czy uderzaniu z otwartej pięści (błagam, niech Jan zdradzi mi sekret, jak to zrobić, bo próbowałam i nic z tego…). Momentami dialogi brzmią tak, jakby wyjęto współczesnych ludzi i wrzucono w realia początków XX wieku.
Do kolejnych minusów zaliczam mozolnie wlokącą się akcję, mało intrygujące śledztwo, nieco wymuszoną końcówkę z elementami nadnaturalnymi oraz mocno przerysowany wątek głównego bohatera, który wypada wręcz śmiesznie. Jan to antagonista niemalże idealny – przystojny uwodziciel, bogaty, z zasadami, umiejętnościami walki wręcz i zmysłem detektywa, którego jedyną wadą jest rozpamiętywanie miłości do pięknej hrabianki i stany depresyjne. Jedynymi ciekawie zarysowanymi postaciami wydają się być Henryk i Weronika Skarżyńscy, jednak i oni nie wystarczą, by uratować tę książkę. Jakby tego było mało, autorzy dosłownie wszędzie wtrącają mnóstwo ciekawostek historycznych – okej, nic nie mam do poszerzania wiedzy, ale co za dużo, to niezdrowo. Zdarzają się też opisy wydarzeń, które niewiele wnoszą do fabuły i przez co sprawiają wrażenie dodanych na siłę.
Podsumowując, Najdłuższa noc to pozycja średnio udana. Niekonsekwentna, niedopracowana, przekombinowana. Mogło być o wiele lepiej, a wyszło słabo. Książka tylko zaszkodziła serialowi, który i tak nie obronił się sam z siebie. Niemniej jest pierwszym krokiem zwrócenia się polskiej telewizji w stronę produkcji kostiumowych, więc za to daję malutki plusik. Pozostaje żywić nadzieję, że twórcy Belle Epoque wezmą sobie do serc komentarze i opinie na temat produkcji, a duet Bukowski&Dancewicz nie wpadnie na pomysł kontynuacji Najdłuższej nocy – bo nie ma najmniejszej potrzeby, aby wydać papierową wersję dalszych losów serialowych bohaterów.

1 komentarz:

  1. Szkoda, że książka jest tak niedopracowana. Spodziewałabym się po niej czegoś więcej.

    OdpowiedzUsuń