Pyrkon jest największym konwentem w Polsce
poświęconym fantastyce i zarazem jednym z największych w Europie. Odbywa się co
roku w Poznaniu, a podczas tych kilku dni fani fantastyki różnej maści mogą
wziąć udział w prelekcjach, warsztatach, spotkaniach, konkursach, przebrać się
za postaci z gier czy filmów, grać w gry planszowe i elektroniczne, obejrzeć
wystawy i pokazy, pośpiewać na karaoke, poczytać komiksy, zakupić gadżety czy
posiedzieć w fantastycznych wioskach. To tylko krótki opis tego, co zapewniają
organizatorzy.
Pyrkon jest
organizowany od siedemnastu lat. Początkowo niewielki konwent szkolny
przerodził się w imprezę o sporych rozmiarach. Na tyle sporych, że tegoroczna
edycja odbywała się we wszystkich szesnastu pawilonach Międzynarodowych Targów
Poznańskich. Powierzchnia MTP została wykorzystana w stu procentach – każdy
blok tematyczny miał swoje miejsce. A tych bloków było całkiem sporo:
Literacki, Filmowo-Serialowy, Naukowy, Dla Początkujących, Fantastyki
Dalekowschodniej, Komiksowy, Dziecięcy, Gier Elektronicznych, Gier Bez Prądu,
Integracyjny oraz Konkursowy. Znalazło się także miejsce dla Strefy Fabularnej
oraz Fantastycznych Inicjatyw. Oprócz tego odbywały się pokazy gier, testy,
turnieje, LARP-y, warsztaty (m.in. walki, posługiwania się mieczem czy tańców),
występy, marsze i parady. Jednym słowem – mnóstwo atrakcji dla każdego fana
szeroko pojętej fantastyki i popkultury, a to wszystko trwające od rana do
późnych godzin nocnych. Tutaj przydatna okazywała się PyrApka, oficjalna
aplikacja konwentu, która bardzo ułatwiała dokładne ogarnięcie całego programu.
Muszę przyznać,
że na Pyrkon czaiłam się już od lat. No bo jak to tak – ja, taka miłośniczka
fantastyki i kultury popularnej, i nie miałabym nie pojechać na największy
konwent w Polsce? Nie godzi się! W tym roku postanowiłam, że nie może mnie tam
zabraknąć, zwłaszcza iż do Poznania mam teraz niedaleko. Co prawda wahałam się
do ostatniej chwili, czy w ogóle jechać, ale powiedziałam sobie „yolo”, kupiłam
bilet i wyruszyłam. Na swój pierwszy Pyrkon i zarazem pierwszy konwent w życiu.
Nie spodziewałam
się, że zastanę imprezę o takiej skali. Inaczej – wiedziałam, że Pyrkon co roku
gromadzi dziesiątki tysięcy ludzi zakręconych na punkcie popkultury i
fantastyki ogólnie, ale mimo wszystko to, co zastałam na miejscu, przerosło
moje oczekiwania. Chociaż właściwie to już czekając na pociąg mogłam się tego
spodziewać – masa ludzi w perukach, przebraniach, z plecakami i karimatami
mogła oznaczać tylko jedno: Pyrkon właśnie się rozpoczyna, fantastyka nadchodzi
przejąć Poznań.
No to hop – zapraszam
na relację!
PIĄTEK, 28 KWIETNIA
Pokażcie mi
kogoś, kto przyjechawszy na Pyrkon nie wiedział, w którą stronę się udać. Niech
podniesie rękę ten, kto zgubił się w drodze z dworca PKP na teren Międzynarodowych
Targów Poznańskich.
Choćby nie wiem
jak, nie da się zgubić idąc z dworca na miejsce konwentu. Próbowałam usilnie, naprawdę,
ale nie wyszło. Wystarczy bowiem podążyć za wspomnianym wcześniej tłumem pozytywnych
wariatów w perukach, przebraniach, z plecakami i karimatami. Stąd już prosta
droga do znalezienia się w miejscu pełnym fantastyki.
Wejście główne
do MTP upstrzone było wielgachnymi plakatami wydarzenia oraz oznaczeniami –
więc tak, to właśnie tu odbywał się konwent. Oczywiście kręciła się masa ludzi.
W punkcie wymiany biletu papierowego każdy uczestnik otrzymał welcome pack –
smycz, informator zawierający program, kodeks, mapy oraz przydatne informacje
na temat wydarzenia, kość do gry oraz identyfikator, na którym można było podpisać
się imieniem lub pseudonimem. Milutkie.
Co zobaczyłam po przekroczeniu bramek? Wariactwo,
szaleństwo, pasję, fantastykę namacalną i w czystej postaci. Postacie z bajek,
anime, seriali, filmów, gier, książek tuż obok, za mną, przede mną – no po
prostu wszędzie. Naruto, Erza Scarlet, Happy, Zła Królowa, Czarodziejka z
Księżyca, Atomówki, Darth Vader zbierający na Gwiazdę Śmierci (także i po
festiwalu na wrocławskim rynku), cała świta rycerzy Jedi i Sithów (Obi Wan,
Kylo Ren, Rey…), Power Rangers, Jack Sparrow, Harry Potter, Joker, Mario, Bella
z Pięknej i Bestii, Loki, Na’vi z
filmu Avatar Jamesa Camerona, całe
mnóstwo Harley Quinn i Deadpooli, wróżki, czarownice, księżniczki, elfy, mechy,
rycerze, roboty – to tylko niewiele przykładów świetnych przebrań*. Przez dobre kilka minut stałam i gapiłam
się na te barwne zjawiska. Pierwszy raz widziałam cosplayerów na żywo i to w
takiej imponującej liczbie.
Rachelcia oficjalnie
debiutuje na konwencie.
|
Jednak Pyrkon to
nie tylko cosplay, rzecz jasna, i nie tylko po to tam przyjechałam. Jeszcze raz
przestudiowałam program festiwalu (już wcześniej co prawda zaznaczyłam
interesujące mnie punkty) i rozpoczęłam swój pobyt od udania się na oficjalną
prelekcję otwarcia.
Po zakończeniu
prelekcji udałam się na zwiedzanie reszty terenu Pyrkonu. Trafiłam do tzw.
„krainy wystawców” – to, co tam zastałam, można nazwać istnym rajem dla każdego
popkulturowego zapaleńca. Czego tam nie było – koszulki, plakaty, książki,
rękodzieła, kubki, komiksy, mangi, przypinki, torby, zakładki do książek,
biżuteria, ozdoby, smycze, maski, czapki, piżamy, poszewki na pościel,
kalendarze i całe mnóstwo różnych innych rzeczy. Naprawdę, wystawcy zaskoczyli
mnie różnorodnością przedmiotów. Rozmiary hali z łatwością pozwalały na wygodne
przemieszczanie się pomiędzy stoiskami, a i znalazło się również miejsce dla
promotorów innych konwentów, w tym m.in. Polconu i Warsaw Comic Conu. A ludzie?
Trzy razy „m”. Masa. Multum. Mnóstwo.
Powstrzymując
chęć kupienia wszystkiego, co wpadło mi w oko (wierzcie mi, na praktycznie wszystkich
stoiskach zostawiłabym pieniążki), zakupiłam to, po co głównie przyszłam, czyli
dostępne przedpremierowo Grimm City.
Bestie autorstwa Jakuba Ćwieka** i
pobiegłam na pierwszą interesującą mnie prelekcję.
Prelekcję
prowadził Krzysztof Piskorski, autor m.in. powieści Czterdzieści i cztery.
Byłam już na jego wykładzie podczas Wrocławskich Targów Dobrej Książki i pisarz zrobił na mnie pozytywne wrażenie, więc wiedziałam, że i
tym razem się nie zawiodę. Tym razem opowiadał o tym, co udało się przewidzieć
twórcom literatury fantastycznej snującym wizje o świecie przyszłości, a co
okazało się klapą. Wspomniał więc m.in. o Stanisławie Lemie, Juliuszu Verne i
Williamie Gibsonie. Prelekcja bardzo udana, więc daję okejkę!
Człowiek-papuga studiujący
mapkę wygrał ten dzień.
|
Tak to wyglądało z góry.
Niesamowite, ile nas jest – fantastycznych
i
popkulturowych świrów. (zdjęcie autorstwa S z bloga GRAnie TO nie WSZYSTKO) |
Krzysztof Piskorski i prelekcja „Fantastyka a
przyszłość. Trafienia i pudła”
|
Co potem?
Spotkanie z Jakubem Ćwiekiem. Ha, odpuściłabym okazję na ponowne zobaczenie się
z ulubionym pisarzem? Nigdy w życiu. Spotkanie było prześwietne, sala pełna
ludzi, nie zabrakło śmiechów i żartów, a także pytań i odpowiedzi. Ćwiek
cierpliwie odpowiadał na wszystko, rzucał anegdotami, bawił publikę oraz
zdradził swoje wydawnicze i nie tylko plany na najbliższą przyszłość –
pochwalił się m.in. serialem internetowym, pracą nad filmem z nurtu „świątecznego
kina kopanego” oraz premierą serialu w formie audiobooka. Wyszłam z spotkania
usatysfakcjonowana (dzięki, Kuba, za powiększenie materiału do pracy
magisterskiej!) i cierpliwie udałam się do kolejki po autograf pisarza. Po
dwóch godzinach czekania zdobyłam więcej, niż się spodziewałam.
Tyle szczęścia na jednym
zdjęciu – Kuba, Agata „Kreska” Krajewska
(współautorka Poprzez Stany POPświadomości) i ja.
Ciekawostka – można mnie znaleźć w sklejce
pyrkonowych zdjęć na oficjalnym fanpage’u pisarza! |
SOBOTA, 29 KWIETNIA
Sobotę na
Pyrkonie zaczęłam dosyć późno, bo dopiero we wczesnych godzinach
popołudniowych. Ten dzień okazał się pełen atrakcji w postaci najciekawszych
prelekcji, więc na terenie MTP przewijały się spore tłumy. Odnosiłam wrażenie,
że jest co najmniej dwa razy więcej ludzi niż w piątek.
W praktyce oznaczało
to, że niestety dostanie się na większość prelekcji, gdzie sale mogły pomieścić
jedynie 100-200 osób, graniczyło z cudem. Na najpopularniejsze wykłady można
było wcześniej się zapisać, żeby zarezerwować miejsce, jednak spora część
konwentowiczów o tym nie wiedziała. Efektem tego były gigakolejki pod salami. Wspólnie z S próbowaliśmy
dostać się np. na prelekcję dotyczącą mitologii słowiańskiej – skończyło się na
tym, że spacer wzdłuż kolejki zajął nam prawie półtorej minuty. Niezrażeni,
praktycznie do wieczora zwiedzaliśmy resztę pawilonów, w tym głównie krainę
wystawców, oglądaliśmy też wystawy, cosplaye, robiliśmy mnóstwo zdjęć (część z nich
możecie zobaczyć na moim instagramie), przyglądaliśmy się pokazowi
mody alternatywnej i cieszyliśmy wszystkim jak dzieciak. Na koniec dnia ja udałam
się na jedyną prelekcję, do której nie było kilometrowych kolejek.
Jako że Godzilla
jest moim ulubionym filmowym potworem, z chęcią poszłam na tę prelekcję. Było
ciekawie, dowiedziałam się kilku nowych rzeczy i wyszłam nawet zadowolona***.
Całkiem ciekawy wykład
Agnieszki „Mimikk” Mikrut-Żaczkiewicz
zatytułowany „Kiedy ludzie zaprzyjaźnili
się z Godzillą?”
|
NIEDZIELA, 30 KWIETNIA
Niedziela była
znacznie spokojniejsza. Rozmieszczenie atrakcji znane na pamięć, ludzi jakby
mniej. Tego dnia już na spokojnie można było dostać się na większość prelekcji,
ponieważ konwent powolutku pustoszał. Wykład o legendarnych, japońskich
piratach wakō był pierwszym, który mnie interesował.
Od lat pasjonuję
się kulturą Japonii, więc z chęcią udałam się na ten wykład. Zaliczam go do
bardzo udanych, ponieważ prelegent wykazał się dużą wiedzą, charyzmą, mówił
ciekawie i zrobił na mnie bardzo pozytywne wrażenie.
Interesująca prelekcja Zdzisława „Zdzisi” Koczarskiego – „Czarne demony. Japońscy piraci wakō” |
Kolejną niedzielną
atrakcją była prelekcja na temat powiązania baśni i filmów z nurtu science-fiction.
To chyba
najlepsza prelekcja, w której miałam okazję uczestniczyć. Prelegentka opowiadała
o korzeniach fantastyki naukowej, jakimi są motywy baśniowe, po które do
dzisiaj sięgają twórcy kina. Choć nie do końca jesteśmy tego świadomi, filmy
takiej jak Blade Runner, A.I. Sztuczna inteligencja oraz Gwiezdne Wojny są przesycone baśniową
ikonografią. Ciekawe i pouczające wystąpienie!
Świetny wykład Adrianny Fiłonowicz „O baśniowości kina science-fiction” |
Ostatnia prelekcja,
na której się pojawiłam, dotyczyła filmowych inspiracji snami.
Wykład dość
ciekawy, zawierający trochę teorii przeplatanej z pokazami fragmentów filmów, które
niejako „wizualizują” senne marzenia, koszmary, lęki, absurdy, surrealizm i retrospekcje.
A zatem m.in. David Lynch, Gabinet
doktora Caligari i Nosferatu.
Symfonia grozy.
Agnieszka „Cherry” Ignaczak i prelekcja „Kiedy rozum śpi, budzi się fantastyka” |
PODSUMOWUJĄC…
To był
fantastyczny weekend. Na Pyrkonie czułam się trochę i cieszyłam tym wszystkim
jak dzieciak, który trafił do wesołego miasteczka i jest oczarowany tym, co
widzi. Jakbym odnalazła miejsce wprost stworzone dla ludzi takich jak ja –
zakochanych w literaturze, książkach, filmach i serialach, znających
fantastyczne światy i opowieści, podzielających pasję, jaką jest fantastyka w
różnych postaciach oraz szeroko pojęta popkultura. Totalne oderwanie się od
rzeczywistości, wejście do świata wyobraźni i niechęć powrotu do realności.
Żałuję, że ominęło
mnie tyle atrakcji. Interesuję się wieloma rzeczami, a wszystkie z nich były
dostępne na Pyrkonie, jednak uczestnictwo we wszystkich ciekawiących mnie
prelekcjach i spotkaniach było fizycznie niemożliwe. Niemniej jestem
zadowolona, że udało mi się dostać na kilka z nich, zyskać nowe doświadczenia i
niezapomniane wrażenia. Teraz wiem na pewno, że przyszłorocznej edycji Pyrkonu nie
odpuszczę za żadne skarby świata.
Do następnego!
*
Pyrkon zaszczycili swoją obecnością również Kmicic i Jezus Chrystus. Zaś moje
serce absolutnie skradł kilkumiesięczny maluch w stroju Batmana.
Niezwykle fajna relacja. Podoba mi się styl Twojego pisania. Jest taki lekki, przepełniony energią.
OdpowiedzUsuńDla mnie to był trzeci Pyrkon z rzędu. Po pierwszym miałem podobne odczucia. Wiedziałem, że nie odpuszczę kolejnego razu. I takim sposobem utkwiłem. Jeżdżę tam co roku. Nie zamierzam sobie odpuścić.
Myślę, że każdy fan fantastyki się tam odnajdzie. :)) Aż w mojej głowie chęć by pojechać na inne konwenty. Słyszałem, że lubliński Falcon jest całkiem niezły. Chyba pora to zweryfikować! :))
Nie da się niestety na Pyrkonie zobaczyć wszystkiego i być wszędzie :c Ja byłam już drugi raz i dalej z połowy atrakcji nie skorzystałam...
OdpowiedzUsuń