wtorek, 15 września 2015

Jakub Ćwiek „Ciemność płonie” – recenzja



Jakub Ćwiek Ciemność płonie, stron 312,
Wydawnictwo Fabryka Słów, 2008
źródło zdjęcia: <klik>
         Chyba każdy z nas w dzieciństwie bał się ciemności. No, prawie, bo ja nie. Przyznaję się bez bicia, że ciemność jakoś nigdy mnie nie przerażała. Niepokoiła – owszem. Bo jednak w tej ciemności zawsze było coś nieznanego i budzącego lęk. Tym bardziej, że po przeczytaniu powieści pana Ćwieka ciemność wydaje się jeszcze bardziej przerażająca.
Główną bohaterką powieści jest Natka, studentka kulturoznawstwa. Zwyczajna, atrakcyjna dziewczyna pewnego dnia zostaje napadnięta przez nieciekawych typków. Z pomocą przychodzi jej jeden człowiek – biednie ubrany starszy mężczyzna. Chcąc się odwdzięczyć, Natka ofiarowuje mu znalezioną w portfelu monetę. Ten z pozoru życzliwy gest ściąga na nią klątwę. Ciemność wybrała ją jako kolejną ofiarę, a jedynym schronieniem dla dziewczyny okaże się być katowicki Dworzec Główny, zwany Umieralnią. Tam spotyka innych Wybrańców, którzy próbują uciec przed demoniczną siłą Płonącej Ciemności.
Przymierzałam się do tej książki kilka razy. Gdy w końcu udało mi się ją dorwać, przeczytałam ją w ciągu jednego wieczoru. Tytułowa „Ciemność” pochłonęła na dobre i mnie. Powieść czyta się rewelacyjnie. Ćwiek ma kapitalny styl, maluje przed czytelnikiem realistyczne obrazy życia w Umieralni oraz budzące grozę opisy ataków Ciemności. Tutaj wiszący płaszcz przemienia się w upiora, światło księżyca padające na podłogę zaczyna pełznąć ku Tobie jak macki, a w Płonącej Ciemności widać martwych ludzi. Demoniczna moc, sycząc i skwiercząc, wyciąga trupie ręce po Wybrańców, aby wciągnąć ich w mrok i pustkę. Ma zmienne nastroje, sama ustala zasady, jest sprawiedliwa i niełatwo ją oszukać. Istne piekło na ziemi, którego nawet wykwalifikowany egzorcysta nie potrafi pokonać.
Olbrzymim plusem książki jest realizm, od którego aż kipi. Bohaterowie to zwyczajni ludzie z krwi i kości, każdy z nich jest inny i ma swoją historię. Obserwujemy ich zmagania z codziennością życia na dworcu i panoszącą się w okolicy mafią. Ten świat nie jest kolorowy, lecz wulgarny, brutalny i szary. Na podstawie własnych obserwacji autor bez skrupułów i zbędnych ozdobników obnaża wszystkie aspekty dworcowej rzeczywistości.
Reasumując, „Ciemność płonie” to kolejny kapitalny horror, z którym miałam do czynienia. Choć nie zabraknie tu kilku logicznych błędów, jako całokształt powieść wypada rewelacyjnie. Gorąco polecam miłośnikom horrorów oraz twórczości Jakuba Ćwieka.
PS. Nie czytajcie tego w nocy. Bo Ciemność zapłonie, a Wy zaczniecie się bać.

2 komentarze:

  1. No nie powiem, czuje się skuszona!Lubię takie klimaty i chyba jednak pokusiłabym się czytać ją wieczorem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam już sporo dobrego o tym autorze, a jakoś ciągle to nazwisko i tak mi umykało. Tym razem czuję się jeszcze bardziej zaintrygowana, by sięgnąć po tę książkę! :)
    Pozdrawiam i dodaję się do obserwujących,
    A.

    http://chaosmysli.blogspot.com - będzie mi miło, jeśli zajrzysz.

    OdpowiedzUsuń