poniedziałek, 12 marca 2018

Anthony Doerr „Światło, którego nie widać” – recenzja



Temat drugiej wojny światowej wciąż powraca w literaturze – czy to faktu, reportażu czy fikcji. Jest to dość trudna i wymagająca tematyka, która wymaga od autora dużej wiedzy o tych wydarzeniach. Amerykański pisarz Anthony Doerr spędził aż dziesięć lat, pracując nad powieścią, której akcja toczy się właśnie w czasach wojny. Jego wysiłki opłaciły się, ponieważ książka Światło, którego nie widać została wyróżniona Nagrodą Pulitzera w 2015 roku.
Anthony Doerr Światło, którego nie widać,
tłumaczenie: Tomasz Wyżyński, tytuł oryginalny:
All the Light We Cannot See, stron 640,
Wydawnictwo Czarna Owca, 2015
Bohaterką powieści jest młoda Francuzka Marie-Laure, córka ślusarza pracującego w paryskim Muzeum Historii Naturalnej. Dziewczyna w dzieciństwie traci wzrok i na nowo uczy się poznawać świat za pomocą pozostałych zmysłów. Zafascynowana przyrodą Marie-Laure niemal wychowuje się w murach budynku. Ojciec ofiarowuje jej miniaturowy model miasta, by mogła nauczyć się drogi do domu i czuć bezpiecznie. Wkrótce jednak wybucha wojna. Marie-Laure wraz z ojcem ucieka ze stolicy do nadmorskiego miasteczka Saint-Malo. Mężczyzna chroni nie tylko dziewczynę, ale również niezwykły kamień o dziwnych właściwościach. Równolegle czytelnik poznaje historię Wernera, młodego Niemca wychowanego w sierocińcu. Werner to złota rączka, nastolatek zafascynowany radiem i mechaniką. Marzy o odkryciach naukowych i lepszym świecie. Zostaje jednak zwerbowany do elitarnej szkoły wojskowej, gdzie przechodzi mordercze treningi i uczestniczy w propagandzie. Niebawem trafia do specjalnej jednostki Wehrmachtu, a jego zadaniem jest namierzanie wrogich transmisji radiowych. Również i on przybywa do Saint-Malo, a jego los niespodziewanie splata się z losem niewidomej Marie-Laure.
          Muszę przyznać, że nie przepadam za książkami na temat czasów wojny. Jednak Światło, którego nie widać z miejsca skradło moje serce. Jest to naprawdę niezwykła książka. Od pierwszych stron widać, że Doerr włożył w jej pisanie niesamowicie dużo pracy. Obserwujemy wojnę nie tylko oczami żołnierzy, ale również cywili. Przede wszystkim jednak poznajemy ten okrutny świat z perspektywy dorastających młodych ludzi, których młodość przypadła na lata wojenne. Niewidoma Marie-Laure oraz Werner żyją w niebezpiecznych czasach, ale ich pasje oraz pozwalają im poczuć się szczęśliwymi. Spokój obojga burzy wojna, której każde z nich doświadcza inaczej. Ich losy splatają się jednak w niezwykły sposób. Wątek ich zakazanej, niespodziewanej miłości jest mocnym i wzruszającym punktem książki. Równie mocnymi atutami powieści są opisy świata z perspektywy niewidomej Marie-Laure. Czytelnik wraz z nią może odkrywać naturę i miasto za pomocą innych zmysłów niż wzrok, co dzięki szczegółowym opisom staje się niezwykłym doświadczeniem. Bogactwo szczegółów, nasycenie zapachami i kształtami nadaje książce unikalnego wyrazu – mamy ograniczone pole widzenia, widzimy tylko to, co wyczuje lub usłyszy główna bohaterka.
Anthony Doerr pokazuje wojnę w bardzo ciekawy sposób. Poznajemy działania nie tylko okupantów, ale też partyzantów. Pisarz stara się jednak dowieść, że nie każdy nazista był jednoznacznie zły i za ich działaniami kryły się różne motywacje. Nie jest to próba usprawiedliwienia ich (przynajmniej w moim odczuciu), lecz raczej wskazanie na różnorodność postaw. Nie wszyscy jesteśmy czarno-biali.
Równie ciekawym zabiegiem jest przeplatanie się w czasie rozdziałów i wydarzeń. Przeskakujemy od dzieciństwa Marie-Laure do oblężenia miasteczka, od dorastania Wernera w sierocińcu do jego misji na terenie Rosji. W sumie akcja powieści obejmuje aż osiemdziesiąt lat! Niezwykły rozmach, szanuję. Także wątki czy postacie poboczne są świetnie skonstruowane, jak choćby poszukiwania niezwykłego kamienia (ten wątek nadaje książce magicznej otoczki) czy historia przyjaciela Wernera intrygują i chwytają za serce. Warto zaznaczyć, że książka jest podzielona na krótkie rozdziały, co pozwala czytelnikowi wciągnąć się na dobre w lekturę.
Podsumowując, Światło, którego nie widać, to niezwykła powieść. Napisana z rozmachem, dbałością o realia świata przedstawionego, ukazuje wojnę z innej perspektywy. Książka niesamowicie wciąga, jest ciekawie skonstruowana i intrygująca. Bardzo polecam.

2 komentarze:

  1. Naprawdę ciekawa książka, jest u mnie już jakiś czas na półce ale nie mogę jej skończyć, zawsze jest coś ważniejszego. Świetna recenzja! \K.

    https://cleosevhome.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie też długo czekała, dostałam ją w prezencie kilka lat temu. Trochę czasu zeszło mi na lekturze, ale było warto. :)

      Usuń