środa, 21 marca 2018

Haruki Murakami „Na południe od granicy, na zachód od słońca” – recenzja



Kiedy sięgam po prozę pisarza, którego już długo czytam, liczę na zaskoczenie – niekoniecznie pozytywne – oraz ciekawą i wciągającą lekturę. Czasem książka okazuje się bublem, czasem wręcz przeciwnie. Jak to jest z Harukim Murakamim, najpopularniejszym współczesnym pisarzem z Japonii? Czy udaje mu się jeszcze zaskoczyć czytelnika? Może odpowiedzią będzie recenzja z moimi wrażeniami po lekturze krótkiej powieści Na południe od granicy, na zachód od słońca.
Haruki Murakami Na południe od granicy,
na zachód od słońca, tytuł oryginalny: 国境の南、太陽の西 /
Kokkyō no minami, taiyō no nishi, tłumaczenie:
Aldona Możdżyńska, stron 232, Warszawskie Wydawnictwo
 Literackie MUZA SA, 2006
Główny bohater książki to Hajime, którego poznajemy w latach młodości. Ciągle pamięta o swojej ukochanej z tamtego okresu, Shimamoto. Dziewczyna miała sparaliżowaną nogę, ale nie przeszkadzało to rozpieszczonemu jedynakowi zaprzyjaźnić się z nią. Spotykali się, słuchali wspólnie muzyki. Wkrótce jednak ich drogi się rozchodzą. Hajime dorasta, porównując do niej każdą napotkaną kobietę, lecz żadna nie jest w stanie mierzyć się z jego ideałem. Czas mija – po latach Hajime ma piękną żonę, dwójkę dzieci i dobrze prosperujący bar jazzowy. Interesy idą świetnie, prowadzi wręcz idealne życie. Nieoczekiwanie znów spotyka Shimamoto. Kobieta przyciąga go jak magnes, roztacza aurę tajemniczości. Zagubiony Hajime staje przed trudną decyzją – czy wybrać swoją pierwszą, obsesyjną miłość, czy pozostać przy rodzinie, kochającej żonie i wygodnym życiu?

Powieść nie zawodzi. To Murakami w swoim dobrym stylu. Pisarz umiejętnie żongluje schematami, konwencjami i metaforami. Jest miłość, decyzje, proza życia, jazz w tle. I to pięknie napisane.
Hajime to irytujący bohater, który nie wzbudza sympatii u czytelnika. Obsesyjnie rozpamiętuje pierwszą miłość (jej ideał w osobie Shimamoto), ciągle się waha i zastanawia, spogląda w przeszłość, jakby miał wrażenie, że umknęło mu życie. Jest egocentrykiem, zdrada nie brzmi dla niego obco. Poznajemy go w wieku dwunastu lat i śledzimy pierwsze doświadczenia seksualne, fascynację ciałem drugiego człowieka, wszystkie rozterki i dorastanie. Obserwujemy jego puste życie, pełne rozczarowań i samotności. W końcu udaje mu się założyć rodzinę, firmę i wyjść na prostą. Wiedzie wręcz idealne życie – piękna żona, dzieci, apartament, klub. A mimo to ciągle ma niedosyt, jakieś uczucie pustki. W tym momencie zjawia się Shimamoto. Wkracza w rzeczywistość bohatera po długoletniej nieobecności.
Murakami pisze tutaj o pragnieniach, ideałach, bliskości, pustce niespełnienia oraz ludzkich interakcjach. Hajime dąży jedynie do zaspokojenia swoich pragnień, które i tak okażą się złudne. Wychodzi na jaw jego egoizm, który zresztą jest w każdym człowieku. Musi uporać się z przeszłością, która jest tylko wspomnieniem. Co mu ze zdobycia odzyskanej nagle Shimamoto, jeśli zniszczy tym samym całe szczęście i rodzinę, którą zbudował? Czy kobieta ze snów będzie tak samo idealna w rzeczywistości?
Nie jest to może najlepsza książka japońskiego pisarza, ale z pewnością robi wrażenie. Jej czytanie może zaboleć. Tak samo jak zderzenie wyobrażeń z realnym światem. Choć brak tu specjalnie wyszukanych metafor, a Murakami znów korzysta z charakterystycznych dla niego zabiegów, to jednak Na południe od granicy, na zachód od słońca jest przyjemną lekturą na wieczór.

4 komentarze:

  1. Chciałabym w końcu poznać twórczość autora, bo już od dłuższego czasu mam to w planach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam tego pana, zdecydowanie warto. :)

      Usuń
  2. Od dawna słyszę o nim i przymierzam się, ale tyle innych fascynujących lektur wpada m w ręce, że odkładam... I tak schodzi. Za to ubiegłorocznego laureata Nobla znałam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. O proszę! A u mnie "Mężczyźni bez kobiet" :) Ale trafiłam ;)

    Pozdrawiam i zapraszam :)
    http://zksiazkanakanapie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń