Jakub Ćwiek Grimm City. Wilk!, stron 394, Wydawnictwo Sine Qua Non, 2016 |
Twórczość Jakuba Ćwieka odkryłam przypadkiem. Ten przypadek zaowocował
potem napisaniem pracy licencjackiej o serii Chłopcy (jej bohaterowie to Zagubieni Chłopcy z Piotrusia Pana i Wendy, którzy wyrośli
na bandę motocyklistów). Gdy ukazała się nowa powieść tego pisarza, jedyną moją reakcją było: bjere, bo wiem, że będzie dobre.
No i nie zawiodłam się.
Ponure Grimm City to spowita tłustą czernią metropolia, zbudowana na
ciele olbrzyma i napędzana jego smolistą krwią oraz odłamkami węglowego serca, stanowiącego
główne źródło miejskiego przemysłu. Tutaj rządzi mrok, strach, korupcja, zorganizowana
przestępczość i… opowieść. Do tego miejsca, które trudno nazwać przyjaznym, nie
docierają ani promienie słońca, ani sprawiedliwość. Przestępczy świat trwa w
dawno ustalonym porządku – do teraz. Na gangsterską scenę wkracza Nowy Gracz,
odpowiedzialny za brutalne morderstwa taksówkarzy. Policja niezbyt radzi sobie ze
znalezieniem sprawcy, wykazując niewielkie zainteresowanie śledztwem. Sytuacja
zmienia się, gdy ginie oficer policji, niejaki Wolf. W sprawę kolejnego
morderstwa zupełnie przypadkiem zostaje uwikłany pewien muzyk, a także
dziewczyna do złudzenia przypominająca Czerwonego Kapturka. Śledztwo,
prowadzone przez inspektora Evansa oraz agenta McShane’a, przedstawiciela Służb
Królewskich, nie będzie jednak łatwe, mając na uwadze powiązania rodzin
mafijnych oraz możliwe podłoże religijne.
Wbrew temu, co głosi napis pod tytułem na okładce, baśń jest ostatnim,
czego spodziewam się od twórczości Ćwieka. Wyobraźnia pisarza nie zna granic, a on sam
eksperymentuje z mieszaniem konwencji gatunkowych oraz wplata w nie nawiązania
do znanej czytelnikowi popkultury i mitologii. Wykreował światy, w których
świetnie bawią się m.in. wchodzący w konszachty z chrześcijańskimi aniołami
nordycki bóg oszustwa i dawni towarzysze Piotrusia Pana. Tym razem, bazując na
regułach gatunku czarnego kryminału, w charakterystyczny dla siebie sposób dorzucił
do tego mroczne urban fantasy oraz znane baśnie, stanowiące fundament świata
przedstawionego w powieści. Struktura owego świata przedstawia się dość
intrygująco. Metropolia wyrosła (zgodnie z mitologią utworu) na ciele olbrzyma,
którą zamieszkują m.in. postacie rodem z baśni Grimmów – oczywiście ledwo
przypominające swoje baśniowe pierwowzory. Miasto ma także swoją religię, bazującą
na opowieściach zebranych przez słynnych braci i spisanych w Świętej Księdze. Zgodnie
z doktryną religijną wśród mieszkańców miasta panuje przekonanie, iż każdy ma
do spełnienia w powieści określoną rolę.
Choć trzon fabuły (ot, zbrodnia i śledztwo) nie należą do specjalnie skomplikowanych,
to nie ma to największego znaczenia. Tutaj liczy się klimat, którego w prozie Ćwieka
z pewnością nie brakuje. Niewątpliwym atutem książki są także bohaterowie: najważniejsza
trójka, czyli pechowy muzyk Alfie, idealista McShane oraz cyniczny gliniarz
Evans, a i również ci z drugiego planu, jak choćby dziennikarka Palla di Neve, majordomus
Mortimer Schrek, córka nuworysza Greta Lindtberg czy kapłan Perro. Każdy z nich
odgrywa swoją rolę w powieści, są ciekawie zarysowani, choć nieco tendencyjni –
lecz przez to niemniej ciekawi.
Grimm City. Wilk! to książka,
którą czyta się jednym tchem. Mroczna opowieść w klimacie kina gangsterskiego
lat trzydziestych, krwawa i brutalna, nie pozbawiona czarnego humoru oraz znanych
każdemu odniesień popkulturowych. Otwiera zupełnie nowy cykl w twórczości
polskiego pisarza. Wpadajcie zatem do ponurego miasta Grimm, w którym rządzi
strach i baśń, rządząca się własnymi prawami.
PS. Zapraszam też do lajkowania blogowego fanpage'a na Facebooku!
PS. Zapraszam też do lajkowania blogowego fanpage'a na Facebooku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz