Samoświadome maszyny kontrolowane przez człowieka – czy to
nie brzmi nieźle? Nie ma to jak stworzyć niewolników całkowicie zależnych od
swoich konstruktorów. W cyklu Wojny
alchemiczne pisarz Ian Tregillis udowadnia, że czasem pomiędzy ludźmi a
maszynami zacierają się granice. Pierwszy tom był wbrew pozorom czymś świeżym,
ukazywał alternatywną rzeczywistość wraz ze skutkami wojny oraz zabawy w Boga. A
ponieważ niezmiernie zachwyciłam się Mechanicznym, z niecierpliwością
oczekiwałam premiery kontynuacji.
 |
Ian Tregillis Powstanie,
tytuł oryginalny:
The Rising.
The Alchemy Wars. Book Two,
tłumaczenie: Bartosz
Czartoryski, stron 432,
Wydawnictwo Sine Qua Non,
2017
|
Historia rozpoczyna się w momencie, gdy Wielka Kuźnia
została zniszczona. Sabotażu dokonał Jax, zbuntowany klakier, który odradza się
w jej ogniach jako wolna maszyna. Ciąży jednak na nim ogromne brzemię, ponieważ
pragnie on wyzwolenia dla swoich mechanicznych braci i sióstr. Poszukuje więc
mitycznej arkadii królowej Mab, gdzie żyją wolni klakierzy. Tymczasem była wicehrabina i szpiegmistrzyni, Francuzka Berenice, zostaje pojmana przez holenderską policję
zegarmistrzów. Mimo oczekiwania na wyrok wciąż planuje odmienić losy wojny. A wojna
wkracza w ostateczne stadium – Mosiężny Tron, przekonany, iż to Nowa Francja
odpowiada za zniszczenie Wielkiej Kuźni, wysyła armię mechanicznych żołnierzy
do ostatniego, niezdobytego bastionu Francuzów. Tam kapitan Hugo Longchamp ma
przed sobą niełatwe zadanie, ponieważ przeciwko niezniszczalnym, wojskowym klakierom musi wystawić nieprzeszkolone i marne wojsko złożone z kupców i rzemieślników. Choć
są z góry skazani na porażkę, zamierzają bronić twierdzy Zachodniej Marsylii do ostatniego tchu.