Mało kiedy udaje
się stworzyć film, który w pełni zasługuje na miano obrazu. Polsko-brytyjskiemu
duetowi reżyserskiemu ta sztuka udała się wyśmienicie. Ich wspólne dzieło Twój Vincent to spełnienie marzeń
wielbicieli i twórców animacji oraz jedna z najbardziej wyjątkowych produkcji
ostatnich lat.
kadr
z filmu „Twój Vincent [Loving Vincent]”, reż. Dorota Kobiela, Hugh Welchman
|
Oś fabularną filmu
stanowi biografia malarza Vincenta van Gogha. Akcja dzieje się rok po zagadkowej
śmierci artysty, wokół której wybuchł skandal. Ponoć Vincent postrzelił się
podczas malowania w plenerze, a w małym miasteczku uznano go za wariata. Armand
Roulin, syn jego bliskiego przyjaciela, wyrusza w podróż, aby dostarczyć
rodzinie zmarłego jego ostatni list. W trakcie wyprawy poznaje ludzi, którzy
towarzyszyli malarzowi podczas pobytu w Auvers. Z początku sceptycznie
nastawiony do samego Vincenta oraz perspektywy przekazania listu, z czasem
Armand postanawia dowiedzieć się czegoś więcej zarówno o jego śmierci, jak i
nim samym. Rozpytując miejscowych, przeprowadza prywatne śledztwo na temat
feralnego dnia oraz próbuje odtworzyć ostatnie tygodnie życia Vincenta. Z jego
poszukiwań wyłania się obraz człowieka, który nie jest wariatem, lecz osobą
nieszczęśliwą i smutną.
Muszę powiedzieć,
że kiedy zobaczyłam pierwsze zwiastuny filmu, byłam nimi zachwycona. W końcu Twój Vincent jest pierwszą na świecie
pełnometrażową malarską animacją. Produkcja powstawała m.in. we Wrocławiu, Gdańsku
i Wielkiej Brytanii. W przedsięwzięciu brało udział ponad 120 artystów z całego
świata, którzy ręcznie malowali ok. 65 tysięcy klatek opartych na 80 obrazach
van Gogha. Efekty ich wyjątkowej pracy są naprawdę niesamowite i godne podziwu. Nic dziwnego,
że film został nominowany do wielu znaczących nagród filmowych, w tym Złotych
Lwów. Mówi się również, iż będzie kandydatem do przyszłorocznych Oscarów.
Wizualnie film
zachwyca. To niezwykłe doświadczenie móc oglądać na ekranie ożywione obrazy. Widać
pociągnięcia pędzla, tło faluje i nieustannie się porusza. Początkowo trochę to
dezorientuje, bo kadry są rozkołysane, ale twórcy znaleźli na to sposób,
wstawiając stonowane retrospekcje przypominające ołówkowe szkice. To sprawia,
że widz nie męczy się ciągłym ruchem i „pulsowaniem” ekranu. Od strony fabularnej
też nie jest źle. Dramat przeplata się z kryminałem i opowieścią o
przekleństwie artysty, czuć napięcie i niedopowiedzenia. Choć sama historia
wydaje się banalna, to zaciekawia i wciąga. To nie jest stricte biografia malarza,
lecz jedynie próba opowiedzenia ostatnich dni jego życia oraz zrozumienia van
Gogha poprzez jego obrazy i listy. Zdarzą się fabularne uproszczenia, to fakt,
ale spowodowane są jedynie ograniczeniami filmowymi. Niemniej produkcja broni
się sposobem opowiadania przez obrazy oraz ukazanie van Gogha nie jako wariata,
lecz człowieka próbującego sprostać własnym oczekiwaniom, zagadkowego i nieszczęśliwego.
Niezrozumiany i
niedoceniany za życia, skandalista i szaleniec – Vincent van Gogh dziś jest
inspiracją oraz ważną postacią w popkulturze. Kobiela i Welchman nie wygłaszają
trenów czy manifestów o chorobie artysty, lecz składają hołd jego życiu i
twórczości. Stworzyli dzieło z dzieł, sztukę ze sztuki – malarską opowieść o
prawdziwym, nieznanym van Goghu. Polecam nie tylko wielbicielom malarza i
polskiej animacji.
VvG był postacią niezwykłą i bardzo nieszczęśliwą, mam wrażenie, że był wsadzony w nię tę epokę co trzeba.
OdpowiedzUsuńMyślę, że można to powiedzieć o wielu niezrozumianych w swoich czasach artystach, jak o Norwidzie chociażby. :)
UsuńMalarska animacja - to brzmi ciekawie, chętnie zobaczę ten film :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam dużo o tym filmie, ale nie widziałam go
OdpowiedzUsuńWidziałam ten film w sobotę i jestem zachwycona! Jest typowany do nominacji do Oscara i bardzo słusznie!
OdpowiedzUsuńWarto obejrzeć choćby na niespotykaną formę prezentacji. Ciekawy.
OdpowiedzUsuńNie moge sie doczekac tego filmu, swietnie, ze dostal nominacje do Zlotych Lwow!
OdpowiedzUsuńObecnie w kinach grają kilka interesujących filmów i nie ukrywam, że "Twój Vincent" jest jedną z tych, które chciałbym zobaczyć. Zachęciłaś na kino :)
OdpowiedzUsuń