poniedziałek, 6 listopada 2017

„Twój Vincent” reż. Dorota Kobiela, Hugh Welchman – recenzja


Mało kiedy udaje się stworzyć film, który w pełni zasługuje na miano obrazu. Polsko-brytyjskiemu duetowi reżyserskiemu ta sztuka udała się wyśmienicie. Ich wspólne dzieło Twój Vincent to spełnienie marzeń wielbicieli i twórców animacji oraz jedna z najbardziej wyjątkowych produkcji ostatnich lat.
kadr z filmu „Twój Vincent [Loving Vincent]”, reż. Dorota Kobiela, Hugh Welchman
Oś fabularną filmu stanowi biografia malarza Vincenta van Gogha. Akcja dzieje się rok po zagadkowej śmierci artysty, wokół której wybuchł skandal. Ponoć Vincent postrzelił się podczas malowania w plenerze, a w małym miasteczku uznano go za wariata. Armand Roulin, syn jego bliskiego przyjaciela, wyrusza w podróż, aby dostarczyć rodzinie zmarłego jego ostatni list. W trakcie wyprawy poznaje ludzi, którzy towarzyszyli malarzowi podczas pobytu w Auvers. Z początku sceptycznie nastawiony do samego Vincenta oraz perspektywy przekazania listu, z czasem Armand postanawia dowiedzieć się czegoś więcej zarówno o jego śmierci, jak i nim samym. Rozpytując miejscowych, przeprowadza prywatne śledztwo na temat feralnego dnia oraz próbuje odtworzyć ostatnie tygodnie życia Vincenta. Z jego poszukiwań wyłania się obraz człowieka, który nie jest wariatem, lecz osobą nieszczęśliwą i smutną.
   Muszę powiedzieć, że kiedy zobaczyłam pierwsze zwiastuny filmu, byłam nimi zachwycona. W końcu Twój Vincent jest pierwszą na świecie pełnometrażową malarską animacją. Produkcja powstawała m.in. we Wrocławiu, Gdańsku i Wielkiej Brytanii. W przedsięwzięciu brało udział ponad 120 artystów z całego świata, którzy ręcznie malowali ok. 65 tysięcy klatek opartych na 80 obrazach van Gogha. Efekty ich wyjątkowej pracy są naprawdę niesamowite i godne podziwu. Nic dziwnego, że film został nominowany do wielu znaczących nagród filmowych, w tym Złotych Lwów. Mówi się również, iż będzie kandydatem do przyszłorocznych Oscarów.
Wizualnie film zachwyca. To niezwykłe doświadczenie móc oglądać na ekranie ożywione obrazy. Widać pociągnięcia pędzla, tło faluje i nieustannie się porusza. Początkowo trochę to dezorientuje, bo kadry są rozkołysane, ale twórcy znaleźli na to sposób, wstawiając stonowane retrospekcje przypominające ołówkowe szkice. To sprawia, że widz nie męczy się ciągłym ruchem i „pulsowaniem” ekranu. Od strony fabularnej też nie jest źle. Dramat przeplata się z kryminałem i opowieścią o przekleństwie artysty, czuć napięcie i niedopowiedzenia. Choć sama historia wydaje się banalna, to zaciekawia i wciąga. To nie jest stricte biografia malarza, lecz jedynie próba opowiedzenia ostatnich dni jego życia oraz zrozumienia van Gogha poprzez jego obrazy i listy. Zdarzą się fabularne uproszczenia, to fakt, ale spowodowane są jedynie ograniczeniami filmowymi. Niemniej produkcja broni się sposobem opowiadania przez obrazy oraz ukazanie van Gogha nie jako wariata, lecz człowieka próbującego sprostać własnym oczekiwaniom, zagadkowego i nieszczęśliwego.
Niezrozumiany i niedoceniany za życia, skandalista i szaleniec – Vincent van Gogh dziś jest inspiracją oraz ważną postacią w popkulturze. Kobiela i Welchman nie wygłaszają trenów czy manifestów o chorobie artysty, lecz składają hołd jego życiu i twórczości. Stworzyli dzieło z dzieł, sztukę ze sztuki – malarską opowieść o prawdziwym, nieznanym van Goghu. Polecam nie tylko wielbicielom malarza i polskiej animacji. 

8 komentarzy:

  1. VvG był postacią niezwykłą i bardzo nieszczęśliwą, mam wrażenie, że był wsadzony w nię tę epokę co trzeba.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że można to powiedzieć o wielu niezrozumianych w swoich czasach artystach, jak o Norwidzie chociażby. :)

      Usuń
  2. Malarska animacja - to brzmi ciekawie, chętnie zobaczę ten film :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Słyszałam dużo o tym filmie, ale nie widziałam go

    OdpowiedzUsuń
  4. Widziałam ten film w sobotę i jestem zachwycona! Jest typowany do nominacji do Oscara i bardzo słusznie!

    OdpowiedzUsuń
  5. Warto obejrzeć choćby na niespotykaną formę prezentacji. Ciekawy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie moge sie doczekac tego filmu, swietnie, ze dostal nominacje do Zlotych Lwow!

    OdpowiedzUsuń
  7. Obecnie w kinach grają kilka interesujących filmów i nie ukrywam, że "Twój Vincent" jest jedną z tych, które chciałbym zobaczyć. Zachęciłaś na kino :)

    OdpowiedzUsuń