czwartek, 7 czerwca 2018

„Deadpool 2” reż. David Leitch – recenzja



Kiedy Deadpool po raz pierwszy zagościł w solowym filmie na wielkim ekranie, wzbudził niemałe kontrowersje – lekko mówiąc. Koleś z oszpeconą twarzą, posiadający moc samoregenacji i sypiący czarnym humorem jak z rękawa, który brutalnie rozprawia się z wrogami, drwi z popkultury i bez skrępowania przełamuje czwartą ścianę niemal od razu stał się hitem. Druga część jego przygód była kwestią czasu. Czy Deadpool 2 to udana kontynuacja poprzednika?
kadr z filmu „Deadpool 2”, reż. David Leitch
Wade Wilson, czyli tytułowy Deadpool, prowadzi beztroski żywot superbohatera. Kroi przeciwników na kawałki, walcząc z przestępczością, by po robocie wracać do ukochanej Vanessy. Wspólnie marzą nawet o wiciu rodzinnego gniazdka. Niestety, los krzyżuje ich plany. Po tragicznych wydarzeniach Wade popada w depresję. Z pomocą przychodzą mu dawni kumple z X-Menów. Dzięki nim Deadpool poznaje nastoletniego mutanta Russella, którego ściga przybyły z przyszłości Cable. Wade musi wziąć się w garść i zebrać drużynę, jeśli chce uratować chłopaka i wzbudzić sobie ojcowskie uczucia.

Z kontynuacją Deadpoola sprawa jest szybka i prosta jak cięcia miecza bohatera w czerwono-czarnym stroju – jeśli spodobała Ci się pierwsza część, także i druga przypadnie Ci do gustu. Jeżeli zaś Wilson nie wzbudził Twojej sympatii lub też w ogóle nie widziałeś pierwszego filmu, no to może lepiej nie idź na seans. Cała reszta powinna być zadowolona. Deadpool jest jak zwykle pyskaty, cwaniakuje i młóci wrogów w stylu Tarantino, rzucając złośliwe żarty i uwagi. Przy okazji bezlitośnie drwi sobie z różnych tworów popkulturowych, m.in. Marvela, komiksów czy filmów Disneya. Nie ma też skrupułów – ostro docina filmowi, w którym występuje, gdyż doskonale wie, że jest filmową postacią. Co więcej, przedstawia dzieło jako wybitne kino familijne. Coś w tym jest, ponieważ jednym z tematów, którzy pokazują nam twórcy, jest właśnie zakładanie rodziny i dojrzewanie Wade’a do ojcostwa.
Jednak co za dużo, to niezdrowo. Mimo że to film o Deadpoolu, w pewnym momencie można odnieść wrażenie przesytu. Niepoprawny bohater rzuca te same żarty, niewiele zmienia i popada niemalże w samozachwyt – „jestem cwaniakiem, żartuję z popkultury i nikt mi nie podskoczy”. Za dużo tutaj też Ryana Reynoldsa, który nie tylko wciela się w główną postać, ale też majstruje przy produkcji i scenariuszu. Jasne, w świetnych scenach po napisach kapitalnie drwi z samego siebie, ale poza tym męczy i trochę nudzi. Wiadomo, pierwszy film o Deadpoolu był świeżynką, więc druga część z logicznego punktu widzenia nią nie będzie – tutaj jednak mamy nieco wtórny produkt, któremu trochę brak polotu.
Mimo wspomnianych wad Deadpoola 2 świetnie się ogląda. Mamy kapitalne sekwencje skeczowe, jak np. formowanie drużyny X-Force czy ich pierwsza misja, oraz niezłe sceny walki. Nie brakuje też absurdalnego humoru, akcji i łamania kończyn. Jeśli przymknie się oko na niedociągnięcia, bzdury i zachwyconego sobą Reynoldsa, otrzymamy cudowne kino familijne (ekhem, familijno-komiksowo-kopane) i dobrą rozrywkę na wieczór.

1 komentarz:

  1. Nie widziałam pierwszej części, więc na drugą też się raczej nie wybiorę.

    OdpowiedzUsuń