czwartek, 15 listopada 2018

Haruki Murakami „Kronika ptaka nakręcacza” – recenzja



Proza życia potrafi zaskoczyć. Czasem jawa miesza się ze snem i nie mamy pewności, co zdarzyło się naprawdę, a co jest zwykłym urojeniem. O Murakamim mówi się, że to pisarz, który potrafi wyłonić z życia wszystkie jego absurdy i szaleństwa. Żeby się przekonać, czy to prawda, sięgnęłam po jego – ponoć – najlepszą książkę, czyli Kronikę ptaka nakręcacza
Haruki Murakami Kronika ptaka nakręcacza,
tłumaczenie: Anna Zielińska-Elliot,
tytuł oryginalny: ねじまき鳥クロニクル 
Nejimaki-dori kuronikuru, stron 672,
Warszawskie Wydawnictwo Literackie Muza SA, 2013
Bohater utworu, Tōru Okada, to taki filozof o naturze melancholika. Lubi cytrynowe dropsy, muzykę klasyczną, czytanie i gotowanie. Z dnia na dzień rzuca pracę w kancelarii prawniczej, gdzie pełnił rolę chłopca na posyłki. Odtąd zajmuje się prowadzeniem domu, w którym żyje z żoną Kumiko, redaktorką magazynu o zdrowej żywności. Wkrótce w życiu bohatera zachodzi wiele niespodziewanych zmian – znika ukochany kot, zaś niedługo potem także i Kumiko. Do Tōru wydzwania też kobieta z dwuznacznymi propozycjami, a on sam zaczyna się miotać pomiędzy rzeczywistością a innym, dziwnym światem. Trafia do ogrodu domu wisielców, gdzie medytuje w wyschniętej studni, nawiązuje znajomość z kobietą-medium noszącą czerwony kapelusz z plastiku oraz jej siostrą, skrzywdzoną przez brata jego żony, wysłuchuje opowieści o okrucieństwach wojny i liczy łysych z dziewczyną z sąsiedztwa – a to tylko nieliczne jego przygody. W tle zaś skrzeczy ptak nakręcacz, który nakręca sprężynę świata i gdy przestanie, świat runie.
           Lubię Murakamiego – przeczytałam już kilka jego książek, którymi niezmiennie się zachwycałam. Podejście do jego najlepszego utworu, czyli właśnie Kroniki…, okazało się w zasadzie sama nie wiem czym.
Trudno mi cokolwiek napisać o tej powieści. Z jednej strony utwór jest mocno realistyczny i twardo stąpający po ziemi, a z drugiej równie mocno nacechowany magią. Są tutaj ekscentryczne siostry noszące imiona greckich wysp, tajemnicza i wyschnięta studnia pełniąca rolę przejścia pomiędzy światami, „prostytutka świadomości”, Gałka i Cynamon, zamknięty pokój hotelowy czy też dziwaczne znamię pojawiające się na twarzy bohatera. Poznajemy świat przedstawiony z perspektywy Tōru, który lubi filozofować, medytować i dużo myśleć. W zasadzie można to trochę traktować jako jego wady, ponieważ po opuszczeniu przez żonę nie zajmuje się niczym innym, jak rozmyślaniem o powodach rozstania oraz trwonieniem pieniędzy na życie. Wiele razy miałam ochotę niemalże wejść do książki i trzasnąć tym gościem, żeby się otrząsnął i wylazł ze świata urojeń.
Mnóstwo tu symboli czy odniesień do filozofii Wschodu i popkultury, w tle słychać muzykę klasyczną i skrzeczenie tytułowego ptaka nakręcacza. Jest dziwacznie i surrealistycznie. Przeszłość splata się z teraźniejszością, okrucieństwa wojny mieszają się z życiem na prowincji. Realność przeplata się z wydarzeniami sprawiającymi wrażenie wyjętych ze snu, a narracja pierwszoosobowa pozwala czytelnikowi jedynie na poznanie interpretacji owych zdarzeń przez Tōru. On sam w sumie też do końca nie wie, co jest rzeczywiste, a co nie. Trzeba się trochę namęczyć nad lekturą – autor nie daje znać, jakie wydarzenie jest z przeszłości, jawy czy snu. To trochę jak irracjonalny labirynt, przez który trzeba przebrnąć. Wówczas spod tego wszystkiego wyziera – moim zdaniem – opowieść o nieco zagubionym facecie, który nade wszystko chce odzyskać ukochaną. Próbuje to zrobić, miotając się pomiędzy wyobrażeniami o tym, dokąd udała się jego żona, co się z nią stało, dlaczego odeszła. Finał tej historii? Mocno rozczarowujący, przynajmniej w mojej opinii.
Podsumowując, Kronika ptaka nakręcacza nie jest lekką lekturą. Jest dziwaczna, absurdalna oraz pełna filozoficznych odniesień, okrucieństwa zdarzeń wojennych, prozy życia i ekscentrycznych postaci. To książka wymagająca wysiłku umysłowego – po przebrnięciu przez swoisty labirynt stworzony przez Murakamiego można docenić jego wyobraźnię, kunszt pisarski oraz talent do wnikliwej obserwacji. To opowieść o podświadomości, zakamarkach ludzkiej natury i absurdach samego życia. Wciąż się zastanawiam, ale chyba warto. 

2 komentarze: