Ryjówki to małe ssaki z wyglądu przypominające myszy. Są ruchliwe, mięsożerne
lub owadożerne, prowadzą zazwyczaj nocny tryb życia. Ślina niektórych gatunków
może zawierać jad. Żyją i polują w obrębie określonego terytorium, rzadko je opuszczając,
a inne ryjówki traktują bardzo niechętnie. To do tych stworzonek zostają
porównane (wcale nie bez powodu) dwie bohaterki Gniazda ryjówek, pełnometrażowego debiutu reżyserskiego Juanfera Andrésa
i Estebana Roela.
Kadr z filmu „Gniazdo
ryjówek [Musarañas]”, reż. Juanfer Andrés, Esteban Roel
|
Lata 50. ubiegłego wieku, Hiszpania. Montse, chora na agorafobię ceniona
krawcowa konfekcji damskiej, od lat przeżywa żałobę po rodzicach. Żyje zamknięta
w ponurym mieszkaniu wraz z siostrą, którą wychowuje w surowej dyscyplinie i
dewocji, nie stroniąc od kar cielesnych i wiary zahaczającej o fanatyzm. Młoda dziewczyna
pragnie zaś wyrwać się spod wpływu i nieustannej kontroli Monste. Ta przez
swoją chorobę nie opuszcza mieszkania, żyjąc w ciągłym i panicznym strachu,
powracają do niej demony przeszłości. Sytuacja sióstr zmienia się nagle, gdy przystojny
sąsiad, Carlos, po upadku ze schodów puka do drzwi Monste i prosi ją o pomoc. Krawcowa
przyjmuje mężczyznę pod swój dach, opiekuje się nim i przy okazji zakochuje bez
pamięci. Dla samotnej i okaleczonej emocjonalnie kobiety to uczucie okaże się zgubne
– Monste stopniowo popada w obsesję, aby zatrzymać Carlosa przy sobie i
odseparować go od świata.
Moje doświadczenia z hiszpańskim kinem są dosyć skromne. Lubię jednak
odkrywać nowości, co umożliwiają mi zajęcia lub tematyczne przeglądy filmowe. Za
sprawą 17. Tygodnia Kina Hiszpańskiego po raz pierwszy spotkałam się z
hiszpańskim kinem grozy. Spotkanie było zaskakujące… i udane.
Gniazdo ryjówek to bardzo mocna
propozycja dla fanów mrocznych i klimatycznych opowieści. Choć brak tutaj
elementów typowych dla filmów grozy, takich jak duchy, potwory z piekieł, „straszna” muzyka i tego typu
rzeczy, to są za to duszna i napięta atmosfera, zamknięta i klaustrofobiczna
przestrzeń niewielkiego mieszkania, liczne metafory i odniesienia do symboli religijnych
i baśni, skrywane sekrety z przeszłości oraz intrygujący bohaterowie. Film jest
pełen skrajnych emocji – jest w nim zazdrość, obsesja, miłość w różnych
odcieniach, przywiązanie, nienawiść i całe morza lęku. Nieustanny strach wyzierający
z Monste jest wyczuwalny i namacalny, a wcielająca się w tę rolę Macarena Gómez
idealnie oddała skomplikowaną naturę postaci. Dawno nie widziałam na ekranie
aktorki, która potrafi zmienić się z posągowej piękności w potwora za pomocą
tylko jednej miny. Jej Monste panicznie boi się samej siebie, rozpaczliwie
walczy o bycie normalną, jednak ku jej przerażeniu własne słabości wpędzają ją
w coraz większe szaleństwo. Z lękliwej, chorej i wycofanej osoby przeistacza się
w napędzaną obsesją i brutalną morderczynię. Spirala zbrodni nakręca się, mieszkanie
kobiet – czyli nora ryjówek – zmienia się w ponure cmentarzysko pełne mrocznych
tajemnic, a dramat w makabrę rodem z sennego koszmaru. Ujawniona przeszłość z
życia sióstr szokuje, tylko wzmaga ich cierpienie i ból. Jest w tym nuta
przewidywalności, to prawda, ale bynajmniej nie działa to na niekorzyść filmu.
Może i Gniazdo ryjówek nie jest
typowym horrorem (zdecydowanie bliżej mu do thrillera psychologicznego z elementami
gore), ale miłośnicy kina grozy z pewnością się nie zawiodą. Mroczna i
fascynująca opowieść o trudnych relacjach rodzinnych, podszyta lękiem i religijnym
fanatyzmem, klimat Hiszpanii lat 50., zaskakujące zwroty akcji,
nieprzewidywalne zakończenie – to wszystko składa się na porządne i intrygujące
kino. Zdecydowanie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz