środa, 16 stycznia 2019

Dan Wells „Nie jestem seryjnym mordercą” – recenzja



Jak działa umysł socjopaty? Jak postrzega on świat? Dlaczego fascynują nas zdegenerowane umysły? Co takiego jest w psychopatach, że dla niektórych są pociągający i ciekawi? Co motywuje seryjnych morderców, aby popełniali kolejne, makabryczne zbrodnie? Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się nad odpowiedziami na te pytania, Dan Wells i jego debiutancka powieść Nie jestem seryjnym mordercą spieszy z pomocą.
Dan Wells Nie jestem seryjnym
 mordercą, tytuł oryginalny:
I Am Not a Serial Killer,
tłumaczenie: Maria Makuch,
stron 256, Wydawnictwo
Znak Emotikon, 2012
John Cleaver ma piętnaście lat i nie jest zwyczajnym nastolatkiem. Mieszka nad domem pogrzebowym na obrzeżach miasta, fascynuje się martwymi ciałami i seryjnymi mordercami, cierpi na zaburzenia psychiczne, jest odludkiem. W dzieciństwie lubił znęcać się nad zwierzętami, uwielbia widok płonącego ognia i często wyobraża sobie morderstwa, które… mógłby popełnić. Bo w zasadzie mógłby być mordercą. Stara się powstrzymywać swoje przerażające skłonności i stosować narzucone sobie zasady, aby przynajmniej próbować żyć normalnie i nie wypuszczać na wolność drzemiącego w nim „Pana Potwora”. Tymczasem miasteczkiem Clayton wstrząsa fala makabrycznych zbrodni. Młody socjopata wpada w zachwyt i obsesję – postanawia wytropić seryjnego mordercę i zrozumieć, dlaczego zabija w taki właśnie sposób.
       Muszę przyznać, że rzadko czytam thrillery – wydaje mi się, że w liceum czytałam ich o wiele więcej – ale jak już sięgam po takowy, to nie może być to nuda, sztampa i jakiś bubel. Z książkami Wellsa było o tyle śmiesznie, że najpierw przeczytałam kontynuację serii zapoczątkowanej tytułem Nie jestem seryjnym mordercą, czyli Pana Potwora, zaś pierwszy tom cyklu znalazł się u mnie jakoś niedawno. Ale co tam, stwierdziłam, że zacznę raz jeszcze swoją przygodę z jego prozą.
Nie jestem seryjnym mordercą jest ciekawą propozycją z gatunku thrillerów i powieści kryminalnych z otoczką mrocznego horroru. Cała intryga jest nawet nieźle skonstruowana (choć wczesne ujawnienie tożsamości Mordercy z Clayton lekko mnie zirytowało, podobnie jak wplecenie wątku fantastycznego – no przesada już), całość trzyma się kupy i nie ma zbyt wielu dziur. Obserwujemy fabułę z perspektywy głównego bohatera, co pozwala nam wniknąć w jego popaprany umysł i myślenie. John jest mroczną postacią, niebezpieczną, nieprzewidywalną i jednocześnie intrygującą. Jego fascynacja seryjnymi mordercami, skłonności do przemocy czy obsesje na temat trupów z pewnością nie czynią go osobą budzącą zaufanie. A jednak chce się bliżej poznać tego bohatera, zrozumieć jego tok myślenia, brak empatii względem innych ludzi, nawet swojej rodziny i aspołeczność. John jest też okropnie samotny, co pozwala mu jedynie współczuć. Ciekawym zabiegiem jest tutaj wprowadzenie „Pana Potwora”, czyli mrocznej strony swej osobowości, której chłopak stara się nie dopuszczać do głosu. Te wewnętrzne zmagania z samym sobą są chyba najciekawszym aspektem powieści. Tak samo jak opisy podchodów, osaczania czy polowania Johna na grasującego w Clayton psychopatę.
W książce nie brak też krwawych scen. Mamy wiele fragmentów z balsamowania zwłok czy popełnianych morderstw. Dialogi nie są sztuczne, a postacie wykreowano wiarygodnie i z pomysłem. Na ich tle bardzo słabo wypadają sceny rozmów Johna z psychologiem – tak mało realne, że aż boli.
Podsumowując, mimo drobnych zgrzytów Nie jestem seryjnym mordercą powinno zadowolić zarówno pasjonata powieści kryminalnych, jak dopiero początkującego ich czytelnika. Książka autentycznie wciąga i nie pozwala się od siebie oderwać, czyta się ją całkiem nieźle, intryguje i potrafi przerazić. Polecam – choć niekoniecznie do czytania na wieczór. 

1 komentarz: