wtorek, 16 października 2018

Jakub Małecki „Ślady” – recenzja



Lubię twórczość Jakuba Małeckiego i jakoś specjalnie się z tym nie kryję. W ostatnim czasie ten pisarz gościł u mnie na blogu dosyć często (<klik>). Tym razem udało mi się nadrobić ostatnią już książkę przed premierą najnowszej w dorobku autora (mowa o Nikt nie idzie, który pojawi się w księgarniach 31 października). Tymczasem zapraszam na recenzję zbioru opowiadań zatytułowanego Ślady.
Jakub Małecki Ślady, stron 304,
Wydawnictwo Sine Qua Non, 2016
Ślady to wielobarwna mozaika ludzkich życiorysów. Przeplatają się tu różni bohaterowie, których łączy lęk, strach, niepokój i cały ogrom emocji. Wszystko zaczyna się od Tadeusza Markiewicza, który ginie na wojnie, ale nie umiera na niej cały. Kiedy pada na ziemię z rozerwaną głową, od tej pory trwa w życiach innych. Odciska piętno na życiu choćby Bożeny, swojej dalekiej krewnej – światowej sławy modelki, która nigdy nie przestaje uciekać przed samą sobą. Jej ojciec zaś, Ludwik, budzi się co rano, nie mając pojęcia kim jest, a jednak codziennie próbuje być kimś. W tej poszarpanej plątaninie portretów psychologicznych przewijają się wojna, odrzucenie, blizny, dziwactwa, szaleństwo, nałogi, samotność, namiętność, wielkie marzenia, ucieczka przed przeszłością, zaduma, refleksje, nienawiść i cała masa rozczarowań.
        Ja nie wiem, jak tak można pisać, ale to jest niebywałe, żeby praktycznie każda książka autorstwa tego faceta robiła coś podobnego z mózgiem. Po każdej lekturze jego powieści coś się dzieje, coś w mojej głowie zostaje, jakaś rysa, niewiadoma. Nie inaczej jest ze Śladami, a chyba nawet bardziej niż w przypadku pozostałych książek.
To zbiór opowiadań, choć wiele ma wspólnego z powieścią. Składa się z kilkunastu historyjek, gdzie każda opowiada o innym człowieku, ale wszyscy są między sobą powiązani. Każdy z nich zostawia także jakiś ślad – czy to na życiorysie krewnego czy znajomego krewnego, czy to u czytelnika. Bożena, Chwaścior, Ludwik, Eugenia, Jula, Oskar, Drzypapa, Agata i wielu innych. Długo by wymieniać. Są do bólu autentyczni, tak dotkliwie, że aż namacalni, stworzeni z krwi i kości, ma się wrażenie, że stoją obok. Ich codzienność jest szara, smutna i dobrze nam znana. W ich życiach nie brakuje rozstań, kłótni, romansów, śmierci, tęsknoty, zazdrości, porażek, niespełnienia, niedosytu, ucieczki od życia, wyczekiwania, fantazji, niedoskonałości, zbrodni. To pasjonująca panorama, coś w rodzaju gabinetu luster. A jednocześnie coś nad nimi wisi – nie wiedzą, co, ale niektórzy się domyślają. Jakieś piętno, fatum, ślad, nić.
Nie mogę się napatrzeć na wydanie. Cudowna okładka, graficznie super dopracowana. Smaczkiem są także dokładne mapki, które poprzedzają każdą kolejną historię. To daje na myśl i pozwala jeszcze głębiej śledzić losy bohaterów.
Podsumowując, Ślady to świetnie napisany kawał prozy. Kipiący od emocji, zaskakująco prosty, ale jednocześnie pełen przemyconych refleksji i obserwacji ludzkich losów. Mimo że wydają się szare i zwyczajne, dobrze nam znane, to jednak coś się za tym kryje. Warto odkryć to coś samemu podczas lektury.

6 komentarzy:

  1. Ja jakoś nie przepadam za opowiadaniami. Raczej sięgam po całe powieści. Chyba nie dla mnie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasem sięgam i po opowiadania, a te wydają tworzyć całość, popatrzę w bibliotece czy już mają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tworzą, tylko na pierwszy rzut oka jej nie widać, ale w miarę czytania wszystko staje się bardziej spójne. :)

      Usuń
  3. Nie znam twórczości tego autora. Pewnie świetna książka.

    OdpowiedzUsuń